Definicje soborowe - 1
„Wierzymy […] w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, zrodzonego z Ojca, Jednorodzonego (gr. monogené), to jest z substancji Ojca — Boga z Boga, światłość ze światłości, Boga prawdziwego z Boga prawdziwego, zrodzonego, a nie stworzonego, współistotnego Ojcu (homooúsion to Patrí), a przez Niego wszystko się stało, i to, co na niebie i to, co na ziemi. On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i przyjął ciało, stał się człowiekiem, cierpiał i powstał z martwych trzeciego dnia, wstąpił na niebiosa, przyjdzie sądzić żywych i umarłych…”
Jest to tekst definicji, w której Sobór w Nicei (325 r.) wypowiada wiarę Kościoła w Jezusa Chrystusa: Jezus Chrystus — prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Bóg – Syn — współistotny Ojcu przedwiecznemu, człowiek — współistotny nam. Powyższy tekst soborowy prawie dosłownie wszedł do wyznania wiary, które Kościół powtarza w liturgii i w innych uroczystych momentach jako Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański (381 r.), w relacji do którego kształtujemy cały niniejszy cykl katechez.
Tekst soborowej definicji dogmatycznej zawiera i odtwarza najistotniejsze elementy chrystologii biblijnej, znane nam już z poprzednich katechez naszego cyklu. Elementy te stanowiły od początku treść żywej wiary Kościoła w czasach apostolskich, o czym była mowa przed tygodniem. Idąc za świadectwem Apostołów, Kościół wierzył i wyznawał od początku, że Jezus z Nazaretu, syn Maryi, a więc prawdziwy człowiek, ukrzyżowany i zmartwychwstały, jest Synem Bożym, jest Panem (Kýrios), jest jedynym Zbawicielem świata danym ludzkości w „pełni czasów” (por. Ga 4,4).
Tej wiary Kościół od początku strzegł, przekazując ją coraz to nowym pokoleniom wyznawców. Tej wiary nauczał i bronił, starając się — pod kierunkiem Ducha Prawdy — pogłębiać i tłumaczyć jej istotną treść zawartą w Objawieniu. Sobór w Nicei (325 r.) był na tej drodze poznawania i formułowania dogmatu prawdziwym kamieniem milowym. Był wydarzeniem doniosłym i uroczystym, które odtąd wskazuje drogę prawdziwej wiary wszystkim wyznawcom Chrystusa, nawet przed tymi podziałami Kościoła, jakie dokonały się w czasach późniejszych. Jest rzeczą znamienną, że Sobór ten miał miejsce wkrótce po tym, jak Kościół (w 313 r.) zyskał swobodę działania w życiu publicznym na obszarze całego cesarstwa rzymskiego, jak gdyby dla podkreślenia woli trwania w jednej fides apostolskiej, w chwili gdy przed chrześcijaństwem otwierały się nowe drogi ekspansji.
Definicja soborowa odzwierciedla nie tylko całą prawdę o Jezusie Chrystusie odziedziczoną po Apostołach i zapisaną w księgach Nowego Testamentu. Odzwierciedla ona równocześnie nauczanie patrystyczne, związane z okresem poapostolskim, który był także — jak wiadomo — okresem prześladowań i katakumb. Należy tutaj wymienić bodaj tych, których nauczanie, związane ze świętością życia, przyczyniło się do przekazania tradycji i stało się trwałym dziedzictwem Kościoła: św. Ignacego z Antiochii, rzuconego na pożarcie dzikim zwierzętom w Rzymie w roku 107 lub 106, i św. Ireneusza z Lyonu, który poniósł śmierć męczeńską prawdopodobnie w roku 202; obaj byli biskupami i pasterzami swoich Kościołów.
Nauczając, że Chrystus jest „prawdziwie człowiekiem i że jest prawdziwie Bogiem”, pisał Ireneusz: „Jakże mogliby ludzie osiągnąć zbawienie, gdyby Bóg nie dokonał ich zbawienia na ziemi? Albo jak szedłby człowiek do Boga, gdyby Bóg nie przyszedł do człowieka?” Racja — jak widać — soteriologiczna, która z kolei znalazła również wyraz w definicji Soboru w Nicei.
Przytoczone słowa św. Ireneusza pochodzą z dzieła Adversus haereses, którego celem była obrona prawdy chrześcijańskiej przed błędami heretyków — w tym wypadku chodziło o błędy ebionitów. W nauczaniu Ojców apostolskich tematem była bardzo często obrona autentycznej prawdy objawionej wobec błędów, jakie wciąż na różne sposoby dawały o sobie znać. Na początku IV wieku głośny był Ariusz, który dał początek herezji, od jego imienia nazwanej arianizmem. Wedle Ariusza Chrystus nie jest Bogiem, bowiem choć istniał już przed narodzeniem z Maryi, to nie istniał bez początku, ale został stworzony w czasie. Sobór w Nicei, wyjaśniając prawdziwą naukę wiary Kościoła, równocześnie odrzucił błąd Ariusza.
Uczynił to w słowach przytoczonych na początku niniejszej katechezy. Stwierdzając, że Chrystus jako Jednorodzony Syn Boży jest współistotny Ojcu (homooúsios to Patrí), Sobór wyraził w formule dostosowanej do ówczesnej kultury (greckiej) tę prawdę, którą znajdujemy w całym Nowym Testamencie. Jezus sam mówi o sobie, że jest „jedno” z Ojcem („Ja i Ojciec jedno jesteśmy”, J 10,30), a stwierdza to wobec słuchaczy, którzy z tego powodu chcą Go ukamienować jako bluźniercę (por. J 10,31-33). Stwierdza to ostatecznie na sądzie, wobec Sanhedrynu, co powoduje wyrok śmierci na Niego. Bardziej szczegółowe zestawienie tekstów biblijnych na ten temat znajduje się w katechezach dawniejszych. Wszystkie one świadczą o tym, że Sobór Nicejski, mówiąc o Chrystusie jako Synu Bożym „z substancji Ojca”, jako „Bogu z Boga”, przedwiecznie „zrodzonym, a nie stworzonym”, potwierdza ścisłą prawdę wiary Kościoła zawartą w Bożym objawieniu. Jest to prawda centralna dla całego chrześcijaństwa.
Została ona zdefiniowana przez Sobór w czasie, w którym myśl i świadomość Kościoła dojrzały do takiej właśnie definicji. Równocześnie prawda ta nie przestaje być aktualna także i w naszych czasach, w których tendencje do uznawania Chrystusa tylko za niezwykłego człowieka, ale nie za Boga, dają o sobie znać na różny sposób. Uznawanie bądź popieranie podobnych tendencji oznacza zburzenie dogmatu chrystologicznego, a co za tym idzie, zniweczenie całej chrześcijańskiej soteriologii. Jeżeli Chrystus nie jest prawdziwym Bogiem, nie przekazuje ludzkości życia Bożego. Nie jest więc Zbawicielem człowieka w znaczeniu, o którym świadczy całe Objawienie i Tradycja. Naruszając tę prawdę wiary Kościoła, narusza się całą budowę dogmatu chrześcijańskiego, burząc integralną logikę chrześcijańskiej wiary i życia. Prawda o Bóstwie Chrystusa jest tej budowy centralnym zwornikiem.
Należy dodać, że potwierdzając w sposób uroczysty i definitywny tę prawdę, Sobór Nicejski jest równocześnie wyrazicielem, nauczycielem i obrońcą prawdy o prawdziwym człowieczeństwie Chrystusa. Również i ta prawda stała się tematem błędnych opinii i heretyckich teorii. Należy tu przypomnieć naprzód doketyzm (od greckiego wyrażenia dokeín — wydawać się). Kierunek ten podawał w wątpliwość człowieczeństwo Chrystusa, utrzymując, że nie posiadał On ciała prawdziwego, lecz tylko pozorne. Dokeci uważali, że Bóg nie mógł prawdziwie narodzić się z niewiasty, nie mógł prawdziwie umrzeć na krzyżu. W całym Wcieleniu i Odkupieniu mamy do czynienia tylko ze złudzeniem ciała. Jest to oczywiście sprzeczne z całym Objawieniem oraz jego wielorakim zapisem biblijnym, na przykład w Ewangelii Janowej: „Jezus […] przyszedł w ciele” (1 J 4,2), „Słowo stało się ciałem” (J 1,14); i u św. Pawła, który mówi, że w tym ciele Jezus „stał się posłusznym aż do śmierci — i to śmierci krzyżowej” (por. Flp 2,8).
Na podstawie Objawienia Kościół wierzy, że Jezus Chrystus był prawdziwym człowiekiem, a zatem to ludzkie ciało było ożywione prawdziwą ludzką duszą. Świadectwo Apostołów i Ewangelistów jest tu jednoznaczne, jak również nauczanie Kościoła od jego początków: „w Chrystusie […] odkrywamy duszę i ciało, to jest duszę, która jest duszą (ludzką) i ciało, które jest ciałem” — tak mówi Tertulian4. Jednakże poglądy temu przeciwne również dawały o sobie znać, w szczególności pod postacią apolinaryzmu, który nazwę swą wziął od Apolinarego, biskupa Laodycei (ur. około 310 r. w Laodycei Syryjskiej, zmarłego ok. 390 r.). Według apolinarystów Chrystusa nie ożywiała prawdziwa ludzka dusza, ale słowo Boże. Było to oczywiście wyraźnym zakwestionowaniem prawdziwego człowieczeństwa Chrystusa.
Należy tutaj przytoczyć wypowiedź z listu papieża Damazego I (366 – 384 r.), do biskupów wschodnich (ok. 374 r.), który wskazuje równocześnie na błędy Ariusza i Apolinarego. Pisze: „Jedni (arianie) mówią, że Bóstwo było niedoskonałe w Synu Bożym, ci zaś (apolinaryści), że niedoskonałe było człowieczeństwo w Synu Człowieczym. Jeżeli tak niedoskonały człowiek został przyjęty (do jedności Syna), to i dar Boży jest niedoskonały, niedoskonałe nasze zbawienie, gdyż cały człowiek nie został zbawiony […]. My zaś, którzy wiemy, że zostaliśmy zbawieni w całości i w sposób doskonały, wyznajemy, że doskonały Bóg przyjął doskonałego Człowieka, wedle wyznania wiary Kościoła”. Dokument napisany w pięćdziesiąt lat po Nicei jest skierowany głównie przeciwko apolinarystom. W kilka lat po nim Sobór Konstantynopolitański I (381 r.) potępił wszystkie ówczesne herezje, łącznie z arianizmem i apolinaryzmem, nauczając za Damazym, że do człowieczeństwa Chrystusa należała oczywiście prawdziwa dusza ludzka (a zatem prawdziwy ludzki rozum i wolna wola).
Sobór Nicejski uczy, że Syn współistotny Ojcu stał się człowiekiem „dla nas ludzi i dla naszego zbawienia”. Jest to racja soteriologiczna. Znalazła ona nowy wyraz w wypowiedziach papieża Damazego i Soboru Konstantynopolitańskiego, występujących w obronie integralnej prawdy o Chrystusie zarówno wobec arianizmu, jak i wobec apolinaryzmu. W szczególności zaś w stosunku do tych, którzy zaprzeczali prawdziwemu człowieczeństwu Syna Bożego, owa racja soteriologiczna została ujęta w nowy sposób: aby cały człowiek mógł być zbawiony, całe (doskonałe) człowieczeństwo musiało zostać przyjęte do jedności Syna: quod non est assumptum, non est sanatum.
Sobór Chalcedoński (451 r.), potępiając raz jeszcze apolinaryzm, uzupełnia poniekąd nicejski symbol wiary, głosząc o Chrystusie: perfectum in deitate, eundem perfectum in humanitate — „doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, (złożony) z duszy rozumnej i ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa, współistotny nam co do człowieczeństwa, (homooúsion hemín… katá ten anthropóteta), we wszystkim nam podobny oprócz grzechu (por. Hbr 4,15), zrodzony odwiecznie przez Ojca co do swego Bóstwa, w ostatecznych dniach dla nas i dla naszego zbawienia zrodzony z Maryi Dziewicy co do człowieczeństwa; jeden i ten sam Chrystus Pan Jednorodzony”.
Jak widać, opracowany kosztem wielkich wysiłków przez Ojców i Sobór dogmat chrystologiczny odsyła nas stale do tajemnicy jedynego Chrystusa, Słowa wcielonego dla naszego zbawienia; zostało nam dane poznać Je poprzez Objawienie, abyśmy wierząc w Niego i miłując, dostąpili zbawienia i mieli życie (por. J 20,31).
Jest to tekst definicji, w której Sobór w Nicei (325 r.) wypowiada wiarę Kościoła w Jezusa Chrystusa: Jezus Chrystus — prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Bóg – Syn — współistotny Ojcu przedwiecznemu, człowiek — współistotny nam. Powyższy tekst soborowy prawie dosłownie wszedł do wyznania wiary, które Kościół powtarza w liturgii i w innych uroczystych momentach jako Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański (381 r.), w relacji do którego kształtujemy cały niniejszy cykl katechez.
Tekst soborowej definicji dogmatycznej zawiera i odtwarza najistotniejsze elementy chrystologii biblijnej, znane nam już z poprzednich katechez naszego cyklu. Elementy te stanowiły od początku treść żywej wiary Kościoła w czasach apostolskich, o czym była mowa przed tygodniem. Idąc za świadectwem Apostołów, Kościół wierzył i wyznawał od początku, że Jezus z Nazaretu, syn Maryi, a więc prawdziwy człowiek, ukrzyżowany i zmartwychwstały, jest Synem Bożym, jest Panem (Kýrios), jest jedynym Zbawicielem świata danym ludzkości w „pełni czasów” (por. Ga 4,4).
Tej wiary Kościół od początku strzegł, przekazując ją coraz to nowym pokoleniom wyznawców. Tej wiary nauczał i bronił, starając się — pod kierunkiem Ducha Prawdy — pogłębiać i tłumaczyć jej istotną treść zawartą w Objawieniu. Sobór w Nicei (325 r.) był na tej drodze poznawania i formułowania dogmatu prawdziwym kamieniem milowym. Był wydarzeniem doniosłym i uroczystym, które odtąd wskazuje drogę prawdziwej wiary wszystkim wyznawcom Chrystusa, nawet przed tymi podziałami Kościoła, jakie dokonały się w czasach późniejszych. Jest rzeczą znamienną, że Sobór ten miał miejsce wkrótce po tym, jak Kościół (w 313 r.) zyskał swobodę działania w życiu publicznym na obszarze całego cesarstwa rzymskiego, jak gdyby dla podkreślenia woli trwania w jednej fides apostolskiej, w chwili gdy przed chrześcijaństwem otwierały się nowe drogi ekspansji.
Definicja soborowa odzwierciedla nie tylko całą prawdę o Jezusie Chrystusie odziedziczoną po Apostołach i zapisaną w księgach Nowego Testamentu. Odzwierciedla ona równocześnie nauczanie patrystyczne, związane z okresem poapostolskim, który był także — jak wiadomo — okresem prześladowań i katakumb. Należy tutaj wymienić bodaj tych, których nauczanie, związane ze świętością życia, przyczyniło się do przekazania tradycji i stało się trwałym dziedzictwem Kościoła: św. Ignacego z Antiochii, rzuconego na pożarcie dzikim zwierzętom w Rzymie w roku 107 lub 106, i św. Ireneusza z Lyonu, który poniósł śmierć męczeńską prawdopodobnie w roku 202; obaj byli biskupami i pasterzami swoich Kościołów.
Nauczając, że Chrystus jest „prawdziwie człowiekiem i że jest prawdziwie Bogiem”, pisał Ireneusz: „Jakże mogliby ludzie osiągnąć zbawienie, gdyby Bóg nie dokonał ich zbawienia na ziemi? Albo jak szedłby człowiek do Boga, gdyby Bóg nie przyszedł do człowieka?” Racja — jak widać — soteriologiczna, która z kolei znalazła również wyraz w definicji Soboru w Nicei.
Przytoczone słowa św. Ireneusza pochodzą z dzieła Adversus haereses, którego celem była obrona prawdy chrześcijańskiej przed błędami heretyków — w tym wypadku chodziło o błędy ebionitów. W nauczaniu Ojców apostolskich tematem była bardzo często obrona autentycznej prawdy objawionej wobec błędów, jakie wciąż na różne sposoby dawały o sobie znać. Na początku IV wieku głośny był Ariusz, który dał początek herezji, od jego imienia nazwanej arianizmem. Wedle Ariusza Chrystus nie jest Bogiem, bowiem choć istniał już przed narodzeniem z Maryi, to nie istniał bez początku, ale został stworzony w czasie. Sobór w Nicei, wyjaśniając prawdziwą naukę wiary Kościoła, równocześnie odrzucił błąd Ariusza.
Uczynił to w słowach przytoczonych na początku niniejszej katechezy. Stwierdzając, że Chrystus jako Jednorodzony Syn Boży jest współistotny Ojcu (homooúsios to Patrí), Sobór wyraził w formule dostosowanej do ówczesnej kultury (greckiej) tę prawdę, którą znajdujemy w całym Nowym Testamencie. Jezus sam mówi o sobie, że jest „jedno” z Ojcem („Ja i Ojciec jedno jesteśmy”, J 10,30), a stwierdza to wobec słuchaczy, którzy z tego powodu chcą Go ukamienować jako bluźniercę (por. J 10,31-33). Stwierdza to ostatecznie na sądzie, wobec Sanhedrynu, co powoduje wyrok śmierci na Niego. Bardziej szczegółowe zestawienie tekstów biblijnych na ten temat znajduje się w katechezach dawniejszych. Wszystkie one świadczą o tym, że Sobór Nicejski, mówiąc o Chrystusie jako Synu Bożym „z substancji Ojca”, jako „Bogu z Boga”, przedwiecznie „zrodzonym, a nie stworzonym”, potwierdza ścisłą prawdę wiary Kościoła zawartą w Bożym objawieniu. Jest to prawda centralna dla całego chrześcijaństwa.
Została ona zdefiniowana przez Sobór w czasie, w którym myśl i świadomość Kościoła dojrzały do takiej właśnie definicji. Równocześnie prawda ta nie przestaje być aktualna także i w naszych czasach, w których tendencje do uznawania Chrystusa tylko za niezwykłego człowieka, ale nie za Boga, dają o sobie znać na różny sposób. Uznawanie bądź popieranie podobnych tendencji oznacza zburzenie dogmatu chrystologicznego, a co za tym idzie, zniweczenie całej chrześcijańskiej soteriologii. Jeżeli Chrystus nie jest prawdziwym Bogiem, nie przekazuje ludzkości życia Bożego. Nie jest więc Zbawicielem człowieka w znaczeniu, o którym świadczy całe Objawienie i Tradycja. Naruszając tę prawdę wiary Kościoła, narusza się całą budowę dogmatu chrześcijańskiego, burząc integralną logikę chrześcijańskiej wiary i życia. Prawda o Bóstwie Chrystusa jest tej budowy centralnym zwornikiem.
Należy dodać, że potwierdzając w sposób uroczysty i definitywny tę prawdę, Sobór Nicejski jest równocześnie wyrazicielem, nauczycielem i obrońcą prawdy o prawdziwym człowieczeństwie Chrystusa. Również i ta prawda stała się tematem błędnych opinii i heretyckich teorii. Należy tu przypomnieć naprzód doketyzm (od greckiego wyrażenia dokeín — wydawać się). Kierunek ten podawał w wątpliwość człowieczeństwo Chrystusa, utrzymując, że nie posiadał On ciała prawdziwego, lecz tylko pozorne. Dokeci uważali, że Bóg nie mógł prawdziwie narodzić się z niewiasty, nie mógł prawdziwie umrzeć na krzyżu. W całym Wcieleniu i Odkupieniu mamy do czynienia tylko ze złudzeniem ciała. Jest to oczywiście sprzeczne z całym Objawieniem oraz jego wielorakim zapisem biblijnym, na przykład w Ewangelii Janowej: „Jezus […] przyszedł w ciele” (1 J 4,2), „Słowo stało się ciałem” (J 1,14); i u św. Pawła, który mówi, że w tym ciele Jezus „stał się posłusznym aż do śmierci — i to śmierci krzyżowej” (por. Flp 2,8).
Na podstawie Objawienia Kościół wierzy, że Jezus Chrystus był prawdziwym człowiekiem, a zatem to ludzkie ciało było ożywione prawdziwą ludzką duszą. Świadectwo Apostołów i Ewangelistów jest tu jednoznaczne, jak również nauczanie Kościoła od jego początków: „w Chrystusie […] odkrywamy duszę i ciało, to jest duszę, która jest duszą (ludzką) i ciało, które jest ciałem” — tak mówi Tertulian4. Jednakże poglądy temu przeciwne również dawały o sobie znać, w szczególności pod postacią apolinaryzmu, który nazwę swą wziął od Apolinarego, biskupa Laodycei (ur. około 310 r. w Laodycei Syryjskiej, zmarłego ok. 390 r.). Według apolinarystów Chrystusa nie ożywiała prawdziwa ludzka dusza, ale słowo Boże. Było to oczywiście wyraźnym zakwestionowaniem prawdziwego człowieczeństwa Chrystusa.
Należy tutaj przytoczyć wypowiedź z listu papieża Damazego I (366 – 384 r.), do biskupów wschodnich (ok. 374 r.), który wskazuje równocześnie na błędy Ariusza i Apolinarego. Pisze: „Jedni (arianie) mówią, że Bóstwo było niedoskonałe w Synu Bożym, ci zaś (apolinaryści), że niedoskonałe było człowieczeństwo w Synu Człowieczym. Jeżeli tak niedoskonały człowiek został przyjęty (do jedności Syna), to i dar Boży jest niedoskonały, niedoskonałe nasze zbawienie, gdyż cały człowiek nie został zbawiony […]. My zaś, którzy wiemy, że zostaliśmy zbawieni w całości i w sposób doskonały, wyznajemy, że doskonały Bóg przyjął doskonałego Człowieka, wedle wyznania wiary Kościoła”. Dokument napisany w pięćdziesiąt lat po Nicei jest skierowany głównie przeciwko apolinarystom. W kilka lat po nim Sobór Konstantynopolitański I (381 r.) potępił wszystkie ówczesne herezje, łącznie z arianizmem i apolinaryzmem, nauczając za Damazym, że do człowieczeństwa Chrystusa należała oczywiście prawdziwa dusza ludzka (a zatem prawdziwy ludzki rozum i wolna wola).
Sobór Nicejski uczy, że Syn współistotny Ojcu stał się człowiekiem „dla nas ludzi i dla naszego zbawienia”. Jest to racja soteriologiczna. Znalazła ona nowy wyraz w wypowiedziach papieża Damazego i Soboru Konstantynopolitańskiego, występujących w obronie integralnej prawdy o Chrystusie zarówno wobec arianizmu, jak i wobec apolinaryzmu. W szczególności zaś w stosunku do tych, którzy zaprzeczali prawdziwemu człowieczeństwu Syna Bożego, owa racja soteriologiczna została ujęta w nowy sposób: aby cały człowiek mógł być zbawiony, całe (doskonałe) człowieczeństwo musiało zostać przyjęte do jedności Syna: quod non est assumptum, non est sanatum.
Sobór Chalcedoński (451 r.), potępiając raz jeszcze apolinaryzm, uzupełnia poniekąd nicejski symbol wiary, głosząc o Chrystusie: perfectum in deitate, eundem perfectum in humanitate — „doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, (złożony) z duszy rozumnej i ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa, współistotny nam co do człowieczeństwa, (homooúsion hemín… katá ten anthropóteta), we wszystkim nam podobny oprócz grzechu (por. Hbr 4,15), zrodzony odwiecznie przez Ojca co do swego Bóstwa, w ostatecznych dniach dla nas i dla naszego zbawienia zrodzony z Maryi Dziewicy co do człowieczeństwa; jeden i ten sam Chrystus Pan Jednorodzony”.
Jak widać, opracowany kosztem wielkich wysiłków przez Ojców i Sobór dogmat chrystologiczny odsyła nas stale do tajemnicy jedynego Chrystusa, Słowa wcielonego dla naszego zbawienia; zostało nam dane poznać Je poprzez Objawienie, abyśmy wierząc w Niego i miłując, dostąpili zbawienia i mieli życie (por. J 20,31).
Jan Paweł II
9.3.1988
9.3.1988
Czytelnia:
Jan Paweł II: