Rozmowa z matką - na gruzach Sarajewa

Twoje ręce
w rozpaczliwym locie
opadają ciężko
z garściami pełnymi bólu...
Okaleczony pejzaż
pęcznieje nienawiścią
imperium przemocy.
W labiryntach układów
śmierć wciąż się przechadza
nieczuła na lęk.
Choć krzyk przebija niebo,
chociaż serce pęka -
miłość się rozpadła...
więc jak tu posklejać miasto
w dawne piękno
rozstrzelane wyrokiem bez winy ...

Zawstydza mnie moja dłoń
z kromką współczucia
na globie spowitym
w obojętność...

Z tomiku: "Dotknąć nieba..."