Wiersze różne (13)

Elza
Chcę ci wyznać tajemnicę Czas jest tobą
Czas jest kobietą Jest osobą
Pochlebioną gdy się pada na kolana
U jej stóp czas jak suknia rozpinana
Czas jak nie kończąca się włosów fala
Rozczesywana bez końca
Czas jak lustro co się w oddechu rozjaśnia i zmącą

O świcie kiedy się budzę czas jak ty śpiąca czas jak ty
Jak nóż przebijający mi gardło Ach czy nazwę nareszcie
Tę udrękę czasu który nie odpływa tę udrękę
Czasu zatrzymanego jak krew w naczyniu krwionośnym
To gorsze niż pragnienie nigdy nie spełnione niż nienasycenie
Oczu kiedy przechodzisz przez pokój i drżę z obawy
By nie prysło urzeczenie
To jeszcze gorsze niż przeczuwać cię obcą
W ucieczce

Z myślami gdzie indziej z innym już stuleciem w duszy
Mój Boże jakie ciężkie są słowa I tak być musi
Moja miłości ponad rozkoszami miłości nieprzystępna dziś dla zagrożeń
Bijąca w mojej skroni mój pulsujący zegarze
Kiedy wstrzymujesz oddech duszę się
W moim tętnie waha się i przystaje twój krok

Chcę ci wyznać tajemnicę Każde słowo
Na mych wargach jest nędzarką która żebrze

Utrapieniem dla twych dłoni czymś co gaśnie pod twym wzrokiem
Więc powtarzam że cię kocham bo mnie zwodzi
Kryształ frazy nie dość jasny by zawisnąć na twej szyi
Wybacz mowę pospolitą Ona jest
Czystą wodą która przykro syczy w ogniu
Chcę ci wyznać tajemnicę Nie potrafię
Opowiedzieć ci o czasie który ciebie przypomina
I o tobie nie potrafię ja jedynie tak udaję
Jak ci którzy bardzo długo stoją na peronie dworca

I machają jeszcze dłonią choć pociągi odjechały
Aż im słabnie przegub ręki pod ciężarem nowej łzy

Chcę ci wyznać tajemnicę Ja się boję
Ciebie tego co wieczorem każe podejść ci do okien
Twoich gestów i słów jakich nie wymawia się zazwyczaj
Powolnego i szybkiego czasu boję się i ciebie
Chcę ci wyznać tajemnicę Zamknij drzwi
Łatwiej umrzeć jest niż kochać i dlatego

Życie moje znieść umiałem
Moja miłości

***

* * *
Jestem herezjarchą wszystkich kościołów
Przekładam cię nad wszystko co warte jest życia i śmierci
Przynoszę ci kadzidło z miejsc świętych i piosenkę z rynku
Spójrz na moje kolana skrwawione od modlitw do ciebie

Na moje porażone oczy żywiące się twoim tylko płomieniem
Jestem głuchy na każdą skargę z nie twoich ust
Świadomość milionów śmierci dopada mnie dopiero z twoim jękiem
U twoich stóp kaleczą mnie wszystkie kamienie dróg
Wszystkie ogrodzenia z drutów kolczastych szarpią twe ramiona
Wszystkie dźwigane ciężary świata są twoim męczeństwem
Każde nieszczęście ziemi jest twoją pojedynczą łzą
Nigdy wcześniej od ciebie nie zaznałem cierpienia
Cierpienia czy zaznało cierpienia

Wyjące zwierzę zranione
Jak można porównywać cierpienie i stworzenie
Ten witraż z tysiąca kawałków gdzie dokonuje się ukrzyżowanie dnia
Nauczyłaś mnie alfabetu boleści
Umiem już odczytywać lamenty One noszą twoje imię
Twoje imię jedyne imię roztrącone imię róży opadłej
Twoje imię Ogród każdej Męki
Twoje imię które nawet w piekielnym ogniu pisać będę w obliczu świata
Jak okryte tajemnicą litery Chrystusa

Twoje imię krzyk mojego ciała i ranę duszy
Twoje imię dla którego spaliłbym wszystkie książki
Twoje imię powszechną wiedzę u kresu ludzkiej pustym
Twoje imię które jest dla mnie historią wieków
Pieśnią nad pieśniami
Szklanką wody w łańcuchu galerników
I wszystkie słowa stają się nagle śmietniskiem pod przeklętym miastem
Kiedy twoje imię śpiewa na moich spękanych wargach
Twoje imię jedyne i niech mi wycinają język

Twoje imię
Muzyka w godzinę śmierci

Autor: Louis Aragon