Figiel

Trudno, Kasiu, nie krzyczeć, gdy co pali;
Choćby człowiek z kamienia był i z stali,
Czuję twe zapały.
A ty każesz milczkiem twe ognie znosić,
Któż to o się tak niedbały,
Żeby nie miał w znoju o wodę prosić.

Choćbym prośbą nie kruszył już tej skały,
Choćby dobrze lamenty me ustały,
Wydadzą mię oczy.
Choćby i te skryły swój płacz w powieki,
Zgadnie każdy, kto cię zoczy,
Że ja przecie twoim sługą na wieki.

Ale chcesz li, żeby naszej obłudzie
Uwierzono i żeby więcej ludzie
O nas nie wiedzieli,
Bądź łaskawsza, chciej kochać, nie bądź płocha,
A gdy mię to rozweseli,
Każdy rzecze o mnie: znać, że nie kocha.

Jan Andrzej Morsztyn