Płacz nad Babilonem
siłą swych żeber
trucizną swych mięśni
jadem swych powiek
zapadłeś w grzech
jak w ciemne otchłanie
bez końca i początku
gdzież jest sztylet
by móc się nim przebić
gdzie potoki gorącego wosku
które zalałyby
gardła zdławione pragnieniem
gdzie stągwie wody
by oczyścić z posadzek
ciemniejące wino
jeszcze preludium
słodkie i kruche
jeszcze dźwięk harfy
na szczytach ruin
jeszcze świst strzał
tnących na wskroś krzewy
jest przy Tobie ogień
proroczy zbawca
uczy jak budować pałace
na szkieletach
gdy mury runą
słuchaj jego głosu
gdy toniesz we krwi
a matki przysięgają Ci pomstę
za śmierć tych najmniejszych
płacz Babilonie
jak ja łkam nad Tobą
we dnie i w nocy
wspomnij swe uczty
girlandy z owoców
półmiski mięsa
pawie przelatujące ponad głowami
i żałuj szat zdobiących nagość
płomieni latarni pełnych zapachu
wołaj o świt
by nadszedł przed burzą
nim jasność umysłu
znów stłumią pragnienia
11.07.2005r.