Msza święta – kapitalna biografia Jezusa
Biografie nie zawsze ciekawią. Nie każdego interesuje nawał dat, przeplatany suchymi informacjami. Czasem można jeszcze strawić jakiś biograficzny film, albo posiedzieć trochę nad e-bookiem (choć często samo urządzenie pociąga nas bardziej, niż czytana treść). Wiadomo, że biografie tych, którzy szczególnie nam imponują i tych, których szczególnie kochamy – zawsze są dla nas cenną wyprawą w przeszłość… A co byście powiedzieli na taką „biografię”, którą z jednej strony dobrze znamy, ale w której sami możemy uczestniczyć pomimo upływu lat? Niemożliwe? Jest takie miejsce i taka okoliczność, gdzie się schodzi niebo z ziemią, przeszłość z przyszłością i… Bóg z człowiekiem – z Tobą i ze mną! Prawdziwy horyzont. A że chodzi o Eucharystię, to wcale nie napompowana teoria. Msza święta to naprawdę „ponadczasowa” biografia Jezusa. Ale… zacznijmy od początku.
Pamiętasz Betlejem? Nie martw się, jeśli cię tam nie było. Jezus narodzony w twoim sercu jeszcze da o sobie znać. Musisz go tylko odszukać. Pytasz: „gdzie?”. Tam, gdzie Go odnajdują Rodzice. Tam, gdzie bardzo lubi się zatrzymać. Chodź do świątyni. Tam Jezus gromadzi wokół siebie ludzi tak, jak czynił to na ziemi. Słychać dzwonek… zaczyna się Eucharystia.
Wystarczy usłyszeć tylko pierwsze słowo po znaku krzyża i już wiadomo, o co chodzi: „Miłość Boga Ojca (…)”. Tak, pierwsze słowo to: „Miłość”. Jezus sam jest Miłością. Dlatego od razu pragnie ci przebaczyć wszystko, co tej Miłości przeczy. Ale nie bój się. On dobrze wie, jak umywać stopy – robił to już nie raz. On jest mistrzem uwalniania od słabości, chorób i cierpienia. Pamiętasz Jego cuda? One dokonują się także teraz – w tym momencie, który Kościół nazywa „aktem pokuty”. Teraz już z czystym sercem możemy chwalić Ojca hymnem „Chwała”, tak jak nieraz robił to Jezus. On zawsze wskazywał na Ojca.
Teraz możemy usiąść, żeby się bardziej skupić na tym, co Jezus chce na powiedzieć. Na każdej Mszy mówi nam coś nowego – tak, jak Apostołom i uczniom. On jest zresztą sam obecny w Słowach czytanych z ambony. Jezus sam czytał także Stary Testament, a z uczniami śpiewał psalmy. On się wsłuchuje w głos Ojca i dlatego jest Mu posłuszny. My także chcemy się wsłuchać w Ewangelię i w pouczenia kapłana, który wyjaśni nam Biblię, tak jak Jezus.
Wyznanie wiary uświadamia nam to, że życie Jezusa każdego dnia na nowo nadaje sens naszemu życiu. To, co tam wypowiadamy – dzieje się wciąż na nowo. Teraz pomódlmy się za świat, dostrzegając potrzeby wszystkich ludzi. Jezus dostrzegał ich potrzeby w każdym wymiarze i także polecał ich Ojcu w modlitwach.
Pamiętasz, jak Jezus pochwalił wdowę, która ofiarowała Bogu „pół grosza”? I myślisz, że nie pochwali ofiary twoich trosk, problemów, lęków, ale i radości, którą możesz złożyć na ołtarzu razem z kapłanem? Spójrz! Kapłan wlewa do kielicha wodę i wino – pozwól, żeby Jezus włączył w nie także twoje życie. Pamiętaj – to, co na ołtarzu – już za chwilę się przemieni…
„Święty, Święty, Święty (…)” – śpiewamy teraz Jezusowi, jak w Niedzielę Palmową, gdy wjeżdżał na osiołku do Królewskiego Miasta. On na nowo przybywa także teraz. I tak, jak w kilka dni po „Hosanna” nastąpiło: „Ukrzyżuj!”, tak i my skupmy się teraz, bo już za chwilę na nowo dokona się Męka Pana Jezusa.
Bezkrwawo, „w ciszy i przy blasku świec” dokonuje się właśnie Ofiara Chrystusa. Jego Ciało zstępuje na biały obrus, a Krew – nie spływa już z krzyża, lecz wypełnia kielich. Jest to ta sama Krew, która wypłynęła z boku Jezusa… Która ozdobiła chustę Weroniki… Która ma moc cię uzdrowić. Przypomnij sobie Ostatnią Wieczerzę. Jak to dobrze, że będąc „Ostatnią”, na nowo dokonuje się jednak każdego dnia…
Teraz, gdy oprócz obecności w Słowie, w ludziach i w kapłanie, Jezus jest wśród nas obecny także w Ciele i Krwi – módlmy się Jego słowami do „Ojca Jego i Ojca naszego”. A prośba o „chleb powszedni” niech powoli przygotowuje nasze myśli i serca na przyjęcie Tego, który jest „dobry, jak chleb”. Jezus rozdaje Siebie samego. Kto Go spożywa, będzie żył na wieki – to Jego obietnica. A kto przyjmuje Jezusa, przyjmuje także Tego, Który Go posłał! I tak odnawia się żywe poczucie obecności w naszych sercach całej Trójcy świętej. I to jest zaczątek twojego i mojego zmartwychwstania i wniebowstąpienia. Mamy w sobie całe niebo.
Za chwilę przyjmiemy błogosławieństwo. To jest „dobre życzenie”. Jezus uwielbia dobrze życzyć każdemu z nas. Towarzyszy temu życzeniu znak naszego zwycięstwa – znak krzyża. Nim rozpoczęliśmy Mszę świętą. Nim też ją kończymy. Krzyż to taka klamra – okładka tej Jezusowej biografii. Kto nie weźmie krzyża, ten nie będzie dobrym uczniem Jezusa. Więc dosłownie: przyjmij ten krzyż „na klatę” i nie kończ Mszy świętej w kościele. Niech ona trwa w twoim życiu. Opowiadaj ludziom tę biografię. I zachęć ich, żeby także sami sięgnęli po ten bestseller.
Pamiętasz Betlejem? Nie martw się, jeśli cię tam nie było. Jezus narodzony w twoim sercu jeszcze da o sobie znać. Musisz go tylko odszukać. Pytasz: „gdzie?”. Tam, gdzie Go odnajdują Rodzice. Tam, gdzie bardzo lubi się zatrzymać. Chodź do świątyni. Tam Jezus gromadzi wokół siebie ludzi tak, jak czynił to na ziemi. Słychać dzwonek… zaczyna się Eucharystia.
Wystarczy usłyszeć tylko pierwsze słowo po znaku krzyża i już wiadomo, o co chodzi: „Miłość Boga Ojca (…)”. Tak, pierwsze słowo to: „Miłość”. Jezus sam jest Miłością. Dlatego od razu pragnie ci przebaczyć wszystko, co tej Miłości przeczy. Ale nie bój się. On dobrze wie, jak umywać stopy – robił to już nie raz. On jest mistrzem uwalniania od słabości, chorób i cierpienia. Pamiętasz Jego cuda? One dokonują się także teraz – w tym momencie, który Kościół nazywa „aktem pokuty”. Teraz już z czystym sercem możemy chwalić Ojca hymnem „Chwała”, tak jak nieraz robił to Jezus. On zawsze wskazywał na Ojca.
Teraz możemy usiąść, żeby się bardziej skupić na tym, co Jezus chce na powiedzieć. Na każdej Mszy mówi nam coś nowego – tak, jak Apostołom i uczniom. On jest zresztą sam obecny w Słowach czytanych z ambony. Jezus sam czytał także Stary Testament, a z uczniami śpiewał psalmy. On się wsłuchuje w głos Ojca i dlatego jest Mu posłuszny. My także chcemy się wsłuchać w Ewangelię i w pouczenia kapłana, który wyjaśni nam Biblię, tak jak Jezus.
Wyznanie wiary uświadamia nam to, że życie Jezusa każdego dnia na nowo nadaje sens naszemu życiu. To, co tam wypowiadamy – dzieje się wciąż na nowo. Teraz pomódlmy się za świat, dostrzegając potrzeby wszystkich ludzi. Jezus dostrzegał ich potrzeby w każdym wymiarze i także polecał ich Ojcu w modlitwach.
Pamiętasz, jak Jezus pochwalił wdowę, która ofiarowała Bogu „pół grosza”? I myślisz, że nie pochwali ofiary twoich trosk, problemów, lęków, ale i radości, którą możesz złożyć na ołtarzu razem z kapłanem? Spójrz! Kapłan wlewa do kielicha wodę i wino – pozwól, żeby Jezus włączył w nie także twoje życie. Pamiętaj – to, co na ołtarzu – już za chwilę się przemieni…
„Święty, Święty, Święty (…)” – śpiewamy teraz Jezusowi, jak w Niedzielę Palmową, gdy wjeżdżał na osiołku do Królewskiego Miasta. On na nowo przybywa także teraz. I tak, jak w kilka dni po „Hosanna” nastąpiło: „Ukrzyżuj!”, tak i my skupmy się teraz, bo już za chwilę na nowo dokona się Męka Pana Jezusa.
Bezkrwawo, „w ciszy i przy blasku świec” dokonuje się właśnie Ofiara Chrystusa. Jego Ciało zstępuje na biały obrus, a Krew – nie spływa już z krzyża, lecz wypełnia kielich. Jest to ta sama Krew, która wypłynęła z boku Jezusa… Która ozdobiła chustę Weroniki… Która ma moc cię uzdrowić. Przypomnij sobie Ostatnią Wieczerzę. Jak to dobrze, że będąc „Ostatnią”, na nowo dokonuje się jednak każdego dnia…
Teraz, gdy oprócz obecności w Słowie, w ludziach i w kapłanie, Jezus jest wśród nas obecny także w Ciele i Krwi – módlmy się Jego słowami do „Ojca Jego i Ojca naszego”. A prośba o „chleb powszedni” niech powoli przygotowuje nasze myśli i serca na przyjęcie Tego, który jest „dobry, jak chleb”. Jezus rozdaje Siebie samego. Kto Go spożywa, będzie żył na wieki – to Jego obietnica. A kto przyjmuje Jezusa, przyjmuje także Tego, Który Go posłał! I tak odnawia się żywe poczucie obecności w naszych sercach całej Trójcy świętej. I to jest zaczątek twojego i mojego zmartwychwstania i wniebowstąpienia. Mamy w sobie całe niebo.
Za chwilę przyjmiemy błogosławieństwo. To jest „dobre życzenie”. Jezus uwielbia dobrze życzyć każdemu z nas. Towarzyszy temu życzeniu znak naszego zwycięstwa – znak krzyża. Nim rozpoczęliśmy Mszę świętą. Nim też ją kończymy. Krzyż to taka klamra – okładka tej Jezusowej biografii. Kto nie weźmie krzyża, ten nie będzie dobrym uczniem Jezusa. Więc dosłownie: przyjmij ten krzyż „na klatę” i nie kończ Mszy świętej w kościele. Niech ona trwa w twoim życiu. Opowiadaj ludziom tę biografię. I zachęć ich, żeby także sami sięgnęli po ten bestseller.
kl. Tomasz Podlewski
Czytelnia: