Trudna miłość

     Uczniowie Jezusa sprzeczali się kiedyś ze sobą o pierwszeństwo: który z nich jest najważniejszy i komu przysługuje pierwsze miejsce. Można się tak również sprzeczać, która z miłości jest najważniejsza, której przysługuje pierwsze miejsce.
     Miłości są różne. Kobieta inaczej kocha dziecko, inaczej narzeczonego, inaczej ojca, inaczej męża. Wśród miłości jest miłość do matki, do ojca, do dziecka, rodzeństwa między sobą, narzeczonego do narzeczonej, męża do żony, miłość do chorego, miłość romantyczna, której rosną skrzydła, miłość cierpliwa, wytrwała, który trudzi się, by być miłością.
     Która z nich jest najważniejsza? Myślę, że miłość do swojego wroga, bo jest to miłość bardzo trudna. Nawet jej nie numerujemy - rozpatrujemy gdzieś poza kolejką, na peryferiach naszych myśli.
     Nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa przypomina nam modlitwę Syna Bożego w Ogrodzie Oliwnym. Jezus modlił się wtedy za swoich wrogów, za tych, którzy mieli Go zabić. Umiłowany uczeń Jan, przyszły papież Piotr czy Jakub usnęli, bo ani nie znali, ani nie rozumieli sensu modlitwy za wroga.
     Dlaczego mamy modlić się za swoich wrogów? Bo nawet najgorszy człowiek, który sam tak postępował, że obdarł się z należnej mu czci, szacunku, poważania, ma jeszcze jedną wielką godność - kocha go Pan Jezus. Jest to godność największego zbrodniarza, za którego Jezus umarł na krzyżu.
     Gdy zbliżamy się do naszego wroga, musimy sobie przypomnieć, że i ten człowiek jest umiłowany przez Jezusa. Jezus czeka na jego powrót, czeka na powrót owcy zabłąkanej w cierniach, po którą idzie jak pasterz, kalecząc sobie ręce i stopy.
     Miłość do wroga jest wielką, trudną miłością, o której często zapominamy w życiu i wybieramy sobie miłości znaczeni łatwiejsze.
Ksiądz Jan Twardowski: 
Miłość: