Radości i boleści Maryi
Popularne wizerunki Maryi ukazują Ją często jako młodą, śliczną kobietę w bieli. Niekoniecznie pamiętamy wtedy o zapowiedzi Jej cierpień, które rozcinały Jej serce. Życie Nieskalanej, pełnej łaski miało być bardzo trudne i uprzedzono Ją o tym. Droga duchowości Maryjnej zawiera więc zawsze tajemnice bolesne. Jak to przeżywała? Ewangelia św. Łukasza potwierdza, że było to dla Niej trudne i niezrozumiałe, ale cierpliwie rozważała, zastanawiała się. Nie uciekała od trudnych spraw, nie unikała ich, zapamiętywała słowa i zdarzenia, przemyśliwała. Widać w Niej osobę bardzo refleksyjną, wrażliwą, a jednak nieulegającą emocjom. Ważniejsza była dla Niej bliskość Jezusa niż wygoda i komfort. Tak bywa przecież i z nami – chcemy być obok kochanych osób, nawet jeśli to boli.
A radości Maryi?
Myślę, że było ich wiele. Była przecież wychowana w tradycji psalmów, a więc uwielbienia, wdzięczności, dostrzegania Bożej obecności i Bożych darów każdego dnia. Umiała cieszyć się codziennością. Wiemy, że chętnie chodziła na pielgrzymki, choć nie było to obowiązkiem mężatek. Na pewno radością była dla Niej obecność Jezusa oraz Józefa, który także był, jak zaznaczali mistycy i papieże, radością i pocieszycielem Najświętszej Panny. Cieszyły Ją także spotkania z przyjaciółmi.
Mówimy o siedmiu boleściach i siedmiu radościach Maryi. Jakie one były – możemy je wymienić?
To cenna tradycja modlitewna – nabożeństwo do siedmiu boleści i siedmiu radości Maryi. Św. Brygida zauważyła, że wielu ludzi umie prosić Najświętszą Pannę, ale nie umie rozmyślać o Jej trudnych chwilach, smutkach. Istnieje kilka wersji Koronki do siedmiu boleści. Zazwyczaj wymienia się proroctwo Symeona, ucieczkę do Egiptu, szukanie Jezusa na pielgrzymce, spotkanie Go na drodze krzyżowej, śmierć Syna, złożenie Zmarłego na Jej kolana, a następnie do grobu. Trzeba oczywiście je rozumieć symbolicznie – siódemka oznacza całość, pełnię. Jednak gdy w ramach spotkań Maryjnych rozważamy zgodnie z Ewangelią życie Maryi, dostrzegamy wiele innych wydarzeń, które wymagały od Niej hartu ducha i cierpliwości, wytrwałej wiary w to, że prowadzenie Boże w tak dotkliwy sposób jest dobre. Ewangelia ukazuje nam także promienną Maryję, pełną wiary, zachwyconą Bogiem i swym własnym powołaniem. Było to także doświadczenie wielu świętych: życie dla Boga, choć niełatwe, niesie radość i pokój serca. Medytację nad szczęśliwymi wydarzeniami Maryi zebrano w symboliczną siódemkę, tworząc Koronkę seraficką do siedmiu radości Maryi. To bardzo inspirująca modlitwa franciszkańska, która pozwala zbliżać się do Najświętszej Panny i Jej duchowości. Zazwyczaj przedstawiamy Jej nasze uczucia i sprawy – to dobrze, ale nie zapominajmy o Jej doświadczeniach i uczuciach, bo one kształtują nasze serca.
Jakie inne uczucia Jej towarzyszyły?
Ewangelia mówi sporo o Maryi, ale bardzo dyskretnie. Widać wyraźnie Jej obecność we wspólnocie apostołów, uczniów i uczennic, kobiet towarzyszących Jezusowi. Cieszyła się nimi wszystkimi i wspierała ich. Jednocześnie widać w Niej osobę zachwyconą bliskością Boga, Jego mocą i działaniem. To było w Niej najważniejsze i dawało Jej tak wielką siłę, wolność i cierpliwość wobec ludzi. Na pewno wpatrywała się w Jezusa, chciała jak najlepiej pojąć Jego naukę.
Jak w praktyce przeżywać nasze uczucia i przeżycia, włączając je w boleści i radości Maryi? Czy jest to w ogóle możliwe?
Oczywiście, że tak – przecież jesteśmy zaproszeni i wezwani do pójścia drogą Maryjną. Dzięki łasce Bożej możemy dać się prowadzić Pannie radosnej, Pannie bolesnej. To świetna Nauczycielka i Przewodniczka.
W Gorzkich żalach znajdujemy rozmowę duszy z Matką Bolesną... Polska tradycja Gorzkich żali wprowadza w tajemnicę dojmującego bólu Maryi. W takiej sytuacji nie chodzi o pocieszanie, lecz o współprzeżywanie. Rozmowa z Matką Boleściwą pozwala nam zobaczyć Ją jako odczuwającą i rozumiejącą ból Towarzyszkę w cierpieniu. To też zaproszenie dla nas, by mówić Jej o naszych bólach i upokorzeniach, nawet jeśli zmiana naszej sytuacji nie wydaje się możliwa – na pewno dobrze znaleźć się w cierpieniu blisko Maryi.