Najświętsza Panna i młody rycerz
W okolicy Leuven żył niegdyś młody rycerz ze szlachetnego rodu; roztrwonił całą schedę na turniejach i innych pustych zabawach. Popadł w nędzę i kiedy nie mógł już pokazywać się z innymi rycerzami, jak to miał w zwyczaju czynić w dobrych czasach, ogarnął go taki smutek, że pogrążył się w rozpaczy.
Rządca jego dóbr, pragnąc go pocieszyć, powiedział, że jeśli pójdzie za jego radą, znowu będzie bogaty.
Rycerz zgodził się i rządca pewnej nocy zaprowadził go do lasu, gdzie przy pomocy zaklęć wezwał diabła, który zaraz oddał się na ich usługi, pytając, czego chcą. Kiedy rządca wskazał na rycerza i zażądał, by przywrócone mu zostało bogactwo, diabeł odparł, że zadowoli go szybko i chętnie, jeśli rycerz najpierw wyrzecze się Chrystusa i swojej wiary. Rycerz jednak odmówił.
- Nie chcesz więc odzyskać dawnego bogactwa i dawnego stanu? - rzekł rządca. - Po cóż więc niepotrzebnie zawracałeś mi głowę?
Rycerz zrozumiał, że jeśli chce być bogaty, musi się zgodzić, a pragnienie, by odzyskać wygody, w jakich żył dawniej, sprawiło, iż dał się przekonać i poszedł za złą radą rządcy. Niechętnie i w udręce, ale jednak zaparł się Jezusa Chrystusa i swojej wiary. Wtedy diabeł powiedział:
- Musi jeszcze wyprzeć się Matki Chrystusa; dopiero wtedy dostanie wnet to, czego pragnie.
Ale tym razem rycerz stanowczo odmówił, odwrócił się do nich tyłem i wyszedł z lasu. Po drodze, rozmyślając nad wielkim grzechem, jaki popełnił zapierając się Boga, skruszony i zmartwiony, wszedł do kościoła, ukląkł nabożnie przed drewnianym posągiem Najświętszej Panny z Dzieciątkiem w ramionach, i wylewając obficie łzy błagał o zmiłowanie i wybaczenie przerażającego grzechu, jaki popełnił.
Właśnie o tej porze inny rycerz, który nabył posiadłości rycerza skruszonego, wszedł do tegoż kościoła i widząc znanego sobie dobrze młodzieńca, który modli się tak pobożnie i tak zalewa łzami, zdziwił się. Zaciekawiony, ukrył się za filarem.
W tym momencie Najświętsza Maryja zaczęła przemawiać ustami posągu i obaj mężczyźni wyraźnie słyszeli, jak rzekła do Jezusa:
- Synu mój, proszę, byś zmiłował się nad tym grzesznikiem. Dzieciątko nie odpowiedziało na Jej słowa, a nawet odwróciło oblicze, by na Nią nie patrzeć, ale Maryja ciągnęła:
- Synu, oszukano go. Wcieliłeś się w mym żywocie po to, by zbawić grzeszników, i polecam ci oto tego człeka, który tak Mnie czci!
Wówczas Dzieciątko odparło:
- Matko, ten, którego mi polecasz, wyparł się Mnie. Jak możesz prosić, bym mu pomógł?
Na te słowa posąg Maryi zszedł z piedestału i złożywszy Dzieciątko na ołtarzu padł na kolana przed Nim, błagając:
- Synu mój najsłodszy, zaklinam Cię na mą miłość, byś wybaczył temu skruszonemu grzesznikowi jego przewinę.
Wtenczas Dzieciątko ujęło Matkę za dłoń i podniosło Ją, mówiąc:
- Matko najmilsza, nie mogę odmówić Ci niczego, o co Mnie prosisz. Wybaczam temu rycerzowi cały jego grzech, a dla Ciebie to czynię.
Najświętsza Panna wzięła Syna na ręce i wróciła na piedestał; rycerz upewniwszy się ze słów, które usłyszał, że zostało mu wybaczone, odszedł nadal jeszcze zbolały i zasmucony z powodu swego grzechu, ale i pocieszony, gdyż uzyskał wybaczenie. Kiedy wychodził z kościoła, tamten drugi rycerz, który był ukryty za filarem i wszystko słyszał i widział, poszedł za nim ukradkiem, a pozdrowiwszy go, zapytał, czemu ma oczy tak mokre od łez. Ten pierwszy odparł, że to przez wiatr.
Wówczas ów drugi rycerz powiedział:
- Wiem wszystko, co ci się przydarzyło, i chcę ozdobić jeszcze łaskę, jaką cię obdarzono, a to przez miłość do Tej, która ją dla ciebie wybłagała. Mam jedyną córkę na wydaniu i dam ci ją za żonę, jeśli zechcesz, a jako posag zwracam ci wszystkie bogate posiadłości, które od ciebie kupiłem. I zamierzam traktować cię jak syna i uczynić dziedzicem wszystkich moich dóbr, a są one liczne.
Młodzieniec zgodził się z radością na to małżeństwo i podziękował Najświętszej Pannie, której - wiedział wszak - zawdzięczał wszystkie łaski.
Rządca jego dóbr, pragnąc go pocieszyć, powiedział, że jeśli pójdzie za jego radą, znowu będzie bogaty.
Rycerz zgodził się i rządca pewnej nocy zaprowadził go do lasu, gdzie przy pomocy zaklęć wezwał diabła, który zaraz oddał się na ich usługi, pytając, czego chcą. Kiedy rządca wskazał na rycerza i zażądał, by przywrócone mu zostało bogactwo, diabeł odparł, że zadowoli go szybko i chętnie, jeśli rycerz najpierw wyrzecze się Chrystusa i swojej wiary. Rycerz jednak odmówił.
- Nie chcesz więc odzyskać dawnego bogactwa i dawnego stanu? - rzekł rządca. - Po cóż więc niepotrzebnie zawracałeś mi głowę?
Rycerz zrozumiał, że jeśli chce być bogaty, musi się zgodzić, a pragnienie, by odzyskać wygody, w jakich żył dawniej, sprawiło, iż dał się przekonać i poszedł za złą radą rządcy. Niechętnie i w udręce, ale jednak zaparł się Jezusa Chrystusa i swojej wiary. Wtedy diabeł powiedział:
- Musi jeszcze wyprzeć się Matki Chrystusa; dopiero wtedy dostanie wnet to, czego pragnie.
Ale tym razem rycerz stanowczo odmówił, odwrócił się do nich tyłem i wyszedł z lasu. Po drodze, rozmyślając nad wielkim grzechem, jaki popełnił zapierając się Boga, skruszony i zmartwiony, wszedł do kościoła, ukląkł nabożnie przed drewnianym posągiem Najświętszej Panny z Dzieciątkiem w ramionach, i wylewając obficie łzy błagał o zmiłowanie i wybaczenie przerażającego grzechu, jaki popełnił.
Właśnie o tej porze inny rycerz, który nabył posiadłości rycerza skruszonego, wszedł do tegoż kościoła i widząc znanego sobie dobrze młodzieńca, który modli się tak pobożnie i tak zalewa łzami, zdziwił się. Zaciekawiony, ukrył się za filarem.
W tym momencie Najświętsza Maryja zaczęła przemawiać ustami posągu i obaj mężczyźni wyraźnie słyszeli, jak rzekła do Jezusa:
- Synu mój, proszę, byś zmiłował się nad tym grzesznikiem. Dzieciątko nie odpowiedziało na Jej słowa, a nawet odwróciło oblicze, by na Nią nie patrzeć, ale Maryja ciągnęła:
- Synu, oszukano go. Wcieliłeś się w mym żywocie po to, by zbawić grzeszników, i polecam ci oto tego człeka, który tak Mnie czci!
Wówczas Dzieciątko odparło:
- Matko, ten, którego mi polecasz, wyparł się Mnie. Jak możesz prosić, bym mu pomógł?
Na te słowa posąg Maryi zszedł z piedestału i złożywszy Dzieciątko na ołtarzu padł na kolana przed Nim, błagając:
- Synu mój najsłodszy, zaklinam Cię na mą miłość, byś wybaczył temu skruszonemu grzesznikowi jego przewinę.
Wtenczas Dzieciątko ujęło Matkę za dłoń i podniosło Ją, mówiąc:
- Matko najmilsza, nie mogę odmówić Ci niczego, o co Mnie prosisz. Wybaczam temu rycerzowi cały jego grzech, a dla Ciebie to czynię.
Najświętsza Panna wzięła Syna na ręce i wróciła na piedestał; rycerz upewniwszy się ze słów, które usłyszał, że zostało mu wybaczone, odszedł nadal jeszcze zbolały i zasmucony z powodu swego grzechu, ale i pocieszony, gdyż uzyskał wybaczenie. Kiedy wychodził z kościoła, tamten drugi rycerz, który był ukryty za filarem i wszystko słyszał i widział, poszedł za nim ukradkiem, a pozdrowiwszy go, zapytał, czemu ma oczy tak mokre od łez. Ten pierwszy odparł, że to przez wiatr.
Wówczas ów drugi rycerz powiedział:
- Wiem wszystko, co ci się przydarzyło, i chcę ozdobić jeszcze łaskę, jaką cię obdarzono, a to przez miłość do Tej, która ją dla ciebie wybłagała. Mam jedyną córkę na wydaniu i dam ci ją za żonę, jeśli zechcesz, a jako posag zwracam ci wszystkie bogate posiadłości, które od ciebie kupiłem. I zamierzam traktować cię jak syna i uczynić dziedzicem wszystkich moich dóbr, a są one liczne.
Młodzieniec zgodził się z radością na to małżeństwo i podziękował Najświętszej Pannie, której - wiedział wszak - zawdzięczał wszystkie łaski.
Jacopo Passavanti, Leggende cristiane, Milano 1963, s. 263-264
Czytelnia: