Ora Et Labora
Zawołanie św. Benedykta to najprostsza i najlepsza recepta na świadectwo wiary w środowisku zawodowym. Mamy w Polsce to szczęście, że niemal sto procent członków społeczeństwa rozpoznaje podstawowe pojęcia wiary katolickiej. Wielu przyjmuje wartości z niej wypływające oraz stara się nimi żyć na co dzień.
Prawdomówność, rzetelność, poszanowanie własności i godności każdej osoby oraz jej pracy w naturalny sposób wypływają z wiary w Boga. Pierwszym świadectwem wiary w pracy jest rzetelność i uczciwe wykonywanie swoich zadań. To, że jestem człowiekiem wiary, powinno promieniować z zadań, które wykonałem, z mojego podejścia i zaangażowania. Aby tego dokonywać, zawsze potrzebna jest inspiracja, jakaś wewnętrzna energia, która nas w pracy prowadzi. Człowiek wiary czerpie ją z modlitwy, Eucharystii i życia we wspólnocie Kościoła.
Nie potrzeba wielkich słów i deklaracji – wystarczy gestami dać znać, że sprawy wiary są dla nas ważne. Kiedy na ważnym bankiecie przeżegnasz się przed posiłkiem, gdy podejmując się realizacji jakiegoś projektu, wypowiesz proste słowa: „W imię Boże zaczynajmy!” albo w razie pomyślnego przebiegu wydarzeń powiesz: „Opatrzność nad nami czuwa!”, to będzie to świadectwo wiary dla innych, mniej odważnych. Warto mieć właśnie takie nawyki, aby to, co w polskiej i europejskiej kulturze umacnia wiarę, przywołać i tym się dzielić.
W wielu miejscach pracy spotykamy znaki wiary, np. na ścianach szpitali i szkół wiszą krzyże jako znaki ufności w Bożą pomoc i źródło mocy w trudnych sytuacjach. Wśród braci górniczej jest proste pozdrowienie: „Szczęść Boże!”. Każdy zawód ma swojego patrona, np. opiekunem informatyków jest św. Izydor. W wielu elektrowniach widziałem wizerunki św. Maksymiliana Kolbego, patrona energetyków. Pszczelarze pamiętają natomiast o św. Ambrożym. Przez wiele lat w Trójmieście była sprawowana Msza święta w intencji wszystkich fryzjerów w dniu ich patronki św. Marii Magdaleny. Za plony rolnicy w Polsce dziękują Bogu dożynkami, marynarze zaś w trudnych chwilach wzywają Maryję, Gwiazdę morza.
Wystarczy nieco zainteresowania i naszej aktywności, aby zgromadzili się ludzie wiary z naszej pracy. Wówczas zobaczymy, jak nas wielu i jakie bogactwo stanowi praca w takiej atmosferze. Dbajmy jednak, aby zwyczaje nie miały tylko formalnego charakteru, np. aby składanie życzeń świątecznych zawierało w sobie przesłanie płynące z narodzenia Jezusa, a nie kończyło się na zdawkowym „zdrówka” itp.
Benedyktyńska wytrwałość, pracowitość i rzetelność zawsze przynosi wielkie owoce. Znam pewnego człowieka, którego pracodawca w obecności ważnych gości powitał katolickim pozdrowieniem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”. I niechaj tak będzie – niech Jezus będzie zawsze pochwalony w naszej pracy!
Nie potrzeba wielkich słów i deklaracji – wystarczy gestami dać znać, że sprawy wiary są dla nas ważne. Kiedy na ważnym bankiecie przeżegnasz się przed posiłkiem, gdy podejmując się realizacji jakiegoś projektu, wypowiesz proste słowa: „W imię Boże zaczynajmy!” albo w razie pomyślnego przebiegu wydarzeń powiesz: „Opatrzność nad nami czuwa!”, to będzie to świadectwo wiary dla innych, mniej odważnych. Warto mieć właśnie takie nawyki, aby to, co w polskiej i europejskiej kulturze umacnia wiarę, przywołać i tym się dzielić.
W wielu miejscach pracy spotykamy znaki wiary, np. na ścianach szpitali i szkół wiszą krzyże jako znaki ufności w Bożą pomoc i źródło mocy w trudnych sytuacjach. Wśród braci górniczej jest proste pozdrowienie: „Szczęść Boże!”. Każdy zawód ma swojego patrona, np. opiekunem informatyków jest św. Izydor. W wielu elektrowniach widziałem wizerunki św. Maksymiliana Kolbego, patrona energetyków. Pszczelarze pamiętają natomiast o św. Ambrożym. Przez wiele lat w Trójmieście była sprawowana Msza święta w intencji wszystkich fryzjerów w dniu ich patronki św. Marii Magdaleny. Za plony rolnicy w Polsce dziękują Bogu dożynkami, marynarze zaś w trudnych chwilach wzywają Maryję, Gwiazdę morza.
Wystarczy nieco zainteresowania i naszej aktywności, aby zgromadzili się ludzie wiary z naszej pracy. Wówczas zobaczymy, jak nas wielu i jakie bogactwo stanowi praca w takiej atmosferze. Dbajmy jednak, aby zwyczaje nie miały tylko formalnego charakteru, np. aby składanie życzeń świątecznych zawierało w sobie przesłanie płynące z narodzenia Jezusa, a nie kończyło się na zdawkowym „zdrówka” itp.
Benedyktyńska wytrwałość, pracowitość i rzetelność zawsze przynosi wielkie owoce. Znam pewnego człowieka, którego pracodawca w obecności ważnych gości powitał katolickim pozdrowieniem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”. I niechaj tak będzie – niech Jezus będzie zawsze pochwalony w naszej pracy!
Ireneusz Rogala
Czytelnia: