Humor religijny - część 3
- No, moi synowie - pyta po Mszy św. - czemu to dzisiaj przyszliście do kościoła?
- Bo nie wyczyściliśmy dobrze broni - pada odpowiedź.
Na uroczystość ślubu pastor wybrał pieśń: "Miejcie, dzieci, bojaźń przed Bogiem".
Zakrystian zapisał na tablicy numery zwrotek:
"Miejcie dzieci
przed ślubem 1-2,
po ślubie 3-6".
Była burza, ale Jezus wyszedł z łodzi i poszedł po wodzie. Piotr, jako ten energiczny, wyszedł szybko za nim, ale zaczął się zapadać w wodę. Jezus wtedy zwrócił się do niego:
- Po palach - idioto.
Pewien młody ksiądz miał mieć pierwsze kazanie (wtedy, gdy jeszcze mówiło się z ambony). Poszedł więc do starszego księdza po radę, jak uspokoić nerwy, a ten doradził mu:
- Wiesz, ja zawsze jak się denerwuję, to szklaneczkę whisky....
Młody ksiądz pomyślał, że skoro taki stary wyga musi szklaneczkę, to on powinien dwie. Wypił więc trzy i poszedł. Po mszy pyta się opiekuna, jak było.
- ...no wiesz... w zasadzie dobrze, tylko że najpierw mówi się "Bracia i Siostry" a nie "Dziubulki kochane", Pana Jezusa ukrzyżowali Żydzi a nie Indianie, a na koniec normalnie schodzi się po schodach, a nie zjeżdża po poręczy... Ale generalnie OK.
Młody kapłan słucha pierwszej swojej spowiedzi. Z daleka obserwuje go starszy ksiądz. Po wyjściu z konfesjonału młodszy pyta starszego o wrażenia, a starszy ksiądz mówi:
- Wiesz - jak się słucha czyichś grzechów, to się pyta "tak, tak, no, uhmmm, czy coś jeszcze", a nie uderza rakami po udach i krzyczy "dobre, dobre i co dalej?"
"W ostatnią niedzielę odbyło się poświęcenie nowych dzwonów. Najważniejsze osoby w wiosce - ksiądz i sołtys - bardzo pięknie mówili. Potem zostały one powieszone. Od tamtej pory jest we wsi o wiele przyjemniej."
Piotrek ma coś załatwić u księdza proboszcza.
- Zachowuj się grzecznie! - upomina go matka. - Jak zobaczysz księdza, powiedz ładnie: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus".
Kiedy Piotrek wraca, mama upewnia się:
- Byłeś grzeczny?
Chłopiec na to:
- Tak, tylko księdza nie było na plebani i otworzyła mi gospodyni, więc jej powiedziałem: "Bądź pozdrowiona, łaski pełna".
Katecheta chce wytłumaczyć dzieciom na przykładzie, czym jest cnota miłosierdzia:
- Kiedy furman bije osła, a ja staram się go od tego odwieść, to czym się kieruję?
- Miłością braterską - odpowiadają dzieci.
Uczennica ma streścić fragment Ewangelii o duchach nieczystych: "Wtedy duch nieczysty powraca i przyprowadza ze sobą siedmiu innych duchownych, jeszcze gorszych od niego".
Proboszcz wyjechał do sanatorium. Jego gorliwy zakrystian nie daje mu jednak spokoju i chce się koniecznie dowiedzieć, jak ma brzmieć napis nad szopką bożonarodzeniową i jakie wymiary powinien mieć żłóbek.
Proboszcz telegrafuje z sanatorium krótko i treściwie: "Dziecię nam się narodziło. Długość - 3 m, szerokość - 1 m."
Dwóch robotników naprawia coś w klasztorze. Z podziwem patrzą na obrazy, a zakonnica wyjaśnia im:
- To jest Dziewica na skale, to Dziewica z Dzieciątkiem, a to Dziewica ze świętym Józefem.
- Wspaniale - mówi jeden z robotników. - A tamten obraz, to także dziewica?
- Nie - odpowiada siostra. - To jest nasza matka przełożona.
Przybywszy na Dziki Zachód pastor kupuje sobie konia.
- Czy to łagodne zwierzę? - pyta.
Hodowca cmoka językiem:
- Można powiedzieć: pobożne! Na "Bogu niech będą dzięki" rusza galopem, a na "Amen" staje jak wryty.
Duchowny wskakuje na siodło, mówiąc:
- Bogu niech będą dzięki!
Koń rusza z kopyta przez prerię. Po pół godzinie jeździec dostrzega przed sobą szeroką rozpadlinę ziemną. Koń ani myśli zwolnić, a pastor zupełnie zapomniał, w jaki sposób można go zatrzymać. Ze ściśniętym ze strachu sercem zaczyna odmawiać "Ojcze nasz". Na końcowe "Amen" koń zatrzymuje się na skraju przepaści.
- Bogu niech będą dzięki - wzdycha pastor...
Ksiądz, pastor i rabin dyskutują o podziale pieniędzy ze zbiórki na tacę.
- Ja to robię tak - mówi ksiądz - że rysuję na ziemi koło, podrzucam pieniądze do góry i co spadnie do koła - to dla Pana Boga, a co na zewnątrz - to dla mnie.
- Ja robię podobnie - mówi pastor - tylko że to, co spadnie do środka - to dla mnie, a co na zewnątrz - to dla Pana Boga.
- Ja też czynię podobnie - mówi rabin - ale nie rysują koła. Po prostu podrzucam pieniądz do góry, a Pan Bóg sam zabiera, ile chce.