Oczekiwanie
kołata milczenie o bramy zasłon
zasypia deszcz na ustach nocy
o witraże okien uderza ogień
pęknięte powieki
cisza u stóp oczu
urwisko i cmentarz u skraju przepaści
rwące się krzyki rozlamentowanych
skamieniała krew kryształu
requiem pisane na piasku
strach duszący jak misterium
ptaków okrytych koronami drzew
oczekuję nadejścia zmroku
drżącego jak twarz matki
zasnuta ciemnością
lub wydarta krzykliwemu tłumowi
twarz matki
skupiona bez cienia nadziei
uśmiech ze łzą pośrodku ust
próg bólu stopniały od kropel popiołu
i woda płynąca u granic brwi
jej oczekuję
pisk ciszy rozbija
kształty i kontury
brak woli i siły
by upaść lub powstać
oczekiwanie
w pragnieniu poranka
wysuszony język
rzeźbionych Chrystusów
sądzących na tronie
pęknięty płomieniu
żarliwy podmuchu
szczątek ogniska
ukarz mi matki
o spokojnych ciałach
rozciągnięte
w łodziach z gałęzi
wypływających
ponad widnokręgi skał
wołam bezradnie
w otchłań wpatrzony
w ukryciu i lęku
przed Bogiem i ludźmi