Problem niewiary oraz ateizmu

     Wierzyć po chrześcijańsku to znaczy „przyjmować zaproszenie do rozmowy z Bogiem”, powierzając się swemu Stwórcy. Taka świadoma wiara dysponuje nas też do owego „dialogu zbawienia”, jaki Kościół powinien prowadzić z wszystkimi ludźmi w świecie współczesnym, także z niewierzącymi. „Jednakże wielu współczesnych nam ludzi nie dostrzega tej wewnętrznej i żywotnej łączności z Bogiem [jaką stanowi wiara] albo ją wręcz odrzuca”. Dlatego w Konstytucji pastoralnej Gaudium et spes Sobór wypowiedział się również na temat niewiary oraz ateizmu. Wypowiedź ta mówi nam równocześnie, jaką — jak świadomą i dojrzałą — winna być nasza wiara, której świadectwo wypada nam dawać często wobec niewierzących i ateistów. Właśnie w epoce współczesnej wiara winna być usprawniona do tego, „aby mogła jasno widzieć trudności i przezwyciężać je”. Jest to zarazem istotny warunek dialogu zbawienia.
     Konstytucja soborowa przeprowadza zwięzłą, a zarazem wyczerpującą analizę ateizmu. Stwierdza przede wszystkim, że wyrazem tym „oznacza się zjawiska różniące się bardzo między sobą. Kiedy bowiem jedni przeczą wyraźnie istnieniu Boga (ateizm), inni uważają, że człowiek w ogóle nic pewnego o Nim twierdzić nie może (agnostycyzm); a inni znów zagadnienie Boga poddają badaniu taką metodą, żeby ono wydało się bez sensu” (pozytywizm, scjentyzm). „Wielu, niewłaściwie przekroczywszy granice nauk pozytywnych, usiłuje albo wszystko tłumaczyć tylko drogą naukowego poznania, albo […] nie przyjmuje istnienia żadnej prawdy absolutnej. Niektórzy tak bardzo wywyższają człowieka, że wiara w Boga staje się jakby bezsilna i więcej im chodzi […] o afirmację człowieka aniżeli o przeczenie istnieniu Boga. Inni znów tak sobie Boga wymyślają, że twór ten, odrzucany przez nich, żadną miarą nie jest Bogiem Ewangelii. Inni nie przystępują nawet do zagadnień dotyczących Boga, ponieważ zdają się nie odczuwać niepokoju religijnego […] Nierzadko […] ateizm rodzi się bądź z namiętnego protestu przeciw złu w świecie, bądź z niesłusznego przyznania pewnym dobrom ludzkim znamienia absolutu, tak że bierze się je już za Boga. Także dzisiejsza cywilizacja nie tyle sama z siebie, ile raczej dlatego, że zbytnio uwikłana jest w sprawy ziemskie (sekularyzm), może często utrudniać dostęp do Boga”.
     Tekst soborowy wskazuje, jak widać, na różnorodność i wielorakość tego, co kryje się pod słowem „ateizm”. Jest to niewątpliwie bardzo często postawa praktyczna, wynikająca z zaniedbania lub z braku „niepokoju religijnego”. W wielu wypadkach postawa ta znajduje swoje korzenie w całym sposobie myślenia o świecie, zwłaszcza myślenia naukowego. Jeśli bowiem za jedyne źródło pewności poznawczej przyjmuje się samo tylko doświadczenie zmysłowe, wówczas zostaje odcięty dostęp do wszelkiej rzeczywistości pozazmysłowej: rzeczywistości transcendentnej. Taka postawa poznawcza znajduje się też u podstaw tej osobliwej „teologii”, jaką w naszej epoce stała się teologia „śmierci Boga”.
      Tak więc motywy ateizmu, a częściej jeszcze agnostycyzmu współczesnego, są natury teoriopoznawczej nie tylko pragmatycznej.
     Druga grupa motywów uwydatnionych przez Sobór łączy się z taką afirmacją człowieka, która zdaje się nie dostrzegać tak bardzo oczywistej prawdy, że człowiek jest bytem przygodnym i ograniczonym w istnieniu. Chociaż więc realia życia i historii skłaniają nas do twierdzenia wciąż na nowo, iż istnieją istotne powody do uznania jego wielkiej godności i pierwszeństwa w widzialnym świecie, to jednakże nie ma podstaw do tego, aby upatrywać w nim absolut, odrzucając Boga.
     Czytamy zaś w Gaudium et spes: „Ateizm współczesny […] tak daleko posuwa postulat autonomii człowieka, że wznieca trudność przeciwko wszelkiej zależności człowieka od Boga. Wyznawcy takiego ateizmu twierdzą, że wolność polega na tym, żeby człowiek był sam sobie celem, sam jedynym sprawcą i demiurgiem swojej własnej historii; a to — jak mniemają — nie daje się pogodzić z uznaniem Pana, sprawcy i celu wszystkich rzeczy, lub co najmniej czyni takie twierdzenie zupełnie zbytecznym. Tej doktrynie sprzyjać może poczucie potęgi, jakie daje człowiekowi dzisiejszy postęp techniki”.
     Dziś bowiem ateizm usystematyzowany głosi „wyzwolenie człowieka przede wszystkim drogą jego wyzwolenia gospodarczego i społecznego”. Ateizm ten programowo zwalcza religię, twierdząc, że stoi ona na przeszkodzie do takiego wyzwolenia, „gdyż budząc nadzieję człowieka na przyszłe, złudne życie, odstręcza go od budowy państwa ziemskiego”. Kiedy głosiciele tego ateizmu dochodzą do rządów w państwie — dodaje tekst soborowy — „gwałtownie zwalczają religię, szerząc ateizm, przy zastosowaniu, zwłaszcza w wychowaniu młodzieży, również tych środków nacisku, którymi rozporządza władza publiczna”.
     Ta ostatnia sprawa domaga się jasnego i mocnego postawienia zasady wolności religijnej, co też Sobór czyni w osobnej Deklaracji Dignitatis humanae.
     Jeśli chodzi o zasadniczą postawę Kościoła wobec ateizmu, to jest rzeczą jasną, iż Kościół odrzuca go „z całą stanowczością”, gdyż kłóci się z samą istotą wiary chrześcijańskiej, związanej z rozumowym również przeświadczeniem o istnieniu Boga. Chociaż Kościół „odrzuca ateizm całkowicie, to jednak szczerze wyznaje, że wszyscy ludzie, wierzący i niewierzący, powinni się przyczyniać do należytej budowy tego świata, w którym wspólnie żyją; a to z pewnością nie może się dziać się bez szczerego i roztropnego dialogu”. Wypada dodać, że Kościół pozostaje szczególnie wrażliwy na postawę tych ludzi, którzy nie mogą pogodzić istnienia Boga z wielorakim doświadczeniem zła i cierpienia.
     Równocześnie zaś Kościół jest świadomy tego, że to, co on wieści — a więc Ewangelia i wiara chrześcijańska — „idzie po linii najtajniejszych pragnień ludzkiego serca, gdy broni godności powołania ludzkiego, przywracając nadzieję tym, którzy zwątpili już o swoim wyższym przeznaczeniu”.
     „Nadzieja eschatologiczna nie pomniejsza doniosłości zadań ziemskich, lecz raczej wspiera ich spełnianie nowymi pobudkami. Natomiast przy braku fundamentu Bożego i nadziei życia wiecznego godność człowieka […] doznaje bardzo poważnego uszczerbku, a zagadki życia i śmierci, winy i cierpienia pozostają bez rozwiązania, tak że ludzie nierzadko popadają w rozpacz”.
     Tak więc, odpierając ateizm, Kościół równocześnie „stara się uchwycić kryjące się w umyśle ateistów powody negacji Boga, a świadomy wagi zagadnień, jakie ateizm wznieca, oraz wiedziony miłością ku ludziom uważa, że należy poddać je poważnemu i głębszemu zbadaniu”. Troszczy się przede wszystkim o własny rozwój „odnawiając się i oczyszczając nieustannie pod kierunkiem Ducha Świętego”, aby wyplenić z własnego życia wszystko to, co słusznie może razić tych, którzy nie wierzą.
     W takim ujęciu Kościół pomaga nam raz jeszcze w odpowiedzi na pytanie, czym jest wiara i co to znaczy wierzyć właśnie na tle niewiary i ateizmu, który przybiera niekiedy formę programowej walki z religią, a w szczególności z chrześcijaństwem. Właśnie na tym tle wiara winna być szczególnie świadoma, wnikliwa i dojrzała, nacechowana głębokim poczuciem odpowiedzialności oraz miłością do wszystkich ludzi. Świadomość trudności, zarzutów i prześladowań winna wyzwalać tym pełniejszą gotowość świadczenia „o tej nadziei, która jest w nas” (por. 1 P 3,15).
Jan Paweł II
12.6.1985