Skarby od babci
Wspomnienie babci na ogół rozczula i wzrusza, czasem daje siłę...
Zwyczaj chodzenia na Mszę świętą poranną („bo wtedy głowa jeszcze nie jest zajęta przyziemnymi kłopotami”), na nabożeństwa majowe („nigdy tak pięknie kwiaty nie pachną, jak po drodze na majowe”) i różańcowe („nie ma modlitwy bliższej kobiecie niż modlitwa różańcowa”) zawdzięczam babci.
Babcia Janina miała siwe włosy, poruszała się z trudnością i była mistrzynią krawiecką. Niewiele pamiątek mi po niej zostało. Różaniec rozpadł się przed moją wyprowadzką z domu, ale nadal pamiętam dotyk jego nieregularnych paciorków. Przypominały pestki grejpfruta: ciemne i miłe w dotyku. Może po prostu były wyślizgane od codziennego przesuwania w babcinych palcach?
Nadal korzystam z jej modlitewnika. Kiedyś zaniosłyśmy go do introligatora, który oprawił go w solidne płótno i wzmocnił rogi najczęściej używanych stron. Książeczka nadal otwiera się na Litanii loretańskiej. Obok Różańca to była ulubiona modlitwa babci.
Gdy pytałam znajomych młodych ludzi, kto przekazał im zasady wiary, kto uczył żyć zgodnie z nauką Kościoła, często wskazywali na swoje babcie. Łukasz wspomina, że kiedy się czymś denerwował, mówił do niej: „Trzymaj za mnie kciuki”. Wówczas ona odpowiadała: „Lepiej się za ciebie pomodlę”. Teraz, gdy czeka go coś trudnego, nie prosi znajomych o trzymanie kciuków, ale o modlitwę. Robi to, nie zastanawiając się, czy tak wypada, czy rozmówca wierzy w Boga. Niektórzy się uśmiechają, niektórzy – dziwią. On wie, że zaciśnięcie modlitewnych kciuków naprawdę pomaga.
Moja nastoletnia córka, wieziona karetką do szpitala, wspominała, że jedyne, co kołatało jej się w poobijanej głowie, to słowa modlitwy, której nauczyła ją w dzieciństwie moja mama – Aniele Boży, stróżu mój… Modlitwa pomagała zebrać myśli.
Papież Franciszek podczas audiencji 11 marca 2015 r. wyraził uznanie dla misji dziadków przekazujących młodym nadzieję i otuchę. „Słowa dziadków mają w sobie dla młodych coś specjalnego. I oni o tym wiedzą. Słowa, które moja babcia przekazała mi na piśmie w dniu moich święceń kapłańskich, nadal zawsze noszę ze sobą w brewiarzu” – wyznał Ojciec Święty.
W moim domu wciąż stoi krzyż, który ocalał z domu babci zniszczonego podczas bombardowania, ceramiczna figurka Matki Bożej sklejona przez dziadka i obraz z rozchybotaną ramą, przywieziony przez dziadka z pielgrzymki kolejarzy na Jasną Górę. W tych materialnych przejawach ich religijności znajduje się świadectwo. Świadectwo wiary, którą przenoszę na dzieci, choć im już się nie chce wcześnie wstawać na niedzielne Godzinki. Na Godzinki, na które nadal zabieram babciny modlitewnik.
Babcia Janina miała siwe włosy, poruszała się z trudnością i była mistrzynią krawiecką. Niewiele pamiątek mi po niej zostało. Różaniec rozpadł się przed moją wyprowadzką z domu, ale nadal pamiętam dotyk jego nieregularnych paciorków. Przypominały pestki grejpfruta: ciemne i miłe w dotyku. Może po prostu były wyślizgane od codziennego przesuwania w babcinych palcach?
Nadal korzystam z jej modlitewnika. Kiedyś zaniosłyśmy go do introligatora, który oprawił go w solidne płótno i wzmocnił rogi najczęściej używanych stron. Książeczka nadal otwiera się na Litanii loretańskiej. Obok Różańca to była ulubiona modlitwa babci.
Gdy pytałam znajomych młodych ludzi, kto przekazał im zasady wiary, kto uczył żyć zgodnie z nauką Kościoła, często wskazywali na swoje babcie. Łukasz wspomina, że kiedy się czymś denerwował, mówił do niej: „Trzymaj za mnie kciuki”. Wówczas ona odpowiadała: „Lepiej się za ciebie pomodlę”. Teraz, gdy czeka go coś trudnego, nie prosi znajomych o trzymanie kciuków, ale o modlitwę. Robi to, nie zastanawiając się, czy tak wypada, czy rozmówca wierzy w Boga. Niektórzy się uśmiechają, niektórzy – dziwią. On wie, że zaciśnięcie modlitewnych kciuków naprawdę pomaga.
Moja nastoletnia córka, wieziona karetką do szpitala, wspominała, że jedyne, co kołatało jej się w poobijanej głowie, to słowa modlitwy, której nauczyła ją w dzieciństwie moja mama – Aniele Boży, stróżu mój… Modlitwa pomagała zebrać myśli.
Papież Franciszek podczas audiencji 11 marca 2015 r. wyraził uznanie dla misji dziadków przekazujących młodym nadzieję i otuchę. „Słowa dziadków mają w sobie dla młodych coś specjalnego. I oni o tym wiedzą. Słowa, które moja babcia przekazała mi na piśmie w dniu moich święceń kapłańskich, nadal zawsze noszę ze sobą w brewiarzu” – wyznał Ojciec Święty.
W moim domu wciąż stoi krzyż, który ocalał z domu babci zniszczonego podczas bombardowania, ceramiczna figurka Matki Bożej sklejona przez dziadka i obraz z rozchybotaną ramą, przywieziony przez dziadka z pielgrzymki kolejarzy na Jasną Górę. W tych materialnych przejawach ich religijności znajduje się świadectwo. Świadectwo wiary, którą przenoszę na dzieci, choć im już się nie chce wcześnie wstawać na niedzielne Godzinki. Na Godzinki, na które nadal zabieram babciny modlitewnik.
Dorota Rożek
Czytelnia: