Wiersze różne (4)

Muzyka słuchana z tobą
Muzyka słuchana z tobą więcej niż muzyką,
I chleb z tobą łamany był więcej niż chlebem;
Teraz, gdym jest bez ciebie, spustoszone wszystko,
Już martwe wszystko, co niegdyś tak piękne.

Twe ręce dotykały sreber tego stołu,
Widziałem, twoje palce tę szklankę trzymały.
Sprzęty nie pamiętają ciebie, droga,

Choć dotyk twój nie przeminął na nich.

Gdyż tylko w sercu moim wśród nich żyłaś,
Błogosławiąc spojrzeniem i dłońmi;
I w moim sercu będą pamiętały zawsze,
Że znały ciebie kiedyś, o piękna i mądra.
Conrad Aiken

***

Czas w skale
Zbyt proste. To nie było w ten sposób.
Dzień był zwykłym dniem, mleko
było o siódmej, gazety o dziewiątej,
mleczarz zbudził nas, zadzwonił Anioł Pański
i odwróciliśmy się kolano przy kolanie,
ty ze swą niestrawnością, ja z mym w krzyżu rwaniem,
śnieg topniejący ściekał z parapetu,

gołębie wznosiły swój trzepot.

Konfucjusz mówi,
co czytaliśmy o Konfucjuszu zeszłej nocy,
jaki był mój sen o Annie Liwii,
syrenie podwodnej, która zanim rzece
uległa ospale, nos przypudrowała, krajobraz
starannie zdobny w kwiaty. Widziałem
różowe rozchylenia pierwiosnków, mityczne łąki

o barwie szpinaku, inne drobne kwiaty
i alegoryczne drzewa,
a Wergili, przede mną, prowadził.

Lecz nie tak w piekło
był wiedziony Dante, ani w niebiosa,
wstęp do nich nie jest tak prosty. Świata dźwięki
wznoszą się w zgiełku, lecz stosownie
dla nas, którzy leżymy tutaj, ledwie obudzeni

z tępego gniewu i stępionego widzenia. Moja Droga,
twoje pantofle są pod łóżkiem, i szklanka wody,
to wtorek już, zaczynać musimy na nowo.
Conrad Aiken

***

Pożegnalny
O, widzę ciebie, jak blask w pomarańczy,

kiedy się ją rozkrawa —
twoja cisza oświetlała źrenice
z daleka, nie tknąwszy jeszcze,
jakbyś patrzała
jeszcze spoza źrenic —
tam, w głębi,
gdzie gorąco i czerwień.
Jakbyś ramionami i szyją
tłumaczyła moim ramionom,

gdzie w bliskości jest mijanie się,
i czy to było krzywdzące,
kiedy było
cichsze od ramion, cichsze od szyi, cichsze od rąk.
Więc jak otwarte lufciki zapamiętałem
wszystkie twoje imiona dziecięce,
znałem je tylko ja i pozostały
jak śnieg na zewnątrz
zatrzaśniętej bramy —

cichsze od śmierci
i cichsze od ciebie.
Gennadij Ajgi

***

Anusia z Tharau
Anusię z Tharau miłując i ceniąc
Mam ją za życie swe, dobro i pieniądz.

Anusia z Tharau zwróciła znów serce
Do mnie w miłości i w słodkiej rozterce.

Anusiu z Tharau, tyś skarbów niemało,
Tyś moja dusza, krew moja i ciało.

Choć różne burze przybędą nas chłostać.
My potrafimy przy sobie pozostać.

Choroba, smutek i prześladowanie

Węzłem dla naszej miłości się stanie.

Jako palmowe odgina się drzewo,
Im bardziej grad je pochylił z ulewą,

Tak miłość mocy nabiera i treści
Przez krzyż, udrękę i wszelkie boleści.

Jeśli rozdzieli nas jakaś potęga
I będziesz żyła, gdzie słońce nie sięga,

Pójdę za tobą przez morza i śniegi,
Las i żelazo, i wraże szeregi.

Anusiu z Tharau, słoneczko me złote,
Życie swe wokół twojego oplotę.
Heinrich Albert