Teatr oknem na Boga

Słowa "teatr" i "Bóg" obecnie rzadko idą w parze, chyba że w negatywnym kontekście sztuk bluźnierczych. W konsekwencji tego w dzisiejszych salach teatralnych rzadko można Boga odnaleźć. Kiedyś było inaczej, a do tej dobrej tradycji nawiązywać próbuje amerykańska scena Open Window.
     Jak sugeruje sama nazwa, Open Window (Otwarte Okno) ma być swego rodzaju oknem, i to niezwykłym, bo wychodzącym na Boga. Można go nawet nazwać teatrem katolickim. Znajduje się w Minneapolis, w stanie Minnesota. W jego foyer wiszą takie nietypowe dekoracje jak obrazy przedstawiające św. Maksymiliana Kolbe i Matkę Teresę z Kalkuty. Choć to w sumie małe okienko, bo teatr może pomieścić tylko około stu osób, wystarczy żeby wpuścić przez nie dużo świeżego powietrza. A to bardzo ważne, w dzisiejszych, szczególnie brudnych czasach.
     Jak można wyczytać na stronie internetowej tego profesjonalnego teatru, jego ideą jest przekonanie, że sztuka w najwyższej formie ma być formą poznania Boga, czyli dotarciem do transcendencji. Nic dziwnego, jego dyrektor, Jeremy Stanbary, jest katolikiem. Uważa on również, że teatr ma w sobie siłę transformacji kultury, oczywiście w tym dobrym znaczeniu. Nie ukrywa, że inspirował się polskim Teatrem Rapsodycznym założonym w 1941 r. przez Mieczysława Kotlarczyka, Karola Wojtyłę i grupę ich przyjaciół, którzy w czasie okupacji w prywatnych mieszkaniach wystawiali sztuki polskich romantyków, głównie Juliusza Słowackiego i Adama Mickiewicza. Tak jak działalność tego teatru, produkcje pokazywane w Open Window mają być formą kulturalnego ruchu oporu i pomagać w odnalezieniu duszy narodu. Oprócz tego, Stanbary wierzy, że dzięki prawdziwym sztukom człowiek może również uzyskać pomoc na swojej drodze do samodoskonalenia się.

Zasady dobrego teatru
     Teatr kieruje się siedmioma zasadami. Wedle pierwszej, jego celem nie jest wyłącznie dostarczanie rozrywki, ale również kształcenie i inspirowanie, bo dobre sztuki powinny stawiać ludziom wyzwanie, aby być lepszym (to wynika z drugiej zasady). Trzecia mówi o tym, że używanie przekleństw i wulgarnych słów nie jest w nich konieczne, a niektóre rzeczy lepiej pozostawić ludzkiej wyobraźni. Według czwartej zasady, dobre produkcje powinny posiadać wartość zbawczą i zawsze szanować ludzką godność. Po piąte, wiara i religia nie powinny być w nich oczerniane, ale wręcz wysławiane. Po szóste, teatr powinien dostarczać przeżyć osobistych, angażujących i interaktywnych. I na koniec, powinien być dostępny dla wszystkich i nie nadwyrężać budżetu domowego (bilet wstępu kosztuje 10-20 dolarów).
     Wśród sztuk, które sam wcześniej napisał Stanbary, a wyprodukowało jego Epiphany Studio Productions, wiele opiera się na wątkach biograficznych, poruszających trudne tematy. Mamy więc swojsko brzmiący tytuł „Lolek” o życiu papieża w okupowanej Polsce i „Paul of Tarsus” (Paweł z Tarsu) – sztukę poświęconą św. Pawłowi. Kolejną niesamowitą historią jest „Alessandro” (Aleksander), przedstawiająca historię życia świętej dziewicy Marii Goretti, 14 razy ugodzonej nożem przez agresora o imieniu Alessandro. W „A Miracle in Lanciano” („Cud w Lanciano”) dowiadujemy się o pierwszym potwierdzonym cudzie eucharystycznym. Zaś „The Scrutiny Passion” (Analiza Męki Pańskiej) opowiada o męce Chrystusa widzianej oczyma trzech biblijnych postaci. W końcu sztuka „The Vitae Monolgues” (Monologi o życiu) została opracowana na postawie prawdziwych historii kobiet, które zabiły swoje nienarodzone dzieci.
     Nie wszystkie spektakle są jednak ciężkie gatunkowo. „Catholic Shakespeare” (Katolicki Szekspir) to komedia oparta na wielu utworach Szekspira i zawartych w nich katolickich przesłaniach, napisanych w czasach, gdy wierność Rzymowi była w Anglii przestępstwem. Produkcje te są tak przygotowane, aby ekipa teatru mogła podróżować po świecie z kostiumami, rekwizytami, a nawet oświetleniem. Stanbary wystawiał spektakle w Niemczech, Kanadzie i Australii. Zakładam się, że z chęcią przyjechałby do Polski (a z powodu papieża, pewnie szczególnie do Krakowa!). Bariera językowa chyba nie byłaby tu szczególną przeszkodą.
     Nie tylko „Catholic Shakespeare” świadczy o tym, że intencją Stanbary’ego z całą pewnością nie jest wyłącznie wyciskanie z nas hektolitrów łez smutku i żałości. Kolejnym takim przykładem jest „The Trial of Ebenezer Scrooge” (Proces Ebenezera Scrooge’a), komedia oparta na powieści Dickensa pod tytułem „Opowieść wigilijna”. W niej to Scrooge procesuje się z wszystkimi duchami, które go kiedyś nawiedziły, oskarżając ich o stalking i naruszenie miru domowego. Jest pełna humoru zrozumiałego nie tylko dla dorosłych, ale i dla ludzi bardzo młodych, a zakończona niespodziewanym dwukrotnym zwrotem wydarzeń. Następną dobrą produkcją jest „Hobbit”, napisany na podstawie słynnej powieści katolickiego autora R. J. Tolkiena, w której wystąpiły dzieci. I to kolejna działka działalności Stanbary’ego. Bo oprócz zawodowego teatru „dla dorosłych”, zorganizował on wraz z żoną, Sarą, amatorski teatr dla dzieci, w którym grają dzieci w wieku od 10 lat. Wśród wystawionych sztuk były już: „Lew, czarownica i stara szafa” przyjaciela Tolkiena, C. S. Lewisa. A w nowym sezonie grany jest kolejny klasyk „W 80 dni dookoła świata” Juliusza Verne.
     I już nie mogę się doczekać. Na grudzień przewidziana jest również kolejna komedia, oparta na „Nocy wigilijnej” Dickensa. Znowu będzie można się pośmiać. I to jest właśnie prawdziwy, życiowy teatr, w którym jest miejsce na śmiech i łzy. I na poczucie, że się doświadczyło czegoś dobrego.

Natalia Dueholm
artykuł ukazał się na www.pch24.pl
Czytelnia: