Wielki Czwartek

Co się działo w Wielki Czwartek?
Oj, dużo się działo:
Ostatnia Wieczerza Chrystusa z Apostołami - ustanowienie Najświętszego Sakramentu i sakramentu kapłaństwa. Chrystus umywa nogi Apostołom i wskazuje na zdrajcę, który go wyda. Wygłasza do uczniów żarliwą mowę i modli się do Ojca za nimi, zapowiada swoją mękę i śmierć. Po uczcie udaje się na Górę Oliwną do Ogrodu Getsemani i tam w oczekiwaniu na aresztowanie przeżywa mękę konania i krwawego potu. Dzień zamyka się aresztowaniem Jezusa. Żaden dzień w życiu Pana Jezusa nie został tak dokładnie wypracowany przez Ewangelistów jak Wieli Czwartek i Wielki Piątek.
Możemy krok po kroku śledzić tok wydarzeń.

Wypadki Wielkiego Czwartku możemy podzielić na dwie fazy: wydarzenia zaszłe w Wieczerniku oraz te mające miejsce na Górze Oliwnej. Wszystkie wprawdzie osnuwa cień zbliżającej się śmierci Chrystusa Pana, a jednak liturgia tego dnia wyraźnie je wyodrębnia.

- Po co nam liturgia?
Dlaczego ciągle musimy przeżywać to samo?

- Są takie słowa Pana Jezusa, które zanotował św. Jan Ewangelista bo był najbliżej krzyża i dobrze je usłyszał: Wykonało się!

Można zapytać: co się wykonało?
Wykonało się dzieło zbawienia. Już nic więcej nie będzie. Pan Jezus zrobił wszystko. Z Jego punktu widzenia wykonało się, ale z naszego punktu widzenia jest to trochę bardziej skomplikowane. My żyjemy w pewnym napięciu między tym, że oto już się wykonało dzieło zbawienia a tym, że efektów w nas za bardzo nie widać. My ciągle do dzieła zbawienia dorastamy, uczymy się je przyjmować. W naszym życiu to jest proces. I właśnie napięcie między tym, że na krzyżu "już" się wykonało dzieło zbawienia i "już" może stać się naszym udziałem bo możemy nim żyć a tym, że "jeszcze nie do końca" się wykonało w nas bo jeszcze nie jesteśmy doskonali, jeszcze nie ma paruzji to napięcie właśnie może przemieniać nasze życie. Najczęściej patrzy się na to pod kątem moralności. Jeśli coś przemienia moje życie to znaczy jestem lepszy, bardziej sprawny duchowo, moralnie, łatwiej mi podejmować prawe decyzje, jestem uczciwszy itd. Bardzo często się zapomina, że między dziełem, które się wykonało na krzyżu a moralnością jest jeszcze coś pośrodku, coś co łączy te dwie rzeczywistości.

Dzieło, które się wykonało to jest ziemia, gleba a moralność to jest owoc tej ziemi. Żeby owoc mógł dojrzewać musi być coś co soki ziemi "przeniesie" na owoce. Musi być pień, musi być drzewo. I tym drzewem jest właśnie liturgia.

Czyli liturgia to jest miejsce pośrednie pomiędzy tym czego dokonał Pan Jezus na krzyżu, a owocami naszego życia. Liturgia sprawia, że Pan Jezus w sposób realny choć często niezauważalny może wpływać na nasze życie. Nie widzimy jak soki płyną w drzewie ale widzimy jak owoce rosną.

Po to jest Msza - po to ją Jezus ustanowił i dlatego mówi: "To czyńcie na moją pamiątkę". A jak wiemy kiedy Jezus mówi to wie co mówi i mówi prawdę i mówi rzeczy ważne! Nie o to przecież chodzi, że my mamy tylko wspominać co się stało w Wielki Czwartek. To się na każdej Mszy na nowo dokonuje! Dzięki Mszy św i przyjmowaniu komunii coraz to bardziej możemy być zdolni do czynienia tego o czym Jezus naucza.

Jak?
No - mówił przeor - nie wiadomo jak, nie widać tego.
Ale pan Jezus dał nam gwarancję że tak właśnie jest więc jest to prawda.

Ale my wiemy!
Wiemy że Jezus umrze na krzyżu.
Ale wiemy też że zmartwychwstanie przez co i nam da życie wieczne

Wiemy też jak trudne i ciężkie były te chwile zanim to się stało. Wykorzystajmy tę wiedzę i w tych momentach osamotnienia i opuszczenia towarzyszmy Jezusowi w adoracji przy Ciemnicy. Po to ona jest - takie ma znaczenie.

Czytelnia: