Wiara chrześcijańska a religie pozachrześcijańskie

     Wiara chrześcijańska spotyka się w świecie z wieloma religiami, które czerpią natchnienie z nauki innych mistrzów i innych tradycji, pozostających poza nurtem Objawienia. Jest to fakt, z którego należy zdawać sobie sprawę. Jak mówi Sobór, „ludzie oczekują od różnych religii odpowiedzi na głębokie tajemnice ludzkiej egzystencji, które jak niegdyś, tak i teraz do głębi poruszają ludzkie serca: czym jest człowiek, jaki jest sens i cel naszego życia, co jest dobrem, a co grzechem, jakie jest źródło i jaki cel cierpienia, na jakiej drodze można osiągnąć prawdziwą szczęśliwość, czym jest śmierć, sąd i wymiar sprawiedliwości po śmierci, czym wreszcie jest owa ostateczna i niewysłowiona tajemnica, ogarniająca nasz byt, z której bierzemy początek i ku której dążymy”.
     Te słowa są punktem wyjścia Deklaracji Soboru Watykańskiego II o stosunku Kościoła do religii pozachrześcijańskich Nostra aetate. Jest rzeczą bardzo znamienną, że Sobór wypowiedział się również na ten temat. Wierzyć po chrześcijańsku to znaczy odpowiadać na samoobjawienie się Boga, którego pełnia jest w Jezusie Chrystusie. Ale wiara ta nie może pomijać, zwłaszcza we współczesnym świecie, sprawy świadomego stosunku do religii pozachrześcijańskich — o ile w każdej z nich wyraża się w jakiś sposób to, „co jest ludziom wspólne i co prowadzi ich do dzielenia wspólnego losu”. Kościół nie pomija tej sprawy, wręcz przeciwnie — pragnie tego stosunku i do niego dąży.
      Na tle tej szerokiej wspólnoty pozytywnych wartości duchowych i moralnych pełniej zarysowuje się stosunek „wiary” do „religii” w ogóle — do religii jako szczególnego składnika ziemskiego bytowania człowieka. Człowiek szuka w niej odpowiedzi na wymienione powyżej pytania i na różny sposób układa swój stosunek do „ogarniającej nasz byt Tajemnicy”. O ile różne religie pozachrześcijańskie są przede wszystkim wyrazem tego szukania ze strony człowieka, o tyle wiara chrześcijańska ma swą podstawę w objawieniu ze strony Boga. I na tym też polega — pomimo różnych podobieństw względem innych religii — jej zasadnicza względem nich odrębność.
      Deklaracja Nostra aetate stara się jednak raczej uwydatnić podobieństwa. Czytamy: „Od pradawnych czasów aż do naszej epoki znajdujemy u różnych narodów jakieś rozpoznanie owej tajemniczej mocy, która obecna jest w biegu spraw świata i wydarzeniach ludzkiego życia; nieraz nawet uznanie Najwyższego Bóstwa lub też Ojca. Rozpoznanie to i uznanie przenika ich życie głębokim zmysłem religijnym”. W związku z tym można tu przypomnieć, że od pierwszych stuleci chrześcijaństwa zwykło się dostrzegać niewysłowioną obecność Słowa w umysłach ludzkich, a także w przejawach kultury i cywilizacji. „Wszyscy bowiem pisarze, poprzez wrodzone ziarno Logos właściwe ich naturze, mogli wśród ciemności dojrzeć rzeczywistość” stwierdza św. Justyn, który, wraz z innymi Ojcami nie wahał się traktować filozofii jako pewnego rodzaju „objawienia niższego stopnia”.
     Wymaga to jednak właściwego zrozumienia. Ów „zmysł religijny” — religijne poznanie Boga przez ludy — wypada związać z poznaniem rozumowym, do którego zdolny jest człowiek przez samą naturę, o czym mówiliśmy we wcześniejszej katechezie. Równocześnie jednak słusznie odróżnia się owo poznanie religijne od czysto rozumowych dociekań filozofów i myślicieli na temat istnienia Boga. Ogarnia ono bowiem całego człowieka i staje się w nim życiodajnym impulsem. Odróżnia się je przede wszystkim od wiary chrześcijańskiej jako poznania opartego na Objawieniu, a równocześnie jako świadomej odpowiedzi na dar Boga, który jest obecny i działa w Jezusie Chrystusie. To odróżnienie jest konieczne, ale nie wyklucza, powtarzam, podobieństwa i zbieżności wartości pozytywnych. Nie stało się też przeszkodą dla Soboru, który stwierdza, iż religie pozachrześcijańskie (wśród których dokument soborowy wymienia przede wszystkim hinduizm i buddyzm, podając ich zwięzłą charakterystykę) „różnymi sposobami starają się wyjść naprzeciw niepokojowi ludzkiego serca, wskazując drogi, to znaczy doktryny oraz nakazy praktyczne, jak również sakralne obrzędy”.
     „Kościół katolicki […] — czytamy dalej — ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi”. Mój Poprzednik Paweł VI ukazał bardzo sugestywnie to stanowisko Kościoła w Adhortacji apostolskiej Evangelii nuntiandi. Oto jego słowa, w których powołuje się na pradawne teksty Ojców: w religiach niechrześcijańskich „przejawia się echo głosów tych, którzy przez tysiące lat szukali Boga, wprawdzie w sposób niedoskonały, ale często szczerze i należycie. Religie te, posiadające godne podziwu dziedzictwo tekstów głęboko religijnych, nauczyły wiele pokoleń ludzi modlić się. W nich znajdują się niezliczone «nasiona Słowa». Dlatego są «przygotowaniem do Ewangelii»”.
     I dlatego też Kościół wzywa chrześcijan i katolików, aby „przez rozmowy i współpracę z wyznawcami innych religii, dając świadectwo wiary i życia chrześcijańskiego, uznawali, chronili i wspierali owe dobra duchowe i moralne, a także wartości społeczno-kulturalne, które u tamtych [religii] się znajdują”.
      Można by zatem powiedzieć, że wierzyć po chrześcijańsku to znaczy tym głębiej przyjmować, wyznawać i głosić Chrystusa, który jest „drogą i prawdą, i życiem” (J 14,6), im bardziej Jego znaki, Jego odbicie i niemal Jego zapowiedź ukazują się w wartościach innych religii.
     Wśród religii pozachrześcijańskich na szczególną uwagę zasługuje religia wyznawców Mahometa, ze względu na swój charakter monoteistyczny oraz związek z wiarą Abrahama, o którym mówi św. Paweł, że jest „ojcem naszej wiary chrześcijańskiej” (por. Rz 4,16).
     Mahometanie oddają „cześć jedynemu Bogu, żywemu i samoistnemu, miłosiernemu i wszechmogącemu, Stwórcy nieba i ziemi, Temu, który przemówił do ludzi; Jego nawet zakrytym postanowieniom całym sercem usiłują się podporządkować, tak jak podporządkował się Bogu Abraham, do którego wiara islamu chętnie nawiązuje”. Co więcej: wyznawcy Mahometa oddają również cześć Jezusowi, którego „nie uznają wprawdzie za Boga”, ale czczą jako proroka, czczą również „dziewiczą Jego Matkę Maryję, a nieraz pobożnie Ją nawet wzywają. Ponadto oczekują dnia sądu, w którym Bóg będzie wymierzał sprawiedliwość wszystkim ludziom wskrzeszonym z martwych. Z tego powodu cenią życie moralne i oddają Bogu cześć głównie przez modlitwę, jałmużny i post”.
     Najszczególniejszy — wśród wszystkich religii pozachrześcijańskich — jest stosunek Kościoła do wyznawców Starego Przymierza, spadkobierców Starego Przymierza, spadkobierców patriarchów i proroków Izraela. Sobór przypomina „o więzi, którą lud Nowego Testamentu zespolony jest duchowo z plemieniem Abrahama”.
     Na temat tej więzi, która zbliża nas do Żydów, mówiliśmy już poprzednio w katechezie poświęconej Staremu Testamentowi. Deklaracja Nostra aetate raz jeszcze to uwydatnia, nawiązując do tych wspólnych początków wiary, które znajdują się u Patriarchów, Mojżesza i Proroków. Kościół „wyznaje, że w powołaniu Abrahama zawarte jest również powołanie wszystkich wyznawców Chrystusa […] nie może Kościół zapomnieć o tym, że za pośrednictwem owego ludu, z którym Bóg w niewypowiedzianym miłosierdziu swoim postanowił zawrzeć Stare Przymierze, otrzymał objawienie Starego Testamentu”. Z tego też ludu „jest Chrystus według ciała” (Rz 9,5), Syn Dziewicy Maryi, jak też i Jego Apostołowie.
     Całe to dziedzictwo duchowe, wspólne chrześcijanom i Żydom, stanowi jakby organiczną podstawę wzajemnego odniesienia, chociaż większość synów Izraela „nie przyjęła Ewangelii”. Kościół jednakże (wspólnie z Prorokami i apostołem Pawłem) „oczekuje znanego tylko Bogu dnia, w którym wszystkie ludy będą wzywały Pana jednym głosem i «służyły Mu ramieniem jednym» (So 3,9)”.
     Jak wiadomo, po Soborze Watykańskim II został powołany specjalny Sekretariat ds. Stosunków z Religiami Pozachrześcijańskimi. Paweł VI widzi w tych stosunkach jeden z kręgów „dialogu zbawienia”, jaki Kościół winien prowadzić z wszystkimi ludźmi w świecie współczesnym. My wszyscy jesteśmy wezwani do modlitwy i działania, aby sieć tych stosunków zacieśniła się i rozszerzyła, wzbudzając coraz większą wolę wzajemnego poznania, współpracy i poszukiwania pełni prawdy w duchu miłości i pokoju. Do tego pobudza nas właśnie nasza wiara.
Jan Paweł II
5.6.1985