Sekta - przytulisko, czy pułapka?

     Rozpowszechnianie coraz to nowych sekt to podstępna metoda działania demona. Diabeł przybiera na sile szczególnie wtedy, gdy widzi swój koniec. Ponadto, zło najlepiej czuje się, gdy jest ogólne zamieszanie. Ludzie, widząc coraz większą różnorodność tzw. „religii”, tracą umiejętność prawidłowej oceny sytuacji i tym bardziej dają się kierować liderom przeróżnych sekt, a wtedy więcej słuchają ludzi niż Boga.
Podstawowa różnica między religią a sektą polega na tym, że religia pochodzi od Boga, natomiast sekta zakładana jest przez człowieka będącego pod działaniem szatana, który manipuluje ludźmi.
     Sekta to stowarzyszenie przeciwne Kościołowi i religii. Cechuje się strukturą autonomiczną i piramidalną. Na szczycie stoi przywódca, a poniżej poddani ludzie, ślepo posłuszni i podporządkowani sekcie. Niedopuszczalna jest wewnętrzna krytyka i zakazane jest indywidualne myślenie. Największym dramatem ludzi, którzy odrzucili Boga, nie jest to, że w nic nie wierzą, ale to, że uwierzyli we wszystko, a szczególnie w inteligentne kłamstwa. W sektach wykorzystuje się motywy chrześcijańskie, afrykańskie lub orientalne. Ruchy sekciarskie głoszą utopię o nowym wieku, nowej erze. Sektą przewodnią o podbudowie masońskiej jest New Age. Króluje tam fałszywa gnoza, czyli pogląd, że człowiek może osiągnąć zbawienie na drodze samego rozumowego poznania, a moralne jest to, co sprawia przyjemność.
     Skutkiem działania sekt jest destrukcja fizyczna, co przejawia się nawet w morderstwach swych członków. Istnieją sekty, które potrafią handlować organami ludzkimi. Oskarżone są o zamordowanie - w tym celu - wielu dzieci. W Polsce, w latach 1996-99, według obliczeń policyjnych zaginęło w sektach cztery tysiące dzieci i młodzieży. Nie ma ich w domu, nie wiadomo gdzie się znajdują, czasami, jako ci przemienieni członkowie sekty, są wykorzystywani i wysługują się np. w domach publicznych - sekciarskich, które w ten niemoralny sposób zbierają fundusze na swoją działalność, a przy tym degenerują moralnie młode osoby. Niekiedy ci ludzie sprzedają książki, pracując kilkanaście godzin dziennie na ulicach. Sekta najmocniej atakuje człowieka, który do niej wstąpił. Skutkiem wejścia w sektę jest bardzo głęboki kryzys psychologiczny. Człowiek taki staje się zestresowany, jest pełen konfliktów wewnętrznych, uważa, że jest w sytuacji bez wyjścia, ma nienormalne reakcje, jest w takiej sytuacji, że wymaga pomocy z zewnątrz. Nie stać go na to, by wyjść poza ten błędny krąg, w który sam wszedł. Jest podobny do człowieka, który wpadł w głęboką studnię i z tej studni nie ma wyjścia. Sam jest bezradny, dlatego musi mieć pomoc z zewnątrz.
     Metoda podstępnego kłamstwa zwodzi wielu ludzi. Sekty w naborze swoich członków cechują się podstępną zasadą, tak żeby człowiek nie zorientował się, że jest manipulowany i oszukiwany.
     - Pierwszym etapem jest zawładnięcie. - Zawładnięcie polega na przypadkowym lub zaplanowanym spotkaniu człowieka, który jest wewnętrznie zagubiony i zmartwiony. Sekciarz grzecznie do niego podchodzi, obsypuje go komplementami, mile z nim rozmawia, zwraca uwagę tylko na pozytywne cechy jego osobowości i powiększa je. Pierwsze spotkanie to nadmierna grzeczność i uczuciowość, po to, by wzbudzić zaufanie i zawładnąć tym człowiekiem.
     - Drugim etapem jest destrukcja. - Po pewnym czasie następuje destrukcja. Polega ona na poniżaniu zawładniętego człowieka. Wtedy ukazuje się i wyolbrzymia słabości jego osoby, po to, by unicestwić osobowość, wzbudza się nieodparty kompleks winy, powiększa się negatywy, chce się rozbić osobowość, by uzależnić człowieka od sekty.
     - Trzecim etapem jest rekonstrukcja. - Rekonstrukcja to odbudowanie osobowości człowieka, ale według zasad sekciarskich. Zniewolony umysł, wzbudzony strach, nieodparta wina jest podatnym gruntem dla przemocy psychicznej i kontroli grupy sekciarskiej nad człowiekiem.
     Po takim oszukaniu i dekonstrukcji człowiek jest dobrowolnym niewolnikiem. Nie myśli już według logiki i rozumu, ale według schematów sekciarskich. Syndromem sekty jest niemożliwość znalezienia się w świecie, koszmarne sny, niemożliwość leczenia psychiatrycznego - po prostu, czasem dochodzi do swoistego opętania.
     Bardzo dużo sekt kieruje się do młodych. Są najważniejszym i najczęstszym łupem. Młody człowiek nie ma jeszcze wykrystalizowanego poglądu, jest więc łatwowierny. Tu trzeba być naiwnym, żeby iść za pogańskimi obrządkami. O tę naiwność najłatwiej jest właśnie wśród młodzieży i dzieci. Niektórzy interesują się dziećmi dlatego, że specjalizują się w filmach pornograficznych, nakręconych z udziałem nieletnich. Inni oddziałują na najuboższych. Taką sektą proletariacką są Świadkowie Jehowy, którzy idą do ludzi mało wykształconych i biednych. Można spotkać dużo młodych ludzi oszukanych przez tę sektę. Ale np. sekta „Świątynia Słońca”, działająca w Szwajcarii specjalizowała się w samotnych, bogatych starszych osobach, które wypijały płyn, po którym były podatne na działania przywódcy, a później zapisywały majątek sekcie. W Polsce specjalistyczną grupą są Różokrzyżowcy, którzy interesują się ludźmi nauki. Ich ulubione miejsca to uczelnie. Takie miasta jak Kraków, Wrocław i Warszawa są szczególnymi obszarami ich działania. Oni nie liczą na ilość, ale raczej na jakość i docierają do ludzi wpływowych, którzy są w szkołach wyższych. Natomiast sekta „Niebo”, założona przez bioenergoterapeutę, prowadzi do całkowitej destrukcji człowieka, który zachowuje się tak, jakby całkowicie stracił możliwość logicznego rozumowania. Jeżeli wejdziemy w istotę tej sekty, to stwierdzimy, że panują tam piekielne zasady. Jednym ze skutków sekciarskich są tzw., kryzysy samobójcze. Człowiek, który nie może sobie poradzić sam ze sobą, ucieka przed sobą, ucieka od tego życia. Często doprowadzony jest do takiego stanu przez swego przywódcę, który głosi kult samobójstwa. Przykładem jest tragicznie słynna sekta, „Świątynia Ludu”, która popełniła zbiorowe samobójstwo w 1978 roku, wypijając napój z cyjankiem.
     Zawsze jest możliwość wyjścia z sekty. Może tu pomóc kapłan głębokiej wiary w Boga, charyzmatyk lub egzorcysta. Człowiek, który uwikłał się w sektę ma dalej rozum, ma dalej wolną wolę, zaczyna powoli myśleć, otwierają się mu oczy. Bardzo wielu uczestników sekt szybko ucieka od tej pułapki. Statystyki mówią, że 75% ludzi już po dwóch latach ucieka z sekt. Wracają do siebie, ale oczywiście są rozbici. Nie są wolni całkowicie od tego, co sekta w nich zrujnowała. Rany po sekcie są głębokie, a blizny bardzo długo się goją. Człowiek, który wcześniej rzucił się w wir działania sekty, wychodząc z niej ma zdeformowaną osobowość. Musi budować swoją osobowość od nowa. Wszedł kiedyś w śmierć psychiczną, bo sam zdecydował się na taką sytuację. Konsekwencją tego są nachodzące natrętne myśli, moralne skrupuły, lęki. Ci, którzy byli członkami sekty, są też wyniszczeni fizycznie. Jeden z byłych sekciarzy - Dawid wspomina: kiedy odszedłem, zacząłem cierpieć na jakieś ataki bólu. Głowa mi pękała, dzwoniło w uszach, kręciło mi się w głowie. Kiedyś w nocy obudziłem się, a mój pokój wypełniała mgła i było w nim przeraźliwie zimno. Ujrzałem kozła Amendesa, symbol Lucyfera, zapaliłem światło i wszystko znikło. Bardzo się przeraziłem. Tego typu zdarzenia i lęki mogą być udziałem wielu członków różnych sekt. Tam przecież przeżywali coś, co było bardzo mocno odbite w ich osobowości. Człowiek wychodzący z sekty powinien być przygotowany, że tego typu trudności może przechodzić.
     Podstawową trudnością w odejściu od sekty jest lęk przed pustką wewnętrzną. Tak samo może czuć się człowiek, który wychodzi z nałogu. Już tak daleko odszedł od Kościoła, od rodziny, od zawodu, że trudno jest mu wrócić. Przebudzony sekciarz po wielu latach działalności stwierdza, że nie umie nic robić. On bowiem w wieku 17 lat poświęcił się złudnej misji, nie ukończył żadnej szkoły, nie ma pracy i oto nie wie co z sobą robić. Boi się wyjść z sekty, bo nie wie, gdzie iść. Jest to podobne do lęku, który ma wieloletni więzień wychodzący z więzienia. Człowiek taki nie wie, co może robić na wolności - zatracił zdolność życia w normalnych warunkach. Ludzie wychodzący z sekt przeżywają lęki, boją się, że ktoś za nimi chodzi, że ktoś szykuje zemstę. Są wewnętrznie rozbici i po prostu wystraszeni.
     Jak można pomóc osobom narażonym na działanie sekty? Żeby pomóc drugiemu człowiekowi, trzeba szybko zauważyć niebezpieczeństwo. Brytyjski Ośrodek Informacyjny do spraw sekt i kultów opracował 18 wskazówek, które mają ułatwić rodzicom i wychowawcom rozpoznawanie, czy młody człowiek nie jest pod wpływem sekty. Zalicza się do nich: wyraźną zmianę osobowości, wyobcowanie ze swojego środowiska, zamknięcie się w sobie, tajemniczość, posługiwanie się żargonem sekty, nowe kontakty towarzyskie, utrata poczucia humoru, utrata zdolności krytycznego myślenia lub przesadny krytycyzm, przyjmowanie agresywnej postawy obronnej, zmiana naturalnej mimiki twarzy, ograniczenie osobowej intymności, brak uczuć rodzinnych, bezsenność, przemęczenie, wyczerpanie organizmu lub niezwykła witalność i fascynacja nową literaturą. Na to wszystko miejmy oczy i uszy otwarte, żeby w porę przeciwstawić się sekcie. Prowadźmy życie prawdziwe, dobre i jasne. Żądajmy jasności i otwartości od innych, bo ludzie dobrzy i uczciwi nie mają nic do ukrycia.