Zostaw to mnie
Zrzuć swą troskę na Pana, a On cię podtrzyma. (Ps 55, 23)
Wielu osobom znacznie łatwiej jest powierzyć Panu Bogu swoje przyszłe życie, aniżeli oddać Mu problemy i troski danego dnia.
Uznajemy swą bezsilność w odniesieniu do przyszłości, a jednocześnie uważamy, że teraźniejszość spoczywa pewnie w naszych własnych rękach.
Chrześcijanka o imieniu Maria Helena dźwigała kiedyś w swoim życiu ogromny ciężar. Przeżywała wielkie rozterki, nie mogła spać ani jeść, narażała swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, była na krawędzi załamania nerwowego. Jednakże zdawała sobie sprawę z faktu, że w żaden sposób nie była w stanie wpłynąć na zaistniałe okoliczności. Wtedy przeczytała w gazecie artykuł o innej kobiecie imieniem Connie, która również przeżywała wielkie trudności życiowe. Pod koniec wywiadu dziennikarz zapytał Connie, w jaki sposób potrafiła udźwignąć ciężar takich zmartwień. A ona odparła: "Oddaję moje problemy Panu Jezusowi." Dziennikarz odpowiedział: "Oczywiście, wszyscy powinniśmy tak postępować." Wtedy ona dodała: "Lecz winniśmy nie tylko przedstawiać Bogu nasze problemy. Musimy je również pozostawić u Jego stóp."
Mamy nie tylko przedstawiać je Panu, ale także nie zabierać ze sobą ani odrobiny.
Jest taka śmieszna historia o starszym panu, który przyrzekł sobie, iż nigdy nie poleci samolotem. Jednak pewnego dnia stan jego zdrowia tak się pogorszył, że trzeba było jak najszybciej zabrać go do odległego miasta. Samolot był oczywiście najpewniejszym sposobem, aby się tam sprawnie dostać. Więc starszy pan kupił bilet i poleciał. Znając jego uprzedzenie do latania, krewni oczekujący na lotnisku zapytali, jak mu minęła podróż. Odparł: "O, dobrze, jak sądzę. Lecz powiem wam jedną rzecz. Ani przez chwilę nie usiadłem całym swym ciężarem na lotniczym fotelu."
Pan Bóg chce, byś zrzucił swoje troski na Niego - i tam je pozostawił. Pragnie, byś obarczył Go "całym ciężarem" swoich problemów. Wówczas możesz dalej żyć pełnią życia i całkowicie ufać, że On zajmie się sprawami, które Mu powierzyłeś.
Uznajemy swą bezsilność w odniesieniu do przyszłości, a jednocześnie uważamy, że teraźniejszość spoczywa pewnie w naszych własnych rękach.
Chrześcijanka o imieniu Maria Helena dźwigała kiedyś w swoim życiu ogromny ciężar. Przeżywała wielkie rozterki, nie mogła spać ani jeść, narażała swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, była na krawędzi załamania nerwowego. Jednakże zdawała sobie sprawę z faktu, że w żaden sposób nie była w stanie wpłynąć na zaistniałe okoliczności. Wtedy przeczytała w gazecie artykuł o innej kobiecie imieniem Connie, która również przeżywała wielkie trudności życiowe. Pod koniec wywiadu dziennikarz zapytał Connie, w jaki sposób potrafiła udźwignąć ciężar takich zmartwień. A ona odparła: "Oddaję moje problemy Panu Jezusowi." Dziennikarz odpowiedział: "Oczywiście, wszyscy powinniśmy tak postępować." Wtedy ona dodała: "Lecz winniśmy nie tylko przedstawiać Bogu nasze problemy. Musimy je również pozostawić u Jego stóp."
Mamy nie tylko przedstawiać je Panu, ale także nie zabierać ze sobą ani odrobiny.
Jest taka śmieszna historia o starszym panu, który przyrzekł sobie, iż nigdy nie poleci samolotem. Jednak pewnego dnia stan jego zdrowia tak się pogorszył, że trzeba było jak najszybciej zabrać go do odległego miasta. Samolot był oczywiście najpewniejszym sposobem, aby się tam sprawnie dostać. Więc starszy pan kupił bilet i poleciał. Znając jego uprzedzenie do latania, krewni oczekujący na lotnisku zapytali, jak mu minęła podróż. Odparł: "O, dobrze, jak sądzę. Lecz powiem wam jedną rzecz. Ani przez chwilę nie usiadłem całym swym ciężarem na lotniczym fotelu."
Pan Bóg chce, byś zrzucił swoje troski na Niego - i tam je pozostawił. Pragnie, byś obarczył Go "całym ciężarem" swoich problemów. Wówczas możesz dalej żyć pełnią życia i całkowicie ufać, że On zajmie się sprawami, które Mu powierzyłeś.
Rozważania i opowiadania: