Znaki objawiające "moc z wysokości"

     W interesującej wypowiedzi na temat cudów, jakie uczynił Jezus spełniając swe posłannictwo na ziemi, św. Augustyn interpretuje je jako znaki mocy i zbawczej miłości oraz jako bodźce do wznoszenia się ku królestwu niebieskiemu.
     „Cuda, których dokonał Pan nasz Jezus Chrystus, to dzieła Boże, które uczą ducha ludzkiego pojmować Boga poprzez rzeczy widzialne”.
     Ta myśl prowadzi nas do stwierdzenia, że cuda – znaki spełniane przez Jezusa łączyły się ściśle z wezwaniem do wiary. Cuda te bowiem niejako „unaoczniały” istnienie porządku ponadnaturalnego, który jest przedmiotem wiary. Temu, kto na nie patrzył, a w szczególności temu, kto ich doznawał, ukazywały, że porządek natury nie wyczerpuje całej rzeczywistości. Wszechświat, w którym człowiek żyje, nie zamyka się w obrębie tego tylko porządku, dostępnego zmysłom i samemu rozumowi uwarunkowanemu poznaniem zmysłowym. Cud jest „znakiem”, iż porządek ten zostaje przewyższony „Mocą z wysokości”, a więc, że jest tej Mocy również poddany. Owa „Moc z wysokości” (por. Łk 24,49), to znaczy sam Bóg, jest ponad całym porządkiem natury. Kieruje nim, a równocześnie daje poznać, że poprzez ten porządek i ponad nim przeznaczeniem człowieka jest królestwo Boże. Cuda Chrystusa są „znakami” tego królestwa.
     Nie są to jednak wydarzenia przeciwne siłom i prawom samej natury, choć łączą się z jakimś doświadczalnym „zawieszeniem” tychże sił i praw. Nie chodzi jednakże o ich unicestwienie. Cuda zapisane w Ewangelii wskazują tylko na istnienie Mocy, która przewyższa siły i prawa samej natury, równocześnie jednak działa po linii wymogów tejże natury, choć ponad jej aktualną mocą i wydolnością. Czy to nie odnosi się na przykład do każdego cudownego uzdrowienia? Interwencja Boga wyzwala potencjalne siły natury, wykraczające poza granice ich normalnych możliwości. Fakt ten nie wyklucza i nie niweczy porządku przyczynowego, który został przez Boga objawiony stworzeniu, ani nie narusza „praw naturalnych”, które On ustanowił i wpisał w strukturę stworzenia, ale wywyższa i uszlachetnia niejako zdolność do działania, czy też do poddania się działaniu z zewnątrz, z czym mamy do czynienia właśnie w przypadku opisanych w Ewangelii uzdrowień.
     Prawda o stworzeniu jest pierwszą i podstawową prawdą naszej wiary. Nie jest jednakże prawdą ostatnią ani jedyną. Wiara uczy nas, iż dzieło stworzenia zawiera się w obrębie planu i zamierzenia Boga, który sięga dalej niż samo stworzenie. Stworzenie, a w szczególności człowiek powołany do istnienia w świecie widzialnym, jest otwarte dla tych odwiecznych przeznaczeń, które objawione zostały do końca w Jezusie Chrystusie. W Nim też dzieło stworzenia zostaje dopełnione dziełem zbawienia. Zbawienie zaś to znaczy zarazem „nowe stworzenie” (por. 2 Kor 5,17; Ga 6,15), co należy zrozumieć jako „stworzenie od nowa”: stworzenie na miarę pierwotnego zamierzenia Stwórcy, przywrócenie tego, co Bóg ustanowił i co w dziejach człowieka doznało „zepsucia” przez grzech.
     Cuda Chrystusa wchodzą w skład planu „nowego stworzenia” i łączą się z tym właśnie porządkiem zbawienia. Są to znaki zbawcze, które wzywają do nawrócenia i do wiary, a tym samym do odnowienia świata podległego „zepsuciu” (por. Rz 8,19-21). Nie zatrzymują się one tylko na samym ontologicznym porządku stworzenia (creatio), choć jego właśnie dotyczą i w nim działają, ale wkraczają w sferę porządku soteriologicznego nowego stworzenia (recreatio totius universi), wobec którego pełnią funkcję elementów współdziałających i któremu — jako „znaki” — dają świadectwo.
     Centralnym punktem porządku soteriologicznego jest Wcielenie; także wszystkie cuda – znaki, o których mówią Ewangelie, znajdują swoją podstawę w rzeczywistości Człowieka – Boga. Jest to rzeczywistość – tajemnica, która obejmuje i przewyższa wszystkie cudowne wydarzenia związane z misją mesjańską Chrystusa. Rzec można, iż Wcielenie jest „cudem wszystkich cudów”, „cudem” radykalnym i nieprzemijającym nowego porządku stworzenia. Wejście Boga w wymiar stworzenia dokonuje się w rzeczywistości Wcielenia w sposób nieporównywalny i w oczach wiary staje się „znakiem” zdecydowanie przewyższającym wszystkie cudowne „znaki” Boskiej obecności i działania w świecie. A równocześnie wszystkie tamte „znaki” wywodzą się niejako z rzeczywistości Wcielenia, naprowadzają człowieka na tę rzeczywistość, świadczą o niej. Skłaniają wiernych do tego, by powtarzali za Janem ewangelistą słowa Prologu o Wcieleniu: „Ujrzeliśmy chwałę Jego jako Jednorodzonego od Ojca, pełnego łaski i prawdy” (por. J 1,14).
     Jeśli podstawowym znakiem, z którym wiążą się wszystkie inne „znaki” świadczące wobec uczniów i ludzkości, iż „przyszło […] królestwo Boże” (Łk 11,20), jest Wcielenie, to znakiem ostatecznym i definitywnym, o którym mówi Jezus nawiązując do proroka Jonasza: „Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi” (Mt 12,40), jest „znak” zmartwychwstania.
     Jezus przygotowuje do tego ostatecznego „znaku” Apostołów, ale czyni to stopniowo i ostrożnie, zalecając dyskrecję „przed czasem”. Widać to zwłaszcza po przemienieniu na górze: „gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych” (Mk 9,9). Nasuwa się tu pytanie o przyczynę owej ostrożności. Otóż Jezus doskonale zdawał sobie sprawę z komplikacji, jakie mogłyby wyniknąć, gdyby Apostołowie i inni uczniowie zaczęli dyskutować nad sprawą zmartwychwstania, którego wtedy jeszcze nie mogli zrozumieć, gdyż nie byli do tego dostatecznie przygotowani. Świadczy o tym komentarz samego Ewangelisty do słów Jezusa: „Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy «powstać z martwych»” (Mk 9,10). Można też powiedzieć, że powstanie z martwych, choć wielokrotnie wspominane i zapowiadane, było szczytowym punktem owej „tajemnicy mesjańskiej”, którą Jezus pragnął zachować przez cały okres swojego życia i posłannictwa aż do chwili ostatecznego spełnienia i objawienia, którym był właśnie cud przewyższający wszystkie cuda, czyli zmartwychwstanie, będące — według św. Pawła — podstawą naszej wiary (por. 1 Kor 15,12-19).
     Po zmartwychwstaniu, wniebowstąpieniu i zesłaniu Ducha Świętego cuda – znaki, jakich dopełnił Chrystus, znajdują niejako swój „ciąg dalszy” w działalności Apostołów, a potem w działalności świętych i w dziejach Kościoła z pokolenia na pokolenie. Czytamy w Dziejach Apostolskich o licznych cudach spełnianych „w imię Jezusa Chrystusa” w związku z działalnością Piotra (por. Dz 3,1-8; 5,15; 9,2-41), Szczepana (Dz 6,8), Pawła (np. Dz 14,8-10). Żywoty świętych, dzieje Kościoła, a przede wszystkim procesy kanonizacyjne sług Bożych stanowią dokumentację, która po poddaniu jej bardzo surowej analizie ze strony krytyki historycznej i nauk medycznych, potwierdza istnienie „Mocy z wysokości”, która przewyższa cały porządek natury i działa w nim. Wszystkie te cudowne znaki z czasów apostolskich i późniejszych ukazują przeznaczenie i powołanie człowieka do królestwa Bożego. W ten sposób poprzez te „znaki” potwierdza się w różnych czasach i okolicznościach prawda Ewangelii, a równocześnie zbawcza władza Chrystusa, który nie ustaje wzywać ludzi (przez Kościół) na drogę wiary. Ta zbawcza władza Boga-Człowieka objawia się również wówczas, gdy cuda – znaki dokonują się za wstawiennictwem ludzi, świętych lub świątobliwych, podobnie jak pierwszy „znak” w Kanie Galilejskiej dokonał się za wstawiennictwem Matki Chrystusa.
Jan Paweł II
13.1.1988
Jan Paweł II: