Z mądrości abba Antoniego. Siła skruchy
Święty Antoni Wielki (zm. 356 r.) zachęca nas do tego, abyśmy zakosztowali słodyczy skruchy. Niezwykły to pomysł, jak i sam jego autor. Abba Antoni powiedział do abba Pojmena, że takie oto jest wielkie dzieło człowieka: winę swoją na siebie zawsze brać przed Bogiem, a pokusy spodziewać się aż do ostatniego oddechu.
Antoni nie mówi o dwóch dziełach, ale o jednym, które wyraża się na dwa sposoby. Co jest tym „wielkim dziełem człowieka?” Nienaganne życie? Cuda? Niezłomna wiara? Nie. To skrucha – uznanie przed Bogiem nie tylko swojej grzeszności i niemocy, ale i tego, że bez Boga nasze życie jest pozbawione sensu.
Pierwszym elementem jest branie odpowiedzialności przed Bogiem za swoje grzechy. Zwróćmy uwagę na to, że Antoni nalega, aby przeżycie własnej grzeszności miało miejsce przed obliczem Stwórcy. Cóż za paradoks! Grzech, który oddziela mnie od Boga, mam teraz brać na barki pod miłującym wzrokiem Ojca. Czy to stawia mnie w sytuacji przegranej? Otóż nie – to uczy mnie każdego dnia, że dawne grzechy przypominają mi w jaki sposób mogę odnaleźć moje zbawienie. Antoni mówi, aby działo się to „przed Bogiem”, co chyba zarazem jest delikatną aluzją do modlitwy nieustannej, wytrwałym mieszkaniem przed Obliczem Najwyższego.
I drugi element – zaskakujący w kontekście tego, co wcześniej zostało powiedziane. Pokusy nie ustają, towarzyszą nam aż do końca. Zauważmy jednak od razu, że i w tym kontekście pojawia się dyskretna aluzja do modlitwy nieustannej – tak w istocie należy rozumieć wzmiankę o oddechu. (Święty Grzegorz z Nazjanzu mówił, że modlitwa jest nam bardziej potrzebna niż oddech, Jan Klimak radził, aby Imię Jezusa zjednoczyło się z naszym oddechem – to tylko dwa przykłady z całkiem pokaźnego zbioru). Antoni zatem mówi: w jakiejkolwiek sytuacji jesteś, jak bardzo wali się twój świat, nie możesz zaprzestać modlitwy, życia w cieniu Boga.
Skrucha daje nam siłę do życia przed obliczem Boga – to był właśnie element, którego brakło Adamowi i po spożyciu owocu z drzewa zakazanego ukrył się w krzakach przed Bogiem unikając Jego wzroku.
Antoni nie mówi o dwóch dziełach, ale o jednym, które wyraża się na dwa sposoby. Co jest tym „wielkim dziełem człowieka?” Nienaganne życie? Cuda? Niezłomna wiara? Nie. To skrucha – uznanie przed Bogiem nie tylko swojej grzeszności i niemocy, ale i tego, że bez Boga nasze życie jest pozbawione sensu.
Pierwszym elementem jest branie odpowiedzialności przed Bogiem za swoje grzechy. Zwróćmy uwagę na to, że Antoni nalega, aby przeżycie własnej grzeszności miało miejsce przed obliczem Stwórcy. Cóż za paradoks! Grzech, który oddziela mnie od Boga, mam teraz brać na barki pod miłującym wzrokiem Ojca. Czy to stawia mnie w sytuacji przegranej? Otóż nie – to uczy mnie każdego dnia, że dawne grzechy przypominają mi w jaki sposób mogę odnaleźć moje zbawienie. Antoni mówi, aby działo się to „przed Bogiem”, co chyba zarazem jest delikatną aluzją do modlitwy nieustannej, wytrwałym mieszkaniem przed Obliczem Najwyższego.
I drugi element – zaskakujący w kontekście tego, co wcześniej zostało powiedziane. Pokusy nie ustają, towarzyszą nam aż do końca. Zauważmy jednak od razu, że i w tym kontekście pojawia się dyskretna aluzja do modlitwy nieustannej – tak w istocie należy rozumieć wzmiankę o oddechu. (Święty Grzegorz z Nazjanzu mówił, że modlitwa jest nam bardziej potrzebna niż oddech, Jan Klimak radził, aby Imię Jezusa zjednoczyło się z naszym oddechem – to tylko dwa przykłady z całkiem pokaźnego zbioru). Antoni zatem mówi: w jakiejkolwiek sytuacji jesteś, jak bardzo wali się twój świat, nie możesz zaprzestać modlitwy, życia w cieniu Boga.
Skrucha daje nam siłę do życia przed obliczem Boga – to był właśnie element, którego brakło Adamowi i po spożyciu owocu z drzewa zakazanego ukrył się w krzakach przed Bogiem unikając Jego wzroku.
Szymon Hiżycki OSB
Czytelnia: