Ewangelia wg świętego Marka 12,12-16
Gdy się zbliżali do Jerozolimy, do Betfage i Betanii na Górze Oliwnej, posłał dwóch spośród swoich uczniów i rzekł im: "Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie oślę uwiązane, na którym jeszcze nikt z ludzi nie siedział. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj! A gdyby was kto pytał, dlaczego to robicie, powiedzcie: Pan go potrzebuje i zaraz odeśle je tu z powrotem". Poszli i znaleźli oślę przywiązane do drzwi z zewnątrz, na ulicy. Odwiązali je, a niektórzy ze stojących tam pytali ich: "Co to ma znaczyć, że odwiązujecie oślę?" Oni zaś odpowiedzieli im tak, jak Jezus polecił. I pozwolili im. Przyprowadzili więc oślę do Jezusa i zarzucili na nie swe płaszcze, a On wsiadł na nie. Wielu zaś słało swe płaszcze na drodze, a inni gałązki ścięte na polach. A ci, którzy Go poprzedzali i którzy szli za Nim, wołali: "Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi. Hosanna na wysokościach!"
Co się stało z Jezusem po Jego tryumfalnym wjeździe do Jerozolimy? Na ziemi pozostały rozrzucone liście palm. W Jerozolimie rozbrzmiewało echo pieśni „Hosanna”.
Jezus znikł. Potem zobaczyli Go znów w świątyni. Niepozorny, nauczał jak co dzień. Czy nie dziwi nas ta niezwykła przemiana?
Po raz pierwszy Jezus pozwolił na swój ziemski tryumf, pokazał jednak, że nie to było najważniejsze.
Ksiądz Jan Twardowski:
Rozważania i opowiadania: