Cafe Noir
w Cafe Noir nie zachodzi słońce
na mosiężnych szpikulcach wibrują dagerotypy
głowice rzeźb odbijają się na rozetach
konserwowanych ciekłym azotem
na mosiężnych szpikulcach wibrują dagerotypy
głowice rzeźb odbijają się na rozetach
konserwowanych ciekłym azotem
waham się czy podnieść
z posadzki niezapisany głód
nad moją głową gilotyna sklepienia
Tygrys i Eufrat konwaliowych fresków
co jakiś czas wydrążone dno kurzu
bywa dyrygentem alkoholowych ławic
i rozdrożem błogosławieństw
w lazurowych płatkach lamp
w Cafe Noir nie wschodzi księżyc
pod stołami ukryto chlorowane głośniki
trzeszczący emalią baryton
powtarza ze ślepym zacięciem
że stąd już tylko pięć mil
do raju z celuloidu
13.08.2006r.
Poezja: