Żal
ten śmieszny staruszek którego zobaczyłem
między dwoma ławkami na placu trzech krzyży
wierzył że na skrzydłach swojej obrączki
poleci do wnucząt w londynie
że opowie im o alzheimerze
i o tym jak łatwo o gruźlicę w lipcu
a siedemdziesiąt lat to nadal zbyt mało
aby wyrzec się swej matki nadziei
między dwoma ławkami na placu trzech krzyży
wierzył że na skrzydłach swojej obrączki
poleci do wnucząt w londynie
że opowie im o alzheimerze
i o tym jak łatwo o gruźlicę w lipcu
a siedemdziesiąt lat to nadal zbyt mało
aby wyrzec się swej matki nadziei
samochodom które rozgniatały
na ulicach jego gorący oddech
przyrzekał że na pewno wybaczy
jeśli tylko sprowadzą na przystanek
boeinga z pilotem o gołębim sercu
miałem szorstkie wargi
przybyłem zamiast anioła
rzuciłem mu na odchodne w twarz
że z powodu takich marzycieli
noe zbudował niezatapialną arkę
zakrztusił się zanim
nazwał mnie barbarzyńcą
31.01.2006r.
Poezja: