Trzy etapy działania pokusy
Warto może zwrócić uwagę na to, że w opisie grzechu rajskiego pokusa węża nie odnosiła się wprost do przekroczenia Bożego zakazu, ale jedynie podważała bezinteresowność Bożej miłości i dlatego sugerowała, że człowiek musi sam się zatroszczyć o swoje dobro. Właściwie na tym samym polega pierwszy etap pokusy. Jest ona o tyle niebezpieczna i łatwo w nią wpaść, że odnosi się do naturalnych potrzeb człowieka. Kiedy myślimy o swoich wyborach jedynie w kategoriach dobra i zła moralnego, to wówczas możemy nie dostrzegać niczego złego w pójściu za myślą o zaspokojeniu pojawiającej się potrzeby. To, czy nasz wybór jest dobry lub zły, można rozpoznać dopiero po owocach, czyli skutkach jakie w nas powstają po czynie. Jeżeli daliśmy się złapać w sidła zbytniego zatroskania o swoje dobra doczesny, tym samym oddalimy się o Boga i naszego ostatecznego celu – życia w królestwie Bożym. Samo zatroskanie będzie napędzać mechanizm acedyczny. Ostrzegał nas przed tym sam Pan Jezus:
Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? (Mt 6,25).
Na przytoczonym wyżej schemacie obok acedii, na trzecim, najniższym poziomie, mamy pychę. Ona w tym schemacie także odnosi się raczej do stanu, a nie pojedynczego zachowania. Oczywiście jest obecna w poszczególnych działaniach, jednak jej istota polega na tym, że określa zasadniczo postawę człowieka wobec rzeczywistości. W późniejszym ujęciu 7 grzechów głównych, które wyrosły z nauki Ewagriusza z Pontu o 8 duchach zła, pycha jest głównym grzechem i zawiera się w każdym innym grzechu. Jest to niewątpliwie słuszne. Jednak kiedy się mówi o grzechach, ma się na myśli poszczególne czyny. Natomiast duchy zła powodują w człowieku stan permanentny, do którego należy acedia i pycha. Przy czym acedia odnosi się do sfery życia związanej z irracjonalną częścią duszy, czyli do tego, co byśmy kojarzyli z psychofizycznym wymiarem życia. Kiedy udaje się nam opanować ten wymiar, czyli kiedy udaje się nam pokonać demona acedii, uzyskujemy stan uspokojenia, który mnisi nazywali małą apateją. Daje nam to poczucie spokojnej, zrównoważonej egzystencji, która odróżnia się wyraźnie od egzystencji innych ludzi napiętnowanych zatroskaniem o wiele spraw z za-pomnieniem prawdy, że w życiu chodzi o coś więcej niż jedynie jedzenie, ubieranie się, aktywność zawodowa itd. Ewagriusz pisze o tym bardzo pocieszające słowa: Żaden inny demon nie podąża za demonem acedii. Tak więc po wygranej walce ogarnia duszę uspokojenie i niewysłowiona radość (Pr. 12) - fragment z książki "Ewagriusz z Pontu - mistrz życia duchowego".