Nie przegwizdać życia - część 1

     Zostalem poproszony o krotka opowiesc o misjach. Taka ktoraby byla wstepem do wiekszego zaciekawienia misjami. Mam napisac cos co „chwyci za serce” czytelnikow malej gazetki parafialnej pod Krakowem. Bede jednak pisac tak by mogli to czytac z pozytkiem w Toruniu, Bialymstoku, Wloclawku czy w Opolu. Dedykacja pozostaje jednak konkretna: Tyniec. Slawne benedyktynskie miasteczko ustami pewnej redaktorki sprowokowalo mnie do serdecznych wyznan o sprawie, ktora pokochalem, dla ktorej zyje i jesli Pan Bog pomoze, chetnie dla niej zgine.

Nie bierzcie miedzi ani srebra
     Jedna z najladniejszych pielgrzymkowych piosenek oparta na slowach z ewangelii sw. Marka brzmi mniej wiecej tak: „nie trzeba na droge te sandalow i torby zabierac, nie trzeba nam srebra brac, o dach nad glowa zabiegac”. Owszem tak jest. Zwlaszcza na misjach. Podczas gdy w Polsce wszystko co trzeba do pracy pasterskiej jest na plebanii a jak nie ma to latwo mozna kupic w sklepie diecezjalnym czy innym na misjach pierwsze co rzuca sie w oczy to niedostatek wszystkiego. Przyjechawszy do Rosji przez kilka tygodni zylem jak cygan w cudzych domach, w akademiku wsrod murzynow a nawet w malym hoteliku w pomieszczeniu 2 m na 1 m pod schodami wiodacymi na pietro. Gdy juz okreslono, ze mamy z siostrami zamieszkac na przedmiesciach duzego milionowego miasta Rostowa to u siostr w glinianym domku jeszcze przez 2 miesiace mieszkalo katem mlode malzenstwo z dzieckiem. Byli to ludzie, ktorzy strozowali w lokalu zanim siostry sie tam wprowadzily i mimo obietnic, ze sie wynosza robili to bardzo opieszale zajmujac kuchnie. W tym czasie siostry gotowaly sobie na malym piecyku elektrycznym na spirale wielkosci czajnika.
     Ja mieszkalem katem po sasiedzku u starej bialorusinki Nataszy, ktora kazdego wieczoru, gdy po mszy wracalem stukajac do okna pytala mnie dobrodusznie i zawsze w ten sam sposob: „Nu szto diewki wygnali?” U niej tak samo jak u siostr nie bylo podstawowych rzeczy ani kanalizacji ani wody ani telefonu. Byl za to piec gazowy, ktory dawal niesamowicie duzo ciepla i dzieki temu korzystajac z podmoklego terenu nad Donem w jej domu ukrywaly sie malutkie gady, ktore okragly rok wykonywaly dla mnie wieczorami „zabi koncert”. Moglem sobie wspominac jak to na rekolekcjach przed swieceniami na plebanii w sanktuarium sw. Antoniego w Niewodnicy pod Bialymstokiem przysluchiwalismy sie tym samym zabim piesniom rozmyslajac co nas w kaplanstwie czeka.
     Tato przyjechal do mnie na Wielkanoc zamiast mamy i gdy zobaczyl, ze zamiast kosciola to mam dzierzawione pomieszczenie w kukielkowym teatrze, ze jezdze na Msze sw. trzy razy w tygodniu 15 km z dwoma przesiadkami zdezelowanymi sowieckimi busami, to tylko westchnal i rzekl: „dobrze, ze mama tego nie widziala”, a potem ustawil sie w kolejke do spowiedzi. W promieniu 500km bylem jedynym kaplanem wiec po raz pierwszy w zyciu spowiadalem swego tate. Nigdy nie probowal grac poboznego czlowieka ale tutaj wyraznie sie wzruszyl, kto wie moze sie nawet nawrocil, choc na misjach pierwszy kto ma sie nawrocic musi byc wlasnie misjonarz. Od tego trzeba zaczynac.

100 razy więcej
     W innym miejscu Pisma swietego na pytanie Piotra co otrzymamy za to zesmy opuscili swe rodziny, ojcow matki, braci i siostry, Pan Jezus odpowiada bardzo konkretnie i moznaby rzec intrygujaco. Powiada jezykiem menadzera: „dostaniesz sto razy wiecej”...domow, braci, siostr etc.
     Ja rzeczywiscie w pewnym momencie w twarzach kobiet sredniego wieku i starszych zaczalem rozpoznawac rysy mamy, braci, ojca a nawet babci. Nie wazne, ze byli to ludzie innych narodowosci a nawet ras. Moj tato gubil sie w tlumie rostowskich Ormian i nawet zdarzylo sie, ze gdy im go przedstawilem po Mszy sw. to az achneli ze zdziwienia, bo siedzial obok nich cala Liturgie i oni go przyjeli za swego rodaka. Mamie, ktora mnie czasami „besztala” w listach, ze sie malo troszcze o nia wyslalem z Japonii zdjecie, na ktorym byly trzy babcie japonki. Troche to bylo okrutne z mej strony ale tak napisalem: „mamo zobacz kto mi cie tu zastepuje, dlatego nie tesknie i ty tez nie tesknij”.
     Kilkoro chlopcow i pare dziewczat w czasie mej poslugi w roznych miejscach swiata zaprzyjaznili sie ze mna na tyle, ze zarazeni miloscia do kosciola i do Pana Boga prosili bym ich odprawil na nowicjat lub do seminarium. To sa moje dzieci duchowne. W tej grupie byl ormianin Petros(ex-salezjanin), Nikaraguanka Margarita(ex-misjonarka sw. Rodziny), Taras(exkleryk petersburski-lefebrysta), Jura z Taganroga(exkleryk petersburski - podobno w sekcie), kozaczka Julia(ex-karmelitka), bialorusin Kola(kustosz rosyjskiej wspolnoty Franciszkanskiej), Sergiej (ex-kleryk w Petersburgu i Bialymstoku – narkoman), Lonia(ekskleryk z Batajska Franciszkanin) kazachski Polak Losza Skakowski(misjonarz w Astanie), Koreanka Jula z Chabarowska(karmelitaka w Usolu syberyjskim), Natasza Petrova klaryska niemieckiego pochodzenia z Wolgodonska, Ilya kleryk w Petersburgu(gdy opuszczalem parafie mial zaledwie kilka lat) tez z Wolgodonska, Ukrainiec Ruslan-Ryszard(kleryk we wspolnocie Braci Mniejszych konwentualnych), Sergiej z Azowa(rozwiedziony – mnich Krisznaita w Nowogrodzie), u Franciszkanow studiowalo tez dwu chlopcow z Kamczatki, jeden na Slasku inny w Petersburgu jak w wielu innych wypadkach nie mam z nimi kontaktu i nie wiem czy doszli do kaplanstwa.
     Owszem nie wszyscy wytrwali w powolaniu inni maja odpowiedzialne stanowiska w kosciele, ktos z nich zostal zwyklym jak ja misjonarzem, niektore moje duchowne dzieci przewedrowaly do innych kosciolow. Taki smak maja rowniez misje. Ku mej goryczy kilka osob porzucilo nasza katolicka rodzine i wybralo Prawoslawie, Protestantyzm czy nawet w jednym wypadku droge Kriszny. Tym nie mniej tak jak Pan Jezus prosil, obecnosc misjonarza zawsze zakwasza ten kraj i miasto do ktorego on wchodzi i czyni go ciekawszym.
     Ktos zartowal, ze misjonarz w Afryce ma zrobic trzy rzeczy: zbudowac kosciol, ochrzcic 1000 murzynow, napisac ksiazke i... ozenic sie z tubylcza dziewczyna, by miec z nia potomstwo.
     Nie ma co kryc i taka pokusa czycha na misjonarzy. Jakas ilosc poslanych nie potrafi wytrwac do konca. Ja tez bylem kuszony i dlatego nie mam zamiaru osadzac nikogo. Nikt nie jest trzymany na uwiezi. Tak samo jak w Polsce i tutaj ktos moze nie wytrzymac i odejsc. Kilkoro moich wspolbraci odeszlo z kaplanstwa wlasnie na misjach. Moze za malo byli wspierani modlitewnie w kraju. Moze jak sie slyszy mieli zbyt maly kontakt z przelozonymi. Moze zostali wyslani na misje ze slabymi motywacjami albo „za kare”. Co by tam nie gadac. Kto jest sam bez grzechu, niech rzuci kamien!

Wieczernik
     Gdy apostolowie przyjeli Ducha Swietego to przemienili sie z zastraszonych „brzydkich kaczatek”, w meznych i wspanialych misjonarzy. Zahukani wiejscy chlopcy z Galilei, nagle zaczeli mowic roznymi jezykami, zaczeli wypedzac zle duchy z opetanych i leczyc tak jak czynil to Jezus. Czasem ktos z naszych bliskich w kaplanstwie czy w zakonie moze sie wydac przemienionym i fascynujacym czlowiekiem. To nie dlatego, ze nagle sie przemienil. My pozostajemy soba ale Duch swiety dodaje nam skrzydel i jak tylko tracimy ducha, lub porzucamy swe powolanie to znowu zmieniamy sie w brzydkie kaczatka czy z krolewny w zabke. Pewien kaplan z Zaporoza na spotkaniu z mlodzieza powiedzial dosadnie: ksiadz tak dlugo jest piekny poki jest w sutannie. Gdy tylko jakiejs dziewczynie uda sie z niego sutanne sciagnac okazuje sie, ze to nie jakis bohater z bajek a zwykly „Pasza Traktorist” realnego socjalizmu.

Franciszek i Jalowiec
     Pan Jezus radzil by wedrowac we dwoje, bo to rzeczywiscie trudna droga. Na misjach mozna sie w pojedynke wykoleic. Tak sie podobno stalo z legendarnym Segundo Llorente hiszpanskim misjonarzem, ktory spedzil 40 lat za kregiem polarnym. Dzieki niemu 90% Eskimosow przyjelo katolicyzm. Spotkalem kiedys bpa Hurleya z Alaski i pytalem czy znal tego kaplana i czy bliski jest proces beatyfikacyjny. Biskup odpowiedzial, ze byc moze, ale najpierw musi przeminac to pokolenie, ktore pamieta jego dziwactwa w domie starcow w Seatle. Pomieszczono go tam po latach samotnej misyjnej wedrowki poza cywilizacja. Staruszek „robil pod siebie”, myl sie w swym wlasnym moczu i nie chcial z nikim gadac po angielsku.
     Tymczasem dla mnie to byla wazna informacja, bo podobne dziwactwa zauwazylem u siebie. Pomogl mi w tym pewien amerykanski misjonarz Emil Dumas, ktory przybywszy na Sachalin uwaznie mnie obserwowal i gdy pewnego razu dostrzeglem na ulicy nietrzezwego popa z wozeczkiem makulatury szwendajacego sie po ulicy i dla zartu powiedzialem do Emila, ze „taki bede za 10 lat”, on z bardzo powazna mina odrzekl: „nie Jaroslaw, ty juz dzis tak wygladasz!”
     Choc z drugiej strony Franciszka i jego wspolbraci najblizsza rodzina sie wyrzekla uwazajac za oberwanca. Tymczasem pewnym ludziom pojawienie sie franciszkanow na ulicy wystarczalo, by zmienic nastroj na lepszy.
     Znana jest opowiesc z „kwiatkow sw. Franciszka” o tym jak zaprosil brata Jalowca, by wyglosic kazanie. Wedrowali caly dzien boso po ulicach i nie zachodzili do zadnego kosciola. Pod wieczor brat Jalowiec zapytal Franciszka: „kiedy nareszcie zaczniemy glosic, bo juz dzien sie konczy”. „Juz to zrobilismy” powiedzial Franciszek.

Mateo Ricci
     Misje katolickie bywaja kojarzone z uczonoscia. Takimi misjonarzami byli w sredniowieczu Benedyktyni (z wdziecznoscia klaniam sie braciom z Tynca). Benedyktynem byl zdaje sie sw. Patryk, pierwszy i ulubiony misjonarz Irlandii. Z tej samej formacji wyszli Augustyn Kanterberyjski, misjonarz brytyjski, Bonifacy – patron Niemiec, Wojciech nam wszystkim znany i Grek z Salonik, sw. Cyryl, tworca cyrylicy, „Oswieciciel Slowian”wspolpatron Europy.
     Potem paleczke przejely zakony „zebrzace”. Na „Jedwabnym Szlaku”od Wenecji przez Krym Azow, Samarkande az do samych Chin, w Ameryce i wsrod muzulmanow w Ziemii Swietej prym wiedli Dominikanie, Karmelici i Bracia Mniejsci zwlaszcza bliscy memu sercu meczennicy z Almalyka Ryszard Burgundzki i towarzysze. Po nich przyszedl czas na Jezuitow, Oblatow i Werbistow. Wszyscy ci ludzie latwo uczyli sie jezykow obcych i byli bardzo kompetentni w wielu dziedzinach. W Chinach, Korei i w Japonii do dzis katolicyzm kojarzy sie jako religia elit. To glownie dzieki Astronomowi Mateo Ricci, ktory stworzyl caly system inkulturacji, katolicyzm w Chinach jest misyjnym natchnieniem do dzis. Zbudowany przez niego kosciol w samym centrum Pekinu w 17 wieku istnieje do dzis jako katolicka katedra. Budowe katedry dokonczyl Adam Schall wspolbrat zakonny Mateusza powszechnie znany jako matematyk niemiecki. Najpopularniejsze uczelnie Japonii to prowadzona przez Jezuitow Sofia (70 tys studentow okolo 1000 chrztow rocznie – dane przyblizone) i druga uczelnia siostr Sacre Coeur, w ktorej ukonczyla studia obecna cesarzowa i zona nastepcy tronu.

Franciszek Ksawery
     Patronem misji katolickich jest wlasnie Franciszek Ksawery czczony corocznie 3 grudnia. Zmarl u wybrzezy Chin oczekujac na audiencje u mandaryna. Obiecano mu ja ale oddal wszystko co mial i zmarl z wycienczenia nie doczekawszy sie zgody na rozpoczecie misji. Dzialal tak samo jak sw. Patryk. Probowal najpierw zjednac sobie przychylnosc „wladcow tego swiata”, a potem prosty lud. W Japonii w pewnej mierze to sie udalo, tutaj niestety...krach.
     Slowo znane w misyjnym swiecie, choc to tylko pozor. Blogoslawiona Boleslawa Lament, zalozycielka zgromadzenia siostr Misjonarek sw. Rodziny, ktorej domy zakonne, szkoly i inne dziela misyjne na skutek Rewolucji Pazdziernikowej a potem zmian granic PRL doznaly pelnego krachu dwukrotnie, powiadala: „Dziela Boze klesk nie znaja”. Po beatyfikacji w 1991 roku mozna bylo otrzymac u siostr w Bialystoku breloczek i dlugopisy z takim haslem. Uwazam je za bardzo sprawiedliwe. To sa wrecz kluczowe slowa dla zrozumienia sensu misji katolickich. Przeciez z naszym najwiekszym i Pierwszym Misjonarzem na krzyzu dokonalo sie to samo. Pelny krach i opuszczenie. Tryumf po smierci to charakterystyczna cecha dla wielu poczynan misyjnych, ktore przy zyciu misjonarzy bywaly sponiewierane i osmieszane, potem nabieraly blasku.

ks. Jaroslaw - Uzbekistan - Taszkient

W tekście zachowano oryginalną pisownię, stąd mogą wyniknąć błędy językowe

Czytelnia: