Z Dzienniczka św. Faustyny (41)
(Dz 430)
***
Postąpiłam według wskazówek spowiednika i przy pierwszym spotkaniu się z Panem, upadałam do stóp Jezusa i sercem rozdartym przepraszałam za wszystko. Wtem Jezus podniósł mnie z ziemi i posadził obok siebie i pozwolił mi położyć głowę na piersiach Swoich, abym mogła zrozumieć i lepiej wyczuć pragnienia Jego Najsłodszego Serca. I wtem rzekł mi Jezus te słowa: - Córko Moja, nie lękaj się niczego, Jam zawsze z tobą; wszyscy przeciwnicy o tyle ci tylko szkodzić będą, o ile Ja im na to pozwolę. Tyś Mi jest mieszkaniem i stałym odpocznieniem Moim, dla ciebie powstrzymam rękę karzącą. Dla ciebie błogosławię ziemi. (Dz 431)
***
W tej samej chwili uczulam jakiś ogień w sercu moim, czuje, że ustają zmysły moje, nie wiem co się wkoło mnie dzieje, czuje, ze mnie przenika wzrok Pański, poznaje dobrze wielkość Jego i nędzę swoja. Cierpienie jakieś dziwnie przenika dusze moją i radość taka, jakiej porównać z niczym nie zdołam, czuje się ubezwładniona w objęciach Boga, czuje, ze jestem w Nim i rozpływam się jako jednak kropla wody w oceanie. Nie umiem tego wyrazić co przezywam, po takiej modlitwie wewnętrznej czuję siłę i moc do pełnienia cnót najtrudniejszych, czuje niechęć do wszystkich rzeczy, które świat ma w poważaniu, pragnę całą duszą samotności i ciszy.
(Dz 432)
***
V.1935. w czasie czterdziestodniowego nabożeństwa widziałam Oblicze Pana Jezusa w Hostii sw., która była wystawiona w monstrancji; Jezus patrzył się łaskawie na wszystkich. (Dz 433)
***
Często widzę Dzieciątko Jezus w czasie Mszy św. jest niezmiernie piękne, na wiek to tak wygląda jakoby Mu roczek dochodził. Kiedy raz w naszej kaplicy ujrzałam to samo Dzieciątko w czasie Mszy św. opanowało mnie szalone pragnienie i chęć nieprzeparta, żeby się zbliżyć do ołtarza i zabrać Dziecię Jezus. W tej samej chwili Dziecię Jezus stanęło przy mnie na roku klęcznika i obiema rączętami trzymało się ramienia mojego – wdzięczne i radosne, wzrok pełen głębi i przenikliwości. Jednak kiedy kapłan złamał Hostię, Jezus stanął na ołtarzu i został złamany i spożyty przez tego kapłana.
Po Komunii św. ujrzałam Jezusa takiego samego w sercu swoim i czułam Go przez cały dzień fizycznie, rzeczywiście w sercu moim. Skupienie głębsze ogarniało mnie bezwiednie i nie mówiłam z nikim ani słowa, unikałam o ile mogłam obecności ludzi, odpowiadałam zawsze na pytania co do obowiązków, poza tym ani jednego słowa. (Dz 434)