Z Dzienniczka św. Faustyny (36)
(Dz 393)
***
W czasie renowacji ujrzałam Pana Jezusa po stronie Epistoły, w szacie białe, przepasanego pasem, a w ręku trzymał straszny miecz. Trwało to do chwili, kiedy Siostry zaczęły odmawiać śluby. Wtem ujrzałam jasność niepojętą, przed ona jasnością ujrzałam szalęz białego obłoku w kształcie wagi. Wtem zbliżył się Jezus i położył miecz na jednej szali, a ta całym ciężarem opadła na ziemie, o mało nie dotknęła jej zupełnie. Wtem Siostry skończyły odnowienie ślubów. Wtem ujrzałam Aniołów, którzy wzięli od każdej Siostry coś w złote naczynie, jakoby było to naczynie w kształcie kadzielnicy. Kiedy zebrali to od wszystkich Sióstr i postawili naczynie na drugiej szali, która natychmiast przeważyła pierwszą, na której położony był miecz. W tej chwili wyszedł płomień z onej kadzielnicy, aż do jasności. Wtem usłyszałam głos z onej jasności: Schowajcie miecz na miejsce swoje, ofiara większą jest. W tej chwili Jezus udzielił nam błogosławieństwa i znikło wszystkom com widziała. Siostry już zaczęły przyjmować Komunię św. kiedy przyjęłam Komunie św. zalała dusze moją radość tak wielka, której i opisać nie umiem.
(Dz 394)
***
Kiedy widziałam, jak ojciec się modli, zawstydziłam się tak bardzo, ze ja po tylu latach w zakonie nie umiałabym się tak szczerze i gorąco modlić, to też nieustannie składałam Bogu dzięki za takich rodziców.
(Dz 398)
***
W ostatnim dniu, kiedy już nikogo nie było w kościele, poszłam z nim przed Najświętszy Sakrament i wspólnie zmówiliśmy Te Deum. Po chwili milczenia ofiarowałam tę duszyczkę Najsłodszemu Sercu Jezusa. Jak bardzo się mogłam modlić w tym kościółku. Przypomniałam sobie wszystkie łaski, które w tym miejscu otrzymałam, a których wówczas nie rozumiałam i tak często nadużywałam i dziwiłam się sama sobie, jak mogłam być tak zaślepiona. Kiedy tak rozważałam i ubolewałam nad swoja ślepota, nagle ujrzałam Pana Jezusa jaśniejącego pięknością niewymowną i rzekł do mnie łaskawie: - Wybranko moja, udzielę ci jeszcze większych łask, abyś była świadkiem przez całą wieczność nieskończonego miłosierdzia Mojego.
(Dz 400)
***
Wieczorem byłam już w Warszawie. Najpierw przywitałam Pana domu, a potem witałam się z całym Zgromadzeniem. Kiedy przed pójściem na spoczynek wstąpiłam do Pana na dobranoc i przepraszałam Pana, że tak mało z Nim rozmawiałam podczas pobytu w domu, wtem usłyszałam głos w duszy: - jestem bardzo zadowolony z tego, że nie mówiłaś z e Mną, ale dałaś poznać duszom dobroć Moją i pobudzałaś ich do miłości Mojej.
(Dz 404)