Madryt - spotkanie z Polonią
Po raz pierwszy jestem w Hiszpanii. Pierwszy raz w moim życiu. I w takim niezwykłym charakterze. Wszędzie, gdzie dane mi jest przybywać, lub prawie wszędzie, na różnych kontynentach, spotykam moich rodaków. Mniejsze lub większe Polonie. Mniejsze lub większe grupy emigrantów. Również i w Hiszpanii was spotykam, a jest to świadectwo żywotności i dziejów naszego narodu. Żywotności, ponieważ naród ten żyje nie tylko w swoim historycznym pniu, nad Wisłą, ale także w różnych miejscach świata, żyje i nie przestaje żyć swoim własnym życiem. Polacy bowiem również i poza Ojczyzną niosą Ojczyznę. Nie wynaradawiają się, ale pozostają wierni temu szczególnemu dziedzictwu kultury, języka, tej szczególnej świadomości, która łączy nas wszystkich. Równocześnie jest to dowodem naszych dziejów. Te dzieje piszemy nie tylko w Ojczyźnie — nad Wisłą, jak powiedziałem, między Bałtykiem i Karpatami ale piszemy je w różnych miejscach świata. Są to dzieje człowieka. Bardzo często po prostu dzieje Człowieka, który zmuszony był poza Polską, poza ojczystą ziemią szukać warunków życia. Ale może bardziej jeszcze, niż dzieje człowieka w jego osobistej czy rodzinnej egzystencji; są to również dzieje narodu. Piszemy dzieje naszego narodu na kartach całej Europy, na terenie różnych krajów europejskich i pozaeuropejskich. Bo, tak jak powiedział przed chwilą ksiądz prałat, wasza wspólnota polonijna w Hiszpanii ma swoje korzenie w wydarzeniach dziejowych, jakie miały miejsce w Polsce w ubiegłym stuleciu: Powstanie Listopadowe, Powstanie Styczniowe; to stamtąd został przeniesiony ten znak obecności Polski, która nie przestaje się zmagać o to, ażeby być sobą. A więc nie jest to zwyczajna emigracja za chlebem. Jest to emigracja ideowa. Emigracja, która pragnie dawać świadectwo życiu narodu, jego walce o prawo do bycia sobą. Pod tym względem emigracje polskie a zwłaszcza niektóre są bardzo wymowne.
Jestem wam bardzo wdzięczny za waszą obecność, za wasze dary, zwłaszcza jak powiedział ksiądz prałat w przeddzień moich imienin. Cieszę się, że to, co mówię, mogę wypowiadać także w obecności mojego następcy na stolicy krakowskiej, księdza kardynała Macharskiego. To bowiem, co zostało powiedziane i to, Co nas w rzeczywistości łączy, to łączy nas równocześnie z ziemią ojczystą. A na naszej ojczystej ziemi Kraków jest szczególnym symbolem ciągłości i tożsamości tego, co polskie.
Cieszę się wreszcie z tego, że spotykam was w tej wspólnocie rodzinnej, i to w dosłownym tego wyrazu znaczeniu. Są bowiem wszystkie pokolenia, poczynając od najstarszych, siwowłosych, a sięgając do najmniejszych, do niemowląt na rękach. Cieszę się, że w tej wspólnocie ojczystej, polonijnej i rodzinnej zarazem, zachowujecie wraz z całą tradycją polską również to, co jest osią i busolą tej tradycji. To znaczy naszą wiarę. Wiarę Chrystusa i naukę Jego katolickiego Kościoła, że w tej wspólnocie wiary szukacie oparcia dla swego życia osobistego, dla swego życia rodzinnego, dla swego życia narodowego również na obczyźnie. Pragnę, odwzajemniając się wam za obecność, za te życzenia, a także za to świadectwo, które tutaj stale składacie, odwzajemniając się wam pragnę pobłogosławić wszystkich, prosząc księdza kardynała i biskupów, obecnych arcybiskupów, nuncjusza, ażeby uczynili to wspólnie ze mną.