Boży plan zbawienia

     Wróćmy do Świętego Pawła. Jeśli chodzi o wskazanie głównej motywacji, która sprawia, że człowiek stara się naprawdę być na poziomie, to apostoł sięga bardzo głęboko. Mianowicie w Liście do Efezjan opisuje cały plan zbawienia człowieka i mówi: trzeba się po prostu włączyć w ten plan. Jak powiedziałem – jesteśmy takim pustym balonikiem, który trzeba nadmuchać, żeby nabrał właściwego kształtu. W Liście do Efezjan czytamy: Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa; który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. W Nim mamy odkupienie przez Jego krew – odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski. Szczodrze ją na nas wylał w postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia, przez to, że nam oznajmił tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął dla dokonania pełni czasów, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi. W Nim dostąpiliśmy udziału my również, z góry przeznaczeni zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli po to, byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu – my, którzyśmy już przedtem nadzieję złożyli w Chrystusie. W Nim także i wy usłyszeliście słowo prawdy, Dobrą Nowinę o waszym zbawieniu. W Nim również uwierzyliście i zostaliście opatrzeni pieczęcią Ducha Świętego, który był obiecany. On jest zadatkiem naszego dziedzictwa w oczekiwaniu na odkupienie, które nas uczyni własnością [Boga], ku chwale Jego majestatu (Ef 1,3–14).
     Jak się popatrzy na ten tekst od strony naszego codziennego bytowania, wędrówki, kłopotów, to pasuje jak róża do kożucha. Aż się nie chce wierzyć, że o to chodzi w naszym życiu religijnym. Dopiero przykładając tę miarkę do naszego życia, do wszystkiego, co w nim się dzieje, widzimy właściwe proporcje. Nie chodzi tylko o zasady: „Nie rób człowiekowi na złość, zachowaj czystość, ubieraj się skromnie, chodź do kościółka, spowiadaj się, komunię przyjmuj”. To wszystko są odległe peryferie i konsekwencje tego, o co właściwie chodzi. To wielkie TAK, które Pan Bóg powiedział człowiekowi i wielkie TAK, które człowiek mówi Panu Bogu w odpowiedzi. Ten tekst to sam początek, pierwszy rozdział Listu do Efezjan. Warto wziąć go kiedyś i tak w spokoju ducha, kiedy mamy troszkę czasu, przeczytać. Pomyśleć: „A więc o to chodzi, Panie Boże. To się odnosi właśnie do mnie. Jestem przewidziany przez ciebie jako jedyny, niepowtarzalny, nawet jeśli mam brata bliźniaka albo siostrę bliźniaczkę. Kiedy jeszcze chaos panował po Wielkim Wybuchu a nawet przed nim, Pan Bóg już wtedy miał mnie w swojej myśli, już mnie kochał i przeznaczył do zbawienia, do wiecznego szczęścia”.
     Po to, żeby nie było chwili na takie zastanowienie się, ludzi, zwłaszcza młodych, napełnia się hałasem. Żeby, broń Boże, o tym nie pomyśleli. Niech zastanawiają się tylko, jaki samochód kupić, jakie przyjemności sobie sprawić, w jakie podróże pojechać, jaką mają możność rozepchania się łokciami. Szatan powiedział Jezusowi podczas kuszenia na pustyni: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje (Łk 4,6–7) a człowieka czeka dużo więcej. Na tym świecie zostanie po nim tylko gnat. A często nawet on nie zostanie, bo coraz częściej ludzie każą spalić swoje zwłoki i z tego prochu po jakimś czasie nie zostanie nic.
     Święty Paweł sięga bardzo głęboko w ten tajemniczy plan Boży w stosunku do mnie, do każdego z nas. Gdy świat tak mnie usypia swoim popiołem, czy jak Pan Jezus mówi ładnie: cierniami udręk, kłopotów, biedy albo przyjemności, które oplatają tę roślinkę wiary , to potem patrzę na kogoś, kto mi głosi, i kiwam głową, mówiąc: „Posłuchamy cię innym razem, takie rzeczy to nie dla nas”.
     Tylko potem się widzi, że świat nie wystarcza. Samobójstwa, awantury. Jeśli Pan Bóg da tę łaskę, to na starość wielu ludzi się nawraca. Tylko niektórzy się starości nie doczekają.
     Kiedyś, jeszcze za PRL-u, krążył taki dowcip, że w szkole były jakieś awantury i potem ktoś mówił do Pana Boga z pretensją: „Panie Boże, a gdzie ty byłeś, jak się tak źle działo?”. Pan Bóg odpowiedział: „Mam konstytucyjny zakaz przebywania w szkole, bo jest neutralna światopoglądowo”.
Czytelnia: