Biel
Zimno chłód przenika
Drapieżną muzyką tysiąca smyczków
Naskórek pęka od kulek jadu
Patrzę ukradkiem na stado okien
W zgiętych śniegiem wieżowcach
Refleksy pół refleksy światłocień
Cień światło pustka wybuch
Pustka nienawidzę pustki
Jest taka biała to co martwe
Przyobleka w ciało właśnie zbliża się
Jej fala uderzeniowa niesie na grzywie
Cząstki stopionej blachy pourywane
Paznokcie biegnę do domu nadchodzi
Północ przenika chłód zimno
Drapieżną muzyką tysiąca smyczków
Naskórek pęka od kulek jadu
Patrzę ukradkiem na stado okien
W zgiętych śniegiem wieżowcach
Refleksy pół refleksy światłocień
Cień światło pustka wybuch
Pustka nienawidzę pustki
Jest taka biała to co martwe
Przyobleka w ciało właśnie zbliża się
Jej fala uderzeniowa niesie na grzywie
Cząstki stopionej blachy pourywane
Paznokcie biegnę do domu nadchodzi
Północ przenika chłód zimno
22.12.2005r.
Poezja: