Nauka Kościoła o grzechy pierworodnym
Dzięki poprzednim katechezom w ramach obecnego cyklu, mamy przed oczyma z jednej strony analizę pierwszego grzechu w dziejach człowieka, wedle opisu zawartego w Rdz 3, równocześnie zaś rozległy obraz tego, czego Objawienie Boże uczy na temat powszechności grzechu i jego charakteru dziedzicznego. To nauczanie stale się odzwierciedla w Magisterium Kościoła, również w naszej epoce, poprzez dokumenty Vaticanum II, zwłaszcza Konstytucję Gaudium et spes, a później zaś w posynodalnej Adhortacji Reconciliatio et paenitentia (r. 1984).
Zapis z Księgi Rodzaju jest tutaj źródłem pierwszorzędnym. Widzimy w nim, jak człowiek, „za poduszczeniem Złego […] („gdy spożyjecie owoc z tego drzewa […] tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”, Rdz 3,5) nadużył swej wolności, przeciwstawiając się Bogu i pragnąc osiągnąć swój cel poza Nim”. I oto „otworzyły się oczy” obojgu (tj. mężczyźnie i niewieście) „i poznali, że są nadzy” (Rdz 3,7). A gdy Pan Bóg „zawołał na mężczyznę i zapytał go «gdzie jesteś?» On odpowiedział: «[…] przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się»” (Rdz 3,9-10). Ogromnie wiele mówiąca odpowiedź. Człowiek, który przedtem (w stanie pierwotnej sprawiedliwości) obcował w przyjaźni i w zaufaniu ze Stwórcą w całej prawdzie swojej duchowo-cielesnej istoty, stworzonej na obraz Boga, obecnie utracił podstawę owej przyjaźni i przymierza. Utracił łaskę uczestnictwa w życiu Boga: dobro należenia do Boga w świętości pierwotnego poddania i synostwa. Grzech natychmiast dał znać o sobie w całym istnieniu i zachowaniu mężczyzny i niewiasty, objawiając się wstydem z powodu popełnionego przewinienia i wynikłej stąd sytuacji grzeszników, a następnie bojaźnią wobec Boga. Występujące w tym opisie biblijnym połączenie prawdy objawionej z analizą psychologiczną służy wyrażeniu „stanu” człowieka po upadku.
Mówiliśmy już o tym, że Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu zawiera także prawdę o „inwazji” grzechu w dziejach ludzkości. Grzech stał się powszechnym udziałem człowieka, stał się jego dziedzictwem „od łona matki”. „W grzechu poczęła mnie matka” — zawoła Psalmista (Ps 51 [50],7). Szczególnym rzecznikiem tej prawdy stał się św. Paweł. W Liście do Rzymian, do którego już odwoływaliśmy się w poprzedniej katechezie, Apostoł pisze: „Wszyscy są pod panowaniem grzechu” (por. Rz 3,9). „I stąd każde usta muszą zamilknąć i cały świat musi się uznać winnym wobec Boga” (Rz 3,19); „byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew” (Ef 2,3). Wszystko to odnosi się do ludzkiej natury pozostawionej samej sobie, bez pomocy łaski — komentują bibliści; do tej natury, której granice wyznaczył grzech pierwszych rodziców, a więc do sytuacji, w jakiej żyjemy my wszyscy, ich potomkowie i dziedzice.
Teksty biblijne mówiące o powszechności grzechu, o jego charakterze dziedzicznym, związanym z „naturą ludzką” tak, jak ją człowiek otrzymuje od rodziców już w samym poczęciu w łonie matki, wprowadzają nas w prawdę wiary katolickiej o grzechu pierworodnym.
Prawda ta, przekazywana w nauczaniu Kościoła od początku, stała się przedmiotem wykładu na XVI Synodzie w Kartaginie (418 r.) i Synodzie w Orange w r. 529, głównie przeciw błędom Pelagiusza. Później zaś, w okresie Reformacji, została uroczyście sformułowana na Soborze Trydenckim w 1546 r. Dekret Soboru Trydenckiego o grzechu pierworodnym wyraża tę prawdę w takiej postaci, w jakiej jest ona przedmiotem wiary i nauczania Kościoła. Odwołując się do tego Dekretu, podajemy z kolei jej zasadnicze treści.
Nasi pierwsi rodzice (Dekret mówi: primum hominem Adam) w raju ziemskim (a więc w stanie pierwotnej sprawiedliwości i szczęśliwości) zgrzeszyli ciężko, przekraczając Boże przykazanie. Przez swój grzech pierwsi rodzice utracili łaskę uświęcającą, utracili więc świętość i sprawiedliwość, w której byli „postanowieni” od początku, ściągając na siebie gniew Boży. Następstwem tego grzechu stała się śmierć, której my doświadczamy. Należy tu przypomnieć słowa Boga z Rdz 2,17; „ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz”. Znaczenie tego zakazu zostało wyjaśnione w poprzednich katechezach. W następstwie grzechu szatan zdołał rozciągnąć swe „panowanie” na człowieka. Dekret trydencki mówi o „niewoli pod panowaniem tego, który ma władzę nad śmiercią”. Tak więc owo panowanie szatana określone jest jako „niewola”.
Trzeba nam będzie powrócić jeszcze do tego aspektu dramatycznych początków przy analizie elementów „alienacji”, która stała się następstwem grzechu. Tymczasem zwróćmy uwagę na to, że Dekret trydencki odnosi się do „grzechu Adama”, do grzechu własnego i osobistego pierwszych rodziców (zwanego przez teologów peccatum originale originans), ale równocześnie daje opis zgubnych następstw grzechu w dziejach człowieka (tzw. peccatum originale originatum).
Kultura współczesna wysuwa poważne zastrzeżenia przede wszystkim wobec drugiego spośród tych znaczeń grzechu pierworodnego. Nie jest ona w stanie pogodzić się z ideą grzechu dziedzicznego, a więc uzależnionego od decyzji „protoplasty”, a nie od decyzji danego człowieka. Utrzymuje, że taka koncepcja jest sprzeczna z osobową wizją człowieka i z wymogami, które wypływają z pełnego poszanowania jego podmiotowości.
Jednakże nauka Kościoła o grzechu pierworodnym może okazać się niezwykle cenna także dla współczesnego człowieka; odrzucając to, co na ten temat mówi wiara, nie potrafi on wytłumaczyć sobie tajemniczych i dręczących aspektów zła, z którymi styka się na co dzień, i w konsekwencji oscyluje pomiędzy chwilowym i nieodpowiedzialnym optymizmem a radykalnym i rozpaczliwym pesymizmem.
W następnej katechezie zastanowimy się nad tym, co na ten jakże ważny dla człowieka i całej ludzkości temat mówi wiara.
Zapis z Księgi Rodzaju jest tutaj źródłem pierwszorzędnym. Widzimy w nim, jak człowiek, „za poduszczeniem Złego […] („gdy spożyjecie owoc z tego drzewa […] tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”, Rdz 3,5) nadużył swej wolności, przeciwstawiając się Bogu i pragnąc osiągnąć swój cel poza Nim”. I oto „otworzyły się oczy” obojgu (tj. mężczyźnie i niewieście) „i poznali, że są nadzy” (Rdz 3,7). A gdy Pan Bóg „zawołał na mężczyznę i zapytał go «gdzie jesteś?» On odpowiedział: «[…] przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się»” (Rdz 3,9-10). Ogromnie wiele mówiąca odpowiedź. Człowiek, który przedtem (w stanie pierwotnej sprawiedliwości) obcował w przyjaźni i w zaufaniu ze Stwórcą w całej prawdzie swojej duchowo-cielesnej istoty, stworzonej na obraz Boga, obecnie utracił podstawę owej przyjaźni i przymierza. Utracił łaskę uczestnictwa w życiu Boga: dobro należenia do Boga w świętości pierwotnego poddania i synostwa. Grzech natychmiast dał znać o sobie w całym istnieniu i zachowaniu mężczyzny i niewiasty, objawiając się wstydem z powodu popełnionego przewinienia i wynikłej stąd sytuacji grzeszników, a następnie bojaźnią wobec Boga. Występujące w tym opisie biblijnym połączenie prawdy objawionej z analizą psychologiczną służy wyrażeniu „stanu” człowieka po upadku.
Mówiliśmy już o tym, że Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu zawiera także prawdę o „inwazji” grzechu w dziejach ludzkości. Grzech stał się powszechnym udziałem człowieka, stał się jego dziedzictwem „od łona matki”. „W grzechu poczęła mnie matka” — zawoła Psalmista (Ps 51 [50],7). Szczególnym rzecznikiem tej prawdy stał się św. Paweł. W Liście do Rzymian, do którego już odwoływaliśmy się w poprzedniej katechezie, Apostoł pisze: „Wszyscy są pod panowaniem grzechu” (por. Rz 3,9). „I stąd każde usta muszą zamilknąć i cały świat musi się uznać winnym wobec Boga” (Rz 3,19); „byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew” (Ef 2,3). Wszystko to odnosi się do ludzkiej natury pozostawionej samej sobie, bez pomocy łaski — komentują bibliści; do tej natury, której granice wyznaczył grzech pierwszych rodziców, a więc do sytuacji, w jakiej żyjemy my wszyscy, ich potomkowie i dziedzice.
Teksty biblijne mówiące o powszechności grzechu, o jego charakterze dziedzicznym, związanym z „naturą ludzką” tak, jak ją człowiek otrzymuje od rodziców już w samym poczęciu w łonie matki, wprowadzają nas w prawdę wiary katolickiej o grzechu pierworodnym.
Prawda ta, przekazywana w nauczaniu Kościoła od początku, stała się przedmiotem wykładu na XVI Synodzie w Kartaginie (418 r.) i Synodzie w Orange w r. 529, głównie przeciw błędom Pelagiusza. Później zaś, w okresie Reformacji, została uroczyście sformułowana na Soborze Trydenckim w 1546 r. Dekret Soboru Trydenckiego o grzechu pierworodnym wyraża tę prawdę w takiej postaci, w jakiej jest ona przedmiotem wiary i nauczania Kościoła. Odwołując się do tego Dekretu, podajemy z kolei jej zasadnicze treści.
Nasi pierwsi rodzice (Dekret mówi: primum hominem Adam) w raju ziemskim (a więc w stanie pierwotnej sprawiedliwości i szczęśliwości) zgrzeszyli ciężko, przekraczając Boże przykazanie. Przez swój grzech pierwsi rodzice utracili łaskę uświęcającą, utracili więc świętość i sprawiedliwość, w której byli „postanowieni” od początku, ściągając na siebie gniew Boży. Następstwem tego grzechu stała się śmierć, której my doświadczamy. Należy tu przypomnieć słowa Boga z Rdz 2,17; „ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz”. Znaczenie tego zakazu zostało wyjaśnione w poprzednich katechezach. W następstwie grzechu szatan zdołał rozciągnąć swe „panowanie” na człowieka. Dekret trydencki mówi o „niewoli pod panowaniem tego, który ma władzę nad śmiercią”. Tak więc owo panowanie szatana określone jest jako „niewola”.
Trzeba nam będzie powrócić jeszcze do tego aspektu dramatycznych początków przy analizie elementów „alienacji”, która stała się następstwem grzechu. Tymczasem zwróćmy uwagę na to, że Dekret trydencki odnosi się do „grzechu Adama”, do grzechu własnego i osobistego pierwszych rodziców (zwanego przez teologów peccatum originale originans), ale równocześnie daje opis zgubnych następstw grzechu w dziejach człowieka (tzw. peccatum originale originatum).
Kultura współczesna wysuwa poważne zastrzeżenia przede wszystkim wobec drugiego spośród tych znaczeń grzechu pierworodnego. Nie jest ona w stanie pogodzić się z ideą grzechu dziedzicznego, a więc uzależnionego od decyzji „protoplasty”, a nie od decyzji danego człowieka. Utrzymuje, że taka koncepcja jest sprzeczna z osobową wizją człowieka i z wymogami, które wypływają z pełnego poszanowania jego podmiotowości.
Jednakże nauka Kościoła o grzechu pierworodnym może okazać się niezwykle cenna także dla współczesnego człowieka; odrzucając to, co na ten temat mówi wiara, nie potrafi on wytłumaczyć sobie tajemniczych i dręczących aspektów zła, z którymi styka się na co dzień, i w konsekwencji oscyluje pomiędzy chwilowym i nieodpowiedzialnym optymizmem a radykalnym i rozpaczliwym pesymizmem.
W następnej katechezie zastanowimy się nad tym, co na ten jakże ważny dla człowieka i całej ludzkości temat mówi wiara.
Czytelnia:
Jan Paweł II: