W dniu imienin Ojca Świętego
4 listopada wieczorem Jan Paweł II spotkał się z grupą Polaków, którzy przybyli z życzeniami imieninowymi. Odpowiadając na życzenia złożone przez metropolitę gdańskiego, Papież powiedział:
Bóg zapłać księdzu arcybiskupowi. Pragnę dodać, że ten dzień 4 listopada jest w pewnym sensie w mojej biografii najstarszy, ponieważ łączy się prawie ściśle z dniem chrztu św. Na chrzcie otrzymuje się imię. Był to rok 1920, bolszewicy szli na Warszawę. Polska była bardzo zagrożona. Wtedy się urodziłem i wtedy też mnie ochrzczono tym właśnie imieniem, które niosę z sobą przez życie. Więc dzień 4 listopada jest poniekąd najdawniejszy, pierwszy. W ślad za nim idą inne dni, które się z nim dość blisko splatają. Jest przede wszystkim dzień 1 listopada, który w mojej pamięci pozostaje jako dzień święceń kapłańskich rok 1946. Potem dzień święceń biskupich. Wreszcie, przed 15 laty dzień 16 października, wybór na Stolicę Piotrową.
Te wszystkie dni łączą się i myślę, że ich korzeń najgłębiej tkwi w tym pierwszym, to znaczy w dniu chrztu św.; wszystko z tej łaski, z tego sakramentu w naszym życiu wynika. Jeżeli dzisiaj dziękuję tutaj zgromadzonym za życzenia, słowami księdza arcybiskupa gdańskiego wypowiedziane, to widzę w tych życzeniach odbicie tej łaski chrztu św., która towarzyszy każdemu z nas mnie również, w ciągu całego życia, z roku na rok. Cóż jeszcze można powiedzieć?
Trzeba powiedzieć, że jesteście tutaj przeważnie znad Wisły: i Gdańsk znad Wisły, i Kraków znad Wisły, ja też jestem znad Wisły tam się urodziłem, tam przeżyłem chociaż jeszcze nieświadom tego „cud nad Wisłą”, w parę tygodni po moim narodzeniu. Tam też zostałem powołany: naprzód przez papieża Piusa XII na stolicę biskupią w Krakowie jako sufragan krakowski, potem jako metropolita przez Pawła VI. Z kolei kardynałowie zdecydowali się odwrócić bieg Wisły i nie respektując ani Krakowa, ani Gdańska, zostawili mnie w Rzymie. Nic na to nie poradzimy. Możemy się tylko modlić, tak jak słusznie zapowiedział ksiądz arcybiskup; ja bardzo na to liczę. Tak zresztą w tym duchu odzywałem się do moich rodaków, i nie tylko do rodaków, od razu nazajutrz, po wyborze. Dziś to ponawiam. Trzeba ufać modlitwie, która wspiera w nas łaskę chrztu św., która wspiera nasze ludzkie siły na tej drodze, która się od chrztu św. w naszym życiu rozpoczyna.
Dziękując bardzo wszystkim jeszcze raz, błogosławię z serca pielgrzymów i z Krakowa, i z Gdańska, i znad Wisły i wreszcie w sposób szczególny przedstawicieli Armii Krajowej. O nich musimy myśleć i myślimy jako o bohaterach, którym wiele zawdzięczamy, a których nie uszanowano. Nie można powiedzieć, że nie uszanował ich naród, ale nie uszanowała ich władza i niszczyła tych bohaterów narodowych w sposób okrutny. Tego nie można zapomnieć.
Te wszystkie dni łączą się i myślę, że ich korzeń najgłębiej tkwi w tym pierwszym, to znaczy w dniu chrztu św.; wszystko z tej łaski, z tego sakramentu w naszym życiu wynika. Jeżeli dzisiaj dziękuję tutaj zgromadzonym za życzenia, słowami księdza arcybiskupa gdańskiego wypowiedziane, to widzę w tych życzeniach odbicie tej łaski chrztu św., która towarzyszy każdemu z nas mnie również, w ciągu całego życia, z roku na rok. Cóż jeszcze można powiedzieć?
Trzeba powiedzieć, że jesteście tutaj przeważnie znad Wisły: i Gdańsk znad Wisły, i Kraków znad Wisły, ja też jestem znad Wisły tam się urodziłem, tam przeżyłem chociaż jeszcze nieświadom tego „cud nad Wisłą”, w parę tygodni po moim narodzeniu. Tam też zostałem powołany: naprzód przez papieża Piusa XII na stolicę biskupią w Krakowie jako sufragan krakowski, potem jako metropolita przez Pawła VI. Z kolei kardynałowie zdecydowali się odwrócić bieg Wisły i nie respektując ani Krakowa, ani Gdańska, zostawili mnie w Rzymie. Nic na to nie poradzimy. Możemy się tylko modlić, tak jak słusznie zapowiedział ksiądz arcybiskup; ja bardzo na to liczę. Tak zresztą w tym duchu odzywałem się do moich rodaków, i nie tylko do rodaków, od razu nazajutrz, po wyborze. Dziś to ponawiam. Trzeba ufać modlitwie, która wspiera w nas łaskę chrztu św., która wspiera nasze ludzkie siły na tej drodze, która się od chrztu św. w naszym życiu rozpoczyna.
Dziękując bardzo wszystkim jeszcze raz, błogosławię z serca pielgrzymów i z Krakowa, i z Gdańska, i znad Wisły i wreszcie w sposób szczególny przedstawicieli Armii Krajowej. O nich musimy myśleć i myślimy jako o bohaterach, którym wiele zawdzięczamy, a których nie uszanowano. Nie można powiedzieć, że nie uszanował ich naród, ale nie uszanowała ich władza i niszczyła tych bohaterów narodowych w sposób okrutny. Tego nie można zapomnieć.
4 listopada 1993
Czytelnia:
Jan Paweł II: