Nie ma pokoju bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia
Ta właśnie nadzieja ożywia Kościół na progu roku 2002: z łaską Bożą świat, w którym jeszcze raz wydaje się zwyciężać potęga zła, zostanie rzeczywiście przemieniony w świat, w którym zaspokojone będą najszlachetniejsze aspiracje ludzkiego serca, w świat, w którym zapanuje prawdziwy pokój.
Pokój dziełem sprawiedliwości i miłości
Ostatnie wydarzenia i wspomniana straszliwa masakra skłoniły mnie do podjęcia refleksji, która często pojawia się w głębi mojego serca, gdy wspominam wypadki historyczne, które naznaczyły moje życie, szczególnie w latach młodości.
Ogromne cierpienia narodów i jednostek, wśród nich także niemałej liczby moich przyjaciół i znajomych, spowodowane przez totalitaryzm nazistowski i komunistyczny, rodziły zawsze w mojej duszy pytania i pobudzały do modlitwy. Wiele razy zastanawiałem się nad pytaniem: w jaki sposób można przywrócić pełny porządek moralny i społeczny, tak barbarzyńsko pogwałcony? Rozważając rzecz w świetle Objawienia biblijnego, doszedłem do przekonania, że pogwałcony porządek można przywrócić w pełni jedynie wtedy, gdy powiążemy ze sobą sprawiedliwość i przebaczenie. Filarami prawdziwego pokoju są sprawiedliwość i ten szczególny rodzaj miłości, jakim jest przebaczenie.
Jak jednak w obecnej sytuacji mówić o sprawiedliwości i zarazem o przebaczeniu jako o źródłach i warunkach pokoju? Moja odpowiedź brzmi: można i trzeba mówić, mimo trudności, jakie to za sobą pociąga, m.in. w związku z tendencją, by sprawiedliwość i przebaczenie postrzegać jako alternatywę. Przebaczenie jest przeciwieństwem żywienia urazy i pragnienia zemsty, ale nie sprawiedliwości. Prawdziwy pokój jest w rzeczywistości «dziełem sprawiedliwości» (Iz 32, 17). Jak stwierdził Sobór Watykański II, pokój jest «owocem porządku nadanego społeczeństwu ludzkiemu przez Boskiego jego Założyciela, nad którego urzeczywistnieniem pracować mają ludzie pragnący coraz to doskonalszej sprawiedliwości» (Gaudium et spes, 78). Od przeszło piętnastu wieków w Kościele katolickim rozbrzmiewa nauka Augustyna z Hippony, który przypomina nam, że trzeba dążyć z udziałem wszystkich do tranquillitas ordinis, pokoju płynącego z ładu (por. De civitate Dei, 19, 13).
Prawdziwy pokój jest zatem owocem sprawiedliwości, cnoty moralnej i gwarancji prawnej, która czuwa nad pełnym poszanowaniem praw oraz obowiązków i równym podziałem dobrodziejstw i powinności. Skoro jednak sprawiedliwość ludzka jest zawsze krucha i niedoskonała, zdana na egoizm i ograniczenia zarówno osób, jak i całych grup, należy ją praktykować w duchu przebaczenia i w pewnym sensie uzupełniać przebaczeniem, które goi rany i odnawia zakłócone relacje pomiędzy ludźmi. Jest to ważne zarówno w przypadku napięć między pojedynczymi osobami, jak i w konfliktach o bardziej ogólnym zasięgu, również międzynarodowym. Przebaczenie w żadnej mierze nie przeciwstawia się sprawiedliwości, gdyż nie polega na rezygnacji ze słusznych żądań, by naruszony porządek został naprawiony. Przebaczenie ma na celu raczej pełną sprawiedliwość, prowadzącą do pokoju płynącego z ładu, który nie jest tylko nietrwałym i czasowym zaprzestaniem działań wojennych, lecz gruntownym uzdrowieniem krwawiących ran duszy. Dla takiego uzdrowienia sprawiedliwość i przebaczenie są równie istotne.
W Orędziu tym pragnę wziąć pod uwagę te właśnie dwa wymiary pokoju. W obliczu poważnych problemów wciąż jeszcze nękających świat, wśród których niepośledniej wagi jest nieznane dotąd nasilenie przemocy wprowadzone przez zorganizowany terroryzm, tegoroczny Światowy Dzień Pokoju stanowi dla całej ludzkości, a w szczególny sposób dla przywódców państw, okazję do zastanowienia się nad wymogami sprawiedliwości i nad wezwaniem do przebaczenia.
Zjawisko terroryzmu
To właśnie pokój, oparty na sprawiedliwości i przebaczeniu, atakowany jest dzisiaj przez międzynarodowy terroryzm. W ostatnich latach, szczególnie po zakończeniu zimnej wojny, terroryzm przemienił się w wyrafinowany system zależności politycznych, technologicznych i ekonomicznych, który przekracza granice krajów i rozszerza się na cały świat. Są to prawdziwe organizacje, często mające do dyspozycji ogromne kapitały, opracowujące szeroko zakrojone strategie, które godzą w niewinne osoby, nie mające nic wspólnego z celami terrorystów.
Organizacje terrorystyczne, wykorzystujące swych członków jako broń przeciw bezbronnym i przypadkowym osobom, wykazują zatrważający instynkt śmierci, jaki nimi kieruje. Terroryzm rodzi się z nienawiści i powoduje izolację, nieufność i zamknięcie. Przemoc pociąga za sobą dalszą przemoc i tworzy tragiczną spiralę, wciągającą także nowe pokolenia, które w ten sposób dziedziczą nienawiść, jaka dzieliła poprzednie. Terroryzm bazuje na pogardzie dla ludzkiego życia. Właśnie dlatego nie tylko prowadzi do zbrodni, których nie można tolerować, lecz on sam — używając terroru jako strategii politycznej i ekonomicznej — stanowi prawdziwą zbrodnię przeciw ludzkości.
Istnieje zatem prawo do obrony przed terroryzmem. Jest to prawo, które — jak wszystkie inne — powinno odpowiadać zasadom moralnym i prawnym zarówno w wyborze celów, jak i środków. Wskazywanie winnych musi być oparte na niepodważalnych dowodach, ponieważ odpowiedzialność prawna jest zawsze osobista, nie wolno jej zatem rozszerzać na narody, grupy etniczne czy religie, do których należą terroryści. Współpraca międzynarodowa w walce z działalnością terrorystyczną winna też wiązać się ze szczególnym wysiłkiem politycznym, dyplomatycznym i ekonomicznym, ażeby z odwagą i determinacją przezwyciężać istniejące sytuacje ucisku i izolacji, które mogą być podłożem programów terrorystycznych. Łatwiej bowiem werbować terrorystów w kontekście społecznym, w którym łamie się prawa i zbyt długo toleruje niesprawiedliwość.
Jednakże trzeba wyraźnie stwierdzić, że niesprawiedliwości istniejące na świecie nie mogą być nigdy używane jako usprawiedliwienie zamachów terrorystycznych. Należy też podkreślić, że ofiarami kompletnego zniszczenia ładu, do którego dążą terroryści, padają przede wszystkim miliony ludzi mniej przygotowanych do przetrwania, jeśli zabraknie międzynarodowej solidarności. Mam na myśli zwłaszcza te rozwijające się kraje świata, które już żyją na granicy przetrwania, a które globalny chaos ekonomiczny i polityczny może ugodzić jeszcze boleśniej. Roszczenie terroryzmu do działania w imieniu ubogich jest z gruntu fałszywe.
Nie zabija się w imię Boga!
Ten kto zabija przez akty terrorystyczne, żywi pogardę dla ludzkości, podchodząc z desperacją do życia i przyszłości — w takiej perspektywie wszystko można znienawidzić i zniszczyć. Terrorysta uważa, iż prawda, którą wyznaje, czy cierpienia, jakie przeszedł, mają wartość tak absolutną, że uprawniają go do zareagowania nawet niszczeniem niewinnego życia ludzkiego. Niekiedy terroryzm jest dzieckiem fanatycznego fundamentalizmu, który rodzi się z przekonania, że wszystkim można narzucić własne widzenie prawdy. Tymczasem, nawet jeśli dochodzi się do poznania prawdy — co zachodzi zawsze w sposób ograniczony i niedoskonały — nie można jej nigdy narzucać. Szacunek dla sumienia drugiego człowieka, w którym odbija się obraz samego Boga (por. Rdz 1, 26-27), pozwala jedynie zaproponować mu prawdę, do niego zaś należy odpowiedzialnie ją przyjąć. Roszczenie sobie prawa do narzucenia innym przemocą tego, co uważa się za prawdę, oznacza pogwałcenie godności człowieka i ostatecznie zniewagę Boga, którego jest on obrazem. Dlatego fundamentalistyczny fanatyzm jest postawą całkowicie sprzeczną z wiarą w Boga. W gruncie rzeczy, terroryzm instrumentalizuje nie tylko człowieka, lecz także Boga, czyniąc z Niego bożka, którym posługuje się do własnych celów.
Żaden przywódca religijny nie może zatem być pobłażliwy wobec terroryzmu, a tym bardziej nie może go głosić. Ogłaszanie się terrorystami w imię Boga, zadawanie gwałtu człowiekowi w imię Boga to profanacja religii. Przemoc terrorystyczna jest zaprzeczeniem wiary w Boga, Stwórcę człowieka, który troszczy się o niego i kocha go. Stoi ona w sprzeczności szczególnie z wiarą w Chrystusa Pana, który uczył swych uczniów modlitwy: «Przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili» (Mt 6, 12).
Chrześcijanie, zgodnie z nauczaniem i przykładem Jezusa, są przekonani, że okazywać miłosierdzie znaczy żyć w pełni prawdą naszego życia: możemy i powinniśmy być miłosierni, ponieważ takie miłosierdzie okazał nam Bóg, który jest Miłością miłosierną (por. 1 J 4, 7-12). Bóg, który nas zbawia wkraczając w dzieje, a przez dramat Wielkiego Piątku przygotowuje zwycięstwo w dniu Paschy, jest Bogiem miłosierdzia i przebaczenia (por. Ps 103 [102], 3-4. 10-13). Tym, którzy Go krytykowali za to, że jadał z grzesznikami, Jezus odpowiedział: «Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników» (Mt 9, 13). Uczniowie Chrystusa, ochrzczeni w Jego śmierci i w Jego zmartwychwstaniu, powinni być zawsze ludźmi miłosierdzia i przebaczenia.
Potrzeba przebaczenia
Co jednak konkretnie oznacza przebaczenie? I dlaczego przebaczać? Rozważanie o przebaczeniu nie może pomijać takich pytań. Nawiązując do myśli, którą wyraziłem już z okazji Światowego Dnia Pokoju w roku 1997 («Przebacz, a zaznasz pokoju»), pragnę przypomnieć, że przebaczenie rodzi się w sercu każdego człowieka, a dopiero później staje się faktem społecznym. Tylko wtedy, gdy zaistnieje etyka i kultura przebaczenia, można mieć nadzieję na «politykę przebaczenia», wyrażającą się w zachowaniach społecznych i działaniu instytucji prawnych, w których także sprawiedliwość nabierze bardziej ludzkiego oblicza.
W rzeczywistości przebaczenie jest przede wszystkim decyzją osobistą, wyborem serca, które sprzeciwia się spontanicznemu odruchowi, by za zło odpłacać złem. Punktem odniesienia dla tego wyboru jest miłość Boga, który nas akceptuje mimo naszego grzechu, a jego najwyższy wzór to przebaczenie Chrystusa, który modlił się na krzyżu: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią» (Łk 23, 34).
Tak więc korzenie i miara przebaczenia są Boskie. Nie wyklucza to jednak faktu, że jego wartość można również zrozumieć w świetle wniosków, do jakich dochodzi ludzki rozsądek. Pierwszy z nich wywodzi się z doświadczenia, jakie przeżywa człowiek, gdy popełnia zło. Zdaje sobie wtedy sprawę ze swej słabości i pragnie, aby inni byli w stosunku do niego pobłażliwi. Dlaczego więc nie czynić innym tego, co każdy z nas pragnie, by jemu czyniono? Każdy człowiek żywi nadzieję, że będzie mógł zacząć nowe życie i nie pozostanie na zawsze więźniem swych win i błędów. Marzy, że będzie mógł na nowo skierować wzrok ku przyszłości, aby odzyskać ufność i zaangażowanie.
Jako akt ludzki, przebaczenie jest przede wszystkim inicjatywą pojedynczego podmiotu w stosunku do innych. Osoba jednak jest ze swej natury istotą społeczną, nawiązuje sieć relacji, w których wyraża siebie samą, czyniąc niestety nie tylko dobro, ale też i zło. W konsekwencji przebaczenie staje się konieczne również w wymiarze społecznym. Rodziny, grupy, państwa, cała wspólnota międzynarodowa muszą zdobyć się na przebaczenie, aby odtworzyć zerwane więzi, przerwać jałową wymianę oskarżeń i przezwyciężać pokusę wyłączania innych, nie dając im możności odwołania. Umiejętność wybaczania jest podstawą każdego projektu społeczeństwa bardziej sprawiedliwego i solidarnego.
Przeciwnie, za brak przebaczenia, szczególnie gdy podsyca on konflikty, wysoką cenę płaci się w sferze rozwoju narodów. Środków finansowych używa się do wspierania wyścigu zbrojeń, na wydatki wojenne i koszty przymusu ekonomicznego. Pochłania to zasoby finansowe konieczne do popierania rozwoju, budowania pokoju i sprawiedliwości. Jak wiele musi wycierpieć cała ludzkość dlatego, że nie umie się pojednać, jak bardzo jest zapóźniona, bo nie potrafi przebaczać! Pokój jest warunkiem rozwoju, ale tylko przebaczenie umożliwia prawdziwy pokój.
Przebaczenie jako główna droga
Nie da się natychmiast zrozumieć ani łatwo przyjąć propozycji przebaczenia. Jest ona z różnych względów przesłaniem paradoksalnym. Przebaczenie bowiem zawsze niesie z sobą krótkotrwałą, pozorną stratę, natomiast zapewnia długoterminowy realny zysk. Z przemocą jest dokładnie na odwrót: daje krótkoterminowy zysk, lecz na dłuższą metę powoduje realną i trwałą stratę. Przebaczenie może się wydawać słabością; w rzeczywistości jednak zarówno przebaczenie, jak i przyjęcie przebaczenia wymaga wielkiej siły duchowej i wysokiej miary odwagi moralnej. Przebaczenie nie umniejsza osoby, ale obdarza ją bogatszym i pełniejszym człowieczeństwem, które potrafi odzwierciedlić blask Stwórcy.
Posługa, którą spełniam w służbie Ewangelii, sprawia, że czuję się w obowiązku niestrudzenie przypominać o potrzebie przebaczenia, i równocześnie dodaje mi do tego siły. Czynię to także dzisiaj, podtrzymywany nadzieją, że uda mi się zachęcić do spokojnej i dojrzałej refleksji, sprzyjającej generalnej odnowie w sercach ludzi i w relacjach pomiędzy narodami na ziemi.
Rozważając temat przebaczenia, nie można nie przypomnieć tragicznych sytuacji konfliktowych, które nazbyt długo podsycają głęboką i niszczącą nienawiść, prowadzącą do tragedii osobistych i społecznych. Mam na myśli szczególnie to, co dzieje się w Ziemi Świętej, w tym błogosławionym miejscu uświęconym spotkaniem Boga z ludźmi — miejscu życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa, Księcia Pokoju.
Delikatna sytuacja międzynarodowa każe z nową mocą podkreślić pilną konieczność rozwiązania konfliktu arabsko-izraelskiego, który ciągnie się już ponad pięćdziesiąt lat, przechodząc różne fazy, mniej lub bardziej ostre. Ciągłe uciekanie się do zamachów terrorystycznych lub wojen, które pogarszają sytuację wszystkich i zaciemniają perspektywy, musi wreszcie ustąpić miejsca negocjacjom, które pozwolą znaleźć rozwiązanie. Będzie można uwzględnić prawa i żądania każdej ze stron we właściwy sposób, o ile i kiedy przeważy we wszystkich pragnienie sprawiedliwości i pojednania. Do tych umiłowanych narodów znowu kieruję gorącą zachętę, aby zabiegały o nastanie nowej ery wzajemnego poszanowania i twórczej zgody.
Zrozumienie i współpraca między religiami
W tym wielkim wysiłku na przywódcach religijnych spoczywa szczególna odpowiedzialność. Wyznania chrześcijańskie i wielkie religie całej ludzkości powinny ze sobą współpracować, aby wyeliminować społeczne i kulturowe przyczyny terroryzmu, ucząc o wielkości i godności osoby i starając się pogłębiać świadomość jedności rodzaju ludzkiego. Trzeba stworzyć konkretną płaszczyznę dialogu i współpracy ekumenicznej oraz międzyreligijnej, aby religie podejmowały tak pilnie potrzebną służbę na rzecz pokoju między narodami.
Jestem w szczególności przekonany, że żydowscy, chrześcijańscy i muzułmańscy przywódcy religijni powinni rozpocząć od publicznego potępienia terroryzmu i odmówić osobom, które w nim uczestniczą, jakiejkolwiek formy usprawiedliwienia religijnego czy moralnego.
Przywódcy religijni całego świata, dając wspólne świadectwo prawdzie moralnej, według której dobrowolne zabójstwo niewinnego jest zawsze grzechem ciężkim, wszędzie i bez wyjątków, przyczynią się do kształtowania poprawnej moralnie opinii publicznej. Jest to konieczny warunek budowania wspólnoty międzynarodowej, która zdolna będzie dążyć do zaprowadzenia pokoju płynącego z ładu w sprawiedliwości i wolności.
Tego rodzaju wysiłek ze strony religii będzie sprzyjał wejściu na drogę przebaczenia, która prowadzi do wzajemnego zrozumienia, szacunku i zaufania. Przysługa, którą religie mogą oddać sprawie budowania pokoju i przeciwstawiania się terroryzmowi, to właśnie pedagogia przebaczenia, ponieważ człowiek, który przebacza lub prosi o wybaczenie, rozumie, że istnieje Prawda większa od niego, a przyjmując ją, może przekroczyć samego siebie.
Modlitwa o pokój
Z tego właśnie powodu modlitwa o pokój nie jest elementem uzupełniającym wysiłki na rzecz pokoju. Przeciwnie, to ona rodzi inicjatywy budowania pokoju w porządku, w sprawiedliwości i wolności. Modlić się o pokój znaczy otworzyć ludzkie serce, by mogła je napełnić odnawiająca moc Boga. Ożywiającą mocą swej łaski Bóg może wzbudzić pragnienie pokoju tam, gdzie wydają się istnieć jedynie przeszkody i niechęć; może umocnić i pogłębić solidarność rodziny ludzkiej, choć ma ona za sobą długą historię podziałów i walk. Modlić się o pokój oznacza modlić się o sprawiedliwość, o zaprowadzenie odpowiedniego porządku wewnątrz państw i w stosunkach pomiędzy nimi; oznacza też modlić się o wolność, szczególnie o wolność religijną, która jest fundamentalnym, osobistym i cywilnym prawem każdej osoby. Modlić się o pokój znaczy błagać Boga o łaskę przebaczenia, a zarazem o wzrost odwagi, która jest niezbędna, by przebaczyć doznane zniewagi.
Z tych wszystkich powodów zaprosiłem przedstawicieli religii świata, aby 24 stycznia przybyli do Asyżu, miasta św. Franciszka, by modlić się o pokój. Chcemy w ten sposób ukazać, że szczere uczucia religijne są niewyczerpanym źródłem wzajemnego szacunku i harmonii pomiędzy narodami. Co więcej, to one stanowią główny środek zaradczy na przemoc i konflikty. W tym trudnym okresie niepokoju trzeba przypominać rodzinie ludzkiej pewne źródła naszej nadziei. To właśnie zamierzamy głosić w Asyżu, prosząc Boga Wszechmogącego — zgodnie z sugestywnym wyrażeniem św. Franciszka — by nas uczynił narzędziem swego pokoju.
Nie ma pokoju bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia — pragnę powiedzieć w tym Orędziu wierzącym i niewierzącym, ludziom dobrej woli, którym leży na sercu dobro ludzkiej rodziny i jej przyszłość.
Nie ma pokoju bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia — pragnę przypomnieć tym, którzy są odpowiedzialni za losy ludzkich wspólnot, aby trudne i poważne decyzje podejmowali zawsze w świetle prawdziwego dobra człowieka, w perspektywie dobra wspólnego.
Nie ma pokoju bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia — nieustannie będę ostrzegał wszystkich, których z tego czy innego powodu przepełnia nienawiść, pragnienie zemsty, żądza zniszczenia.
Niech w Dniu Pokoju z serca wszystkich wiernych popłynie najżarliwsza modlitwa za każdą z ofiar terroryzmu, za ich tragicznie doświadczone rodziny i za wszystkie narody, które terroryzm i wojna wciąż ranią i pogrążają w chaosie. Niech nasza modlitwa obejmie również tych, którzy ciężko obrażają Boga i człowieka swymi bezlitosnymi czynami — niech dane im będzie zastanowić się nad sobą i uświadomić sobie zło, które czynią, aby byli skłonni porzucić drogę przemocy i szukać przebaczenia. Oby w tych burzliwych czasach rodzina ludzka odnalazła prawdziwy i trwały pokój, taki, który może się zrodzić wyłącznie ze spotkania sprawiedliwości z miłosierdziem!
Jan Paweł II