Opowiadanie wigilijne

     Słońce zaczęło przybierać ogniste czerwone barwy. Oznaczało to, że dzień zaczyna dobiegać końca. W kominku trzaskały iskry palącego się suchego drewna. Świerk przybrany w kolorowe bombki, łańcuchy i lampki zdobił cały pokój. Pod nim leżało mnóstwo pudełeczek z prezentami. Dzieciaki rozkładały na stole talerze, a gospodyni kroiła w kuchni niedawno upieczony makowiec. Cała rodzina szykowała się do zjedzenia uroczystej kolacji wigilijnej. Przygotowania przerwało pukanie do drzwi.
- Kto tam? – zapytał zdziwiony gospodarz, gdyż nikogo nie spodziewał się tego dnia.
- Otwórz proszę. Zeszłej nocy spalił mi się dom, nie mam pieniędzy na nocleg ani też rodziny do której mógłbym się zwrócić o pomoc. Potrzebuję jakiegoś schronienia.
     Gospodarz wyjrzał na zewnątrz przez bardzo małe okienko w drzwiach. Zobaczył stojącego staruszka. Jego ubranie było podziurawione oraz brudne. Ręce trzęsły mu się z zimna, a z oczu po policzkach spływały łzy.
- Nie ma tu u nas miejsca dla takich tak ty. Idź szukać dalej bo ja i tak nie wpuszczę cię do swego domu.

     Mężczyzna posmutniał. Usiadł na obsypanym śniegiem schodku przed drzwiami. Zamknął oczy i wyobraził sobie, że leży na łące w słoneczny letni dzień. Dookoła słychać śpiew ptaków, czuć zapach kwiatów, a w oddali widać rosnące duże brzozy.
     Po kilkunastu minutach ocknął się i rozejrzał dookoła. Rzeczywistość była zupełnie inna niż jego marzenia. Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Siarczysty mróz coraz bardziej dawał się we znaki. Staruszek wstał i postanowił, że będzie dalej pukał do drzwi z nadzieją, że ktoś mu otworzy.

     Tymczasem w domu rodzina była już gotowa do uroczystej kolacji. Każdy odświętnie się ubrał, bo za chwilę wszyscy mieli zasiąść do stołu. Od drzwi ponownie rozległo się głośne pukanie.
- Niech nikt nam już nie przeszkadza – odezwał się gospodarz. Jego żona spojrzała na niego, pokręciła głową i powiedziała:
- To na pewno ten staruszek, którego nie wpuściłeś. Wyglądałam kilka razy przez okno i widziałam, że nie poszedł dalej szukać schronienia tylko skulony usiadł na schodach przed naszym domem. Na pewno mu zimno. Idź, powiedz mu żeby wszedł. Tutaj się ogrzeje. Przygotowałam tyle jedzenia, że wystarczy również i dla niego. Przy stole także mamy jedno wolne miejsce.
     Pan domu zamyślił się. Po chwili jednak uśmiechną się sam do siebie i poszedł w stronę drzwi. Chwycił za klamkę i je otworzył.
- Zapraszamy do środka – powiedział. Starszy mężczyzna ucieszył się bardzo. Podał rękę gospodarzowi, podziękował, a potem przekroczył próg domu.

     Kilka minut później gospodarz, jego żona, dzieci, a także nieznajomy mężczyzna zgromadzili się przy wigilijnym stole. Każdy wziął do ręki biały opłatek. Wszyscy złożyli sobie nawzajem życzenia i zaśpiewali: Cicha noc, święta noc...

***
Jeśli wsłuchamy się w siebie to także możemy usłyszeć głos mówiący:
To ja Jezus, pukam do drzwi Twojego serca. Proszę otwórz bym mógł tam zamieszkać. Pragnę być Twoim przyjacielem, prowadzić Cię po drogach Twojego życia, tylko wpuść mnie do środka. Nie chcesz teraz, nie jesteś gotowy... Dobrze zrozumiem. Poczekam.

Pamiętaj, do póki żyjesz, ja zawsze będę stał przy tych drzwiach i do nich pukał, ale od Ciebie zależy czy mi je otworzysz.

Karolina Dolecka
Rozważania i opowiadania: