Masz poglądy? I dobrze, byle nie katolickie...
Nie wiem czy powinienem pisać o tej sprawie. Może to niezgodne z prawem, może czekają mnie jakieś sankcje. Po ostatnim wyroku sądu nakazującym „Gościowi Niedzielnemu” przeproszenie pani Alicji Tysiąc i wypłacenie jej odszkodowania moje wątpliwości nie są bezzasadne.
Pani Alicja jakiś czas temu wytoczyła proces państwu Polskiemu przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Polska musiała pani Tysiąc zapłacić 25 tysięcy euro za to że odmówiono jej prawa do aborcji. Pani Alicja twierdziła, że ciąża oraz poród wpłynął negatywnie na stan jej wzroku. Opinię tą poparł lekarz rodzinny. Innego zdania byli natomiast wybitni specjaliści w dziedzinie okulistyki, którzy twierdzili że pogłębianie się wady wzroku pani Alicji przebiegało niezależnie od ciąży oraz porodu. Nie pozwolono tym samym na usunięcie dziecka.
W zasadzie powyższy akapit napisałem zupełnie niepotrzebnie. Każdy lub prawie każdy słyszał o tej historii kilkanaście lub kilkadziesiąt razy, a pani Tysiąc jest osobą powszechnie rozpoznawalną. Zatem już na wstępie należy uznać za chybiony zarzut Alicji Tysiąc, że „Gość Niedzielny” naruszył jej prywatność, intymność. To ona oraz związane z nią środowiska proaborcyjne i feministyczne, robiąc medialny szum wokół całej sprawy, spowodowały utratę prywatności. Pamiętam jakiś fragment wywiadu z Kasią Cichopek oraz Marcinem Hakielem. Małżonkowie, a od niedawna rodzice, bardzo się użalali, że media w sposób napastliwy ingerują w życie ich oraz ich dziecka. Taka jest jednak cena sławy i każdy wchodząc w sferę życia publicznego musi sobie z tego zdawać sprawę. Pomijając już fakt, że wcześniej wspomniani Kasia i Marcin (podobnie zresztą jak pani Alicja) pozwalali na bardzo wiele dziennikarzom i bardzo cieszyli się będąc w centrum zainteresowania.
„Gościowi Niedzielnemu” zarzucono stosowanie języka nienawiści, „szczucie dziecka przeciwko matce”. Dziennikarka Katarzyna Wiśniewska napisała: „Córka Alicji Tysiąc ma teraz siedem lat. Na pewno znajdą się życzliwi, którzy doniosą jej, co o mamie sądzi prymas czy katolicki tygodnik”. Ja na miejscu pani Alicji martwiłbym się nie o to co sądzi o niej ksiądz prymas lub katolicki tygodnik ale o to co sądzi o niej jej własna córka. Przecież pani Tysiąc mówiła w mediach wielokrotnie o tym, że chciała dokonać aborcji ale jej na to nie pozwolono. Skutkiem braku zgody na zabieg jest właśnie jej córka, obecna blisko mamy również wówczas kiedy ta udzielała mediom niektórych wywiadów. Co będzie czuła jeżeli zrozumie bądź co czuje jeżeli już zrozumiała o co tak mocno walczyła jej mama?
Spór o aborcję trwa od lat i to zarówno na płaszczyźnie pytań czy i kiedy jej zakazać bądź przyzwolić na nią, jak i na płaszczyźnie czysto językowej. Dla jednych aborcja to przerwanie ciąży, mniejsze zło, możliwość wolnego wyboru. Katolik powie jednak, że aborcja to zabójstwo nienarodzonego dziecka. Co więcej, katolik nie może powiedzieć inaczej. Jeżeli bowiem przyjmuje, że życie ludzkie rozpoczyna się w momencie poczęcia to nagłe przerwanie go, nieważne czy w trzecim miesiącu życia płodowego czy osiemnastym lub dziewięćdziesiątym roku po narodzinach, jest zabójstwem. A biorąc pod uwagę ilość aborcji dokonywanych na świecie katolicy mają prawo mówić o ludobójstwie. I używając tych mocnych słów po prostu nazywają po imieniu pewne rzeczy, zjawiska, widziane przez pryzmat własnych przekonań.
Spór między panią Tysiąc i jej zwolennikami a ludźmi o światopoglądzie chrześcijańskim polega właśnie na rozumieniu, czym jest aborcja i czy możemy mówić o niej w kategoriach zabójstwa. Pani Alicja uważa że nie. Przerwanie ciąży, najlepiej jeszcze głęboko uzasadnione - to brzmi przystępnie. Zabicie dziecka nienarodzonego - to już nie. Zapewne nigdy nie dojdzie do zgody oraz wypracowania wspólnego stanowiska pani Alicji oraz chrześcijan. Pytanie tylko czy można jednej ze stron kneblować usta? Czy spojrzenie na pewne sprawy przez pryzmat chrześcijańskich zasad powinni być zakazane? „Masz poglądy? To bierz pióro i pisz! Najlepiej tak, żeby bolało. Na tym polega wolność słowa - nie według brukowców, ale katolickiego czasopisma ‘Gość Niedzielny’ - napisała jedna z dziennikarek w kontekście procesu „Gość Niedzielny” kontra Alicja Tysiąc. A ja mam wrażenie że wielu chciałoby powiedzieć: „Masz poglądy? To bierz pióro i pisz. Pod warunkiem, że nie jesteś katolikiem.”
Pani Alicja jakiś czas temu wytoczyła proces państwu Polskiemu przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Polska musiała pani Tysiąc zapłacić 25 tysięcy euro za to że odmówiono jej prawa do aborcji. Pani Alicja twierdziła, że ciąża oraz poród wpłynął negatywnie na stan jej wzroku. Opinię tą poparł lekarz rodzinny. Innego zdania byli natomiast wybitni specjaliści w dziedzinie okulistyki, którzy twierdzili że pogłębianie się wady wzroku pani Alicji przebiegało niezależnie od ciąży oraz porodu. Nie pozwolono tym samym na usunięcie dziecka.
W zasadzie powyższy akapit napisałem zupełnie niepotrzebnie. Każdy lub prawie każdy słyszał o tej historii kilkanaście lub kilkadziesiąt razy, a pani Tysiąc jest osobą powszechnie rozpoznawalną. Zatem już na wstępie należy uznać za chybiony zarzut Alicji Tysiąc, że „Gość Niedzielny” naruszył jej prywatność, intymność. To ona oraz związane z nią środowiska proaborcyjne i feministyczne, robiąc medialny szum wokół całej sprawy, spowodowały utratę prywatności. Pamiętam jakiś fragment wywiadu z Kasią Cichopek oraz Marcinem Hakielem. Małżonkowie, a od niedawna rodzice, bardzo się użalali, że media w sposób napastliwy ingerują w życie ich oraz ich dziecka. Taka jest jednak cena sławy i każdy wchodząc w sferę życia publicznego musi sobie z tego zdawać sprawę. Pomijając już fakt, że wcześniej wspomniani Kasia i Marcin (podobnie zresztą jak pani Alicja) pozwalali na bardzo wiele dziennikarzom i bardzo cieszyli się będąc w centrum zainteresowania.
„Gościowi Niedzielnemu” zarzucono stosowanie języka nienawiści, „szczucie dziecka przeciwko matce”. Dziennikarka Katarzyna Wiśniewska napisała: „Córka Alicji Tysiąc ma teraz siedem lat. Na pewno znajdą się życzliwi, którzy doniosą jej, co o mamie sądzi prymas czy katolicki tygodnik”. Ja na miejscu pani Alicji martwiłbym się nie o to co sądzi o niej ksiądz prymas lub katolicki tygodnik ale o to co sądzi o niej jej własna córka. Przecież pani Tysiąc mówiła w mediach wielokrotnie o tym, że chciała dokonać aborcji ale jej na to nie pozwolono. Skutkiem braku zgody na zabieg jest właśnie jej córka, obecna blisko mamy również wówczas kiedy ta udzielała mediom niektórych wywiadów. Co będzie czuła jeżeli zrozumie bądź co czuje jeżeli już zrozumiała o co tak mocno walczyła jej mama?
Spór o aborcję trwa od lat i to zarówno na płaszczyźnie pytań czy i kiedy jej zakazać bądź przyzwolić na nią, jak i na płaszczyźnie czysto językowej. Dla jednych aborcja to przerwanie ciąży, mniejsze zło, możliwość wolnego wyboru. Katolik powie jednak, że aborcja to zabójstwo nienarodzonego dziecka. Co więcej, katolik nie może powiedzieć inaczej. Jeżeli bowiem przyjmuje, że życie ludzkie rozpoczyna się w momencie poczęcia to nagłe przerwanie go, nieważne czy w trzecim miesiącu życia płodowego czy osiemnastym lub dziewięćdziesiątym roku po narodzinach, jest zabójstwem. A biorąc pod uwagę ilość aborcji dokonywanych na świecie katolicy mają prawo mówić o ludobójstwie. I używając tych mocnych słów po prostu nazywają po imieniu pewne rzeczy, zjawiska, widziane przez pryzmat własnych przekonań.
Spór między panią Tysiąc i jej zwolennikami a ludźmi o światopoglądzie chrześcijańskim polega właśnie na rozumieniu, czym jest aborcja i czy możemy mówić o niej w kategoriach zabójstwa. Pani Alicja uważa że nie. Przerwanie ciąży, najlepiej jeszcze głęboko uzasadnione - to brzmi przystępnie. Zabicie dziecka nienarodzonego - to już nie. Zapewne nigdy nie dojdzie do zgody oraz wypracowania wspólnego stanowiska pani Alicji oraz chrześcijan. Pytanie tylko czy można jednej ze stron kneblować usta? Czy spojrzenie na pewne sprawy przez pryzmat chrześcijańskich zasad powinni być zakazane? „Masz poglądy? To bierz pióro i pisz! Najlepiej tak, żeby bolało. Na tym polega wolność słowa - nie według brukowców, ale katolickiego czasopisma ‘Gość Niedzielny’ - napisała jedna z dziennikarek w kontekście procesu „Gość Niedzielny” kontra Alicja Tysiąc. A ja mam wrażenie że wielu chciałoby powiedzieć: „Masz poglądy? To bierz pióro i pisz. Pod warunkiem, że nie jesteś katolikiem.”
Czytelnia: