O namiętnościach

     O tym mamy wspomnienia pełne namiętności, co z namiętnością przyjęliśmy wcześniej. Z kolei to, co przyjmujemy z namiętnością, będzie też przedmiotem naszych namiętnych wspomnień. Dlatego ten, kto zwyciężył działające demony, gardzi tym, co one sprawiają. Walka duchowa bowiem jest cięższa od materialnej.
     Namiętności duszy biorą swój początek od ludzi, zaś namiętności cielesne – od ciała. Namiętności cielesne usuwa wstrzemięźliwość, a namiętności duszy – miłość duchowa.
     Demony, które rządzą namiętnościami duchowymi, trwają uparcie przy człowieku aż do śmierci. Te zaś, które kierują cielesnymi, wycofują się wcześniej. Jeżeli wszystkie inne demony podobne są do wschodzącego i zachodzącego słońca, gdyż obejmują tylko część duszy, to demon południa zwykł chwytać całą duszę i dusić umysł. Toteż odsunięcie się od świata jest słodkie po ogołoceniu się z namiętności: wtedy bowiem pozostają tylko czyste wspomnienia, a zmaganie z namiętnościami nie przygotowuje już odtąd mnicha do walki, lecz do samej refleksji nad odbytą walką.
     Należy rozważyć, czy wyobrażenia wywołują namiętności, czy też namiętności – wyobrażenia. Jednym bowiem ten pierwszy pogląd wydaje się słuszny, innym zaś drugi.
     Namiętności z natury są wywoływane przez zmysły. I nie powstają, gdy panuje miłość i wstrzemięźliwość, powstają zaś, gdy ich braknie. Jednak popędliwa część duszy potrzebuje więcej lekarstw niż część pożądliwa i dlatego miłość nazywa się wielką, że jest wędzidłem popędliwości. Także święty mąż, Mojżesz, w swojej księdze o naturze nadał miłości symboliczne imię „zwalczającej węża”.
     Wobec panującej wśród demonów nieprzyjemnej woni, dusza zwykła zapalać się [słusznym gniewem] przeciwko myślom przez nie podsuwanym. [Dzieje się tak,] kiedy spostrzega, że się zbliżają, dotknięta namiętnością demona, który ją dręczy.
Czytelnia: