Definicje soborowe - 3
W naszych obecnych katechezach prowadzimy rozważania na temat definicji soborowych, poprzez które kształtowała się wiara Kościoła. Jednym z decydujących momentów w tym procesie był Sobór Chalcedoński (451 r.), który w swojej uroczystej definicji stwierdził, że w Jezusie Chrystusie dwie natury, Boska i ludzka, jednoczą się (w sposób niezmieszany) w jednym Osobowym Podmiocie, którym jest Boska Osoba Słowa – Syna. Ze względu na termin hypóstasis przyjęło się mówić o zjednoczeniu hipostatycznym. Ta sama bowiem Osoba Słowa – Syna jest przedwiecznie zrodzona z Ojca co do swego Bóstwa, w czasie zaś poczęta i zrodzona z Dziewicy Maryi co do człowieczeństwa. Dogmat chalcedoński potwierdza, rozwija i wyjaśnia to, czego zawsze nauczał Kościół poprzez Sobory lub świadectwo Ojców, na przykład ustami św. Ireneusza, który mówi o „jednym i zawsze tym samym” Chrystusie.
Trzeba przy tym zauważyć, że poprzez stwierdzenie, iż Boska Osoba Słowa – Syna stając się człowiekiem weszła w świat ludzkich osób, Sobór uwydatnił w sposób szczególny ich godność oraz istniejące pomiędzy nimi relacje. Co więcej, zwrócił uwagę na rzeczywistość i godność człowieka jako jednostki, która jest bezspornym podmiotem bytu i życia, a więc obowiązków i praw. Czyż zatem nie jest to punkt wyjścia całych nowych dziejów myśli i życia? Dlatego wcielenie Syna Bożego jest podstawą, źródłem i pierwowzorem zarówno nowego nadprzyrodzonego porządku bytowania dla wszystkich ludzi, którzy właśnie z tej tajemnicy czerpią łaskę uświęcającą i zbawczą, jak i dla antropologii chrześcijańskiej, która rzutuje także na naturalną sferę myśli i życia, wywyższając człowieka jako osobę stojącą w centrum społeczeństwa i, można powiedzieć, całego świata.
Sobór Chalcedoński potwierdził dawniejszą naukę o dwóch naturach w Chrystusie przeciwko szerzącej się wówczas doktrynie monofizyckiej (mono-physis — jedna natura). Ucząc o zjednoczeniu dwóch natur w jednej osobie, Chalcedon jeszcze pełniej uwydatnił dwoistość tych natur (en dyo phýsesin) w przytoczonym już uprzednio tekście definicji: „Należy wyznawać jednego i tego samego Chrystusa, Syna Pana Jednorodzonego, w dwóch naturach, w sposób niezmieszany, niezmienny, niepodzielny, nieodłączny. Zjednoczenie natur nie zmieniło ich różnicy, a podkreśliło i zabezpieczyło właściwości każdej z nich”.
Tak więc natura ludzka żadną miarą nie została „wchłonięta” przez naturę Boską. Dzięki swej Boskiej naturze Chrystus jest „współistotny Ojcu co do Bóstwa”, dzięki naturze ludzkiej jest „współistotny nam co do człowieczeństwa” (homooúsion hemín […] katá ten anthropóteta).
Jezus Chrystus jest więc prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Dwoistość natur nie narusza w żaden sposób jedności Chrystusa, ponieważ jest ona doskonałą jednością Osoby.
Zwróćmy uwagę, że zgodnie z logiką dogmatu chrystologicznego następstwem dwoistości natur w Chrystusie jest dwoistość działań i woli w jedności osoby. Ta prawda stała się przedmiotem definicji na III Soborze w Konstantynopolu (VI powszechny) w r. 681, a przedtem na Soborze Laterańskim w r. 649 przeciwko błędom monoteletów, którzy przyjmowali jedną wolę w Chrystusie.
Sobór potępił „herezję o istnieniu w Chrystusie jednej woli i jednego działania”, która odbierała Mu istotną część Jego ludzkiej natury, i „w myśl nauczania pięciu świętych Soborów powszechnych, oraz świętych i czcigodnych Ojców”, orzekał i wyznawał, że w Chrystusie znajdują się „dwie naturalne wole i dwa działania […] i to dwie naturalne wole nie przeciwne sobie […]. Ludzka Jego natura, będąc poddana Jego Boskiej i wszechmocnej woli, postępowała (za nią) chętnie, nie opierając się, czy też niechętnie ustępując […] jak Chrystus sam stwierdza: «z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał» (J 6,38)”.
Jest to nauka pierwszych Soborów, które obok Boskości Chrystusa ukazują w pełnym świetle także Jego człowieczeństwo. Chrystus jest prawdziwym człowiekiem, posiadającym ludzką naturę, zdolnym do działania, obdarzonym ludzką wiedzą, ludzką wolą, ludzką świadomością, a także dzielącym ludzkie cierpienie, cierpliwość, posłuszeństwo, mękę i śmierć. Tylko taka kompletność ludzkiej natury pozwala zrozumieć i wyjaśnić słowa mówiące o posłuszeństwie Chrystusa aż do śmierci (por.: Flp 2,8; Rz 5,19; Hbr 5,8), którego wyrazem szczególnym jest modlitwa w Ogrójcu: „nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22,42; por. Mk 14,36). Równocześnie ta ludzka wola i ludzkie działanie należy do Boskiej Osoby Syna. Właśnie w Ogrójcu Jezus woła: „Abba, Ojcze” (Mk 14,36). Jest w pełni świadomy swojej Boskiej Osoby i daje temu wyraz choćby na przykład w zdaniu: „Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58), a także w innych fragmentach Ewangelii, które przytaczaliśmy w katechezach poprzednich. Oczywiście Chrystus jako prawdziwy człowiek posiada specyficznie ludzką świadomość, co stwierdzamy we wszystkich Ewangeliach. Równocześnie Jego ludzka świadomość jest świadomością Jego Boskiego „Ja”, które pozwala Mu stwierdzić: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30). Żaden tekst w całej Ewangelii nie wskazuje na to, aby Chrystus uważał się za osobę ludzką, chociaż najchętniej mówił o sobie jako Synu Człowieczym. Już to bogate w sens wyrażenie wydaje się wskazywać — poza swym znaczeniem biblijnym i mesjańskim — na to, że Ten, który je do siebie odnosi, przynależy w rzeczywistości swojego Ja do innego porządku, nadrzędnego w stosunku do porządku zwykłych śmiertelników. W wyrażeniu tym rozbrzmiewa świadectwo własnej Boskiej tożsamości.
Warto w całym kontekście chrystologii wielkich Soborów przytoczyć na końcu słowa z Listu św. Leona Wielkiego papieża do biskupa Flawiana w Konstantynopolu (z r. 449): „Przychodzi więc Syn Boży na ten mizerny świat, zrodzony według nowego porządku nowym narodzeniem… Ten, który jest prawdziwym Bogiem, jest zarazem prawdziwym człowiekiem. Nie ma w tej jedności żadnego kłamstwa, gdyż mieści się w niej zarazem pokora człowieka i wzniosłość Bóstwa. Jak bowiem miłosierdzie nie zmienia Bóstwa, tak godność nie pochłania człowieczeństwa. Każda z tych postaci pełni to, co jest jej właściwe w jedności z drugą. Słowo spełnia to, co należy do Słowa, a ciało to, co jest właściwe ciału. Słowo jaśnieje cudami, ciało podlega zniewagom. Jak Słowo nie wycofuje się ze współudziału w Ojcowskiej chwale, tak i ciało nie opuszcza natury naszego rodzaju”.
Św. Leon odwołuje się następnie do wielu tekstów ewangelicznych, stanowiących podstawę jego doktryny, po czym kończy: „Nie ta sama natura mówi: «Ja i Ojciec jedno jesteśmy» (J 10,30) oraz «Ojciec większy jest ode Mnie» (J 14,28). Chociaż bowiem w Panu Jezusie Chrystusie istnieje jedna Osoba Boga i Człowieka, skądinąd pochodzi wspólna im zniewaga, a skądinąd wspólna chwała. Od nas (z naszej natury) pochodzi mniejsze od Ojca człowieczeństwo, z Ojca zaś — równe Ojcu Bóstwo”.
Ten tekst dogmatu chrystologicznego, choć wydaje się trudny, ukazuje i wyjaśnia tajemnicę Verbum caro factum zawartą w Prologu Janowym. Odczuwamy potrzebę, aby oddawać cześć tej tajemnicy wraz z tymi wielkimi ludźmi, którzy czcili ją studiując i rozważając na pożytek nasz i całego Kościoła.
Trzeba przy tym zauważyć, że poprzez stwierdzenie, iż Boska Osoba Słowa – Syna stając się człowiekiem weszła w świat ludzkich osób, Sobór uwydatnił w sposób szczególny ich godność oraz istniejące pomiędzy nimi relacje. Co więcej, zwrócił uwagę na rzeczywistość i godność człowieka jako jednostki, która jest bezspornym podmiotem bytu i życia, a więc obowiązków i praw. Czyż zatem nie jest to punkt wyjścia całych nowych dziejów myśli i życia? Dlatego wcielenie Syna Bożego jest podstawą, źródłem i pierwowzorem zarówno nowego nadprzyrodzonego porządku bytowania dla wszystkich ludzi, którzy właśnie z tej tajemnicy czerpią łaskę uświęcającą i zbawczą, jak i dla antropologii chrześcijańskiej, która rzutuje także na naturalną sferę myśli i życia, wywyższając człowieka jako osobę stojącą w centrum społeczeństwa i, można powiedzieć, całego świata.
Sobór Chalcedoński potwierdził dawniejszą naukę o dwóch naturach w Chrystusie przeciwko szerzącej się wówczas doktrynie monofizyckiej (mono-physis — jedna natura). Ucząc o zjednoczeniu dwóch natur w jednej osobie, Chalcedon jeszcze pełniej uwydatnił dwoistość tych natur (en dyo phýsesin) w przytoczonym już uprzednio tekście definicji: „Należy wyznawać jednego i tego samego Chrystusa, Syna Pana Jednorodzonego, w dwóch naturach, w sposób niezmieszany, niezmienny, niepodzielny, nieodłączny. Zjednoczenie natur nie zmieniło ich różnicy, a podkreśliło i zabezpieczyło właściwości każdej z nich”.
Tak więc natura ludzka żadną miarą nie została „wchłonięta” przez naturę Boską. Dzięki swej Boskiej naturze Chrystus jest „współistotny Ojcu co do Bóstwa”, dzięki naturze ludzkiej jest „współistotny nam co do człowieczeństwa” (homooúsion hemín […] katá ten anthropóteta).
Jezus Chrystus jest więc prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Dwoistość natur nie narusza w żaden sposób jedności Chrystusa, ponieważ jest ona doskonałą jednością Osoby.
Zwróćmy uwagę, że zgodnie z logiką dogmatu chrystologicznego następstwem dwoistości natur w Chrystusie jest dwoistość działań i woli w jedności osoby. Ta prawda stała się przedmiotem definicji na III Soborze w Konstantynopolu (VI powszechny) w r. 681, a przedtem na Soborze Laterańskim w r. 649 przeciwko błędom monoteletów, którzy przyjmowali jedną wolę w Chrystusie.
Sobór potępił „herezję o istnieniu w Chrystusie jednej woli i jednego działania”, która odbierała Mu istotną część Jego ludzkiej natury, i „w myśl nauczania pięciu świętych Soborów powszechnych, oraz świętych i czcigodnych Ojców”, orzekał i wyznawał, że w Chrystusie znajdują się „dwie naturalne wole i dwa działania […] i to dwie naturalne wole nie przeciwne sobie […]. Ludzka Jego natura, będąc poddana Jego Boskiej i wszechmocnej woli, postępowała (za nią) chętnie, nie opierając się, czy też niechętnie ustępując […] jak Chrystus sam stwierdza: «z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał» (J 6,38)”.
Jest to nauka pierwszych Soborów, które obok Boskości Chrystusa ukazują w pełnym świetle także Jego człowieczeństwo. Chrystus jest prawdziwym człowiekiem, posiadającym ludzką naturę, zdolnym do działania, obdarzonym ludzką wiedzą, ludzką wolą, ludzką świadomością, a także dzielącym ludzkie cierpienie, cierpliwość, posłuszeństwo, mękę i śmierć. Tylko taka kompletność ludzkiej natury pozwala zrozumieć i wyjaśnić słowa mówiące o posłuszeństwie Chrystusa aż do śmierci (por.: Flp 2,8; Rz 5,19; Hbr 5,8), którego wyrazem szczególnym jest modlitwa w Ogrójcu: „nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22,42; por. Mk 14,36). Równocześnie ta ludzka wola i ludzkie działanie należy do Boskiej Osoby Syna. Właśnie w Ogrójcu Jezus woła: „Abba, Ojcze” (Mk 14,36). Jest w pełni świadomy swojej Boskiej Osoby i daje temu wyraz choćby na przykład w zdaniu: „Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58), a także w innych fragmentach Ewangelii, które przytaczaliśmy w katechezach poprzednich. Oczywiście Chrystus jako prawdziwy człowiek posiada specyficznie ludzką świadomość, co stwierdzamy we wszystkich Ewangeliach. Równocześnie Jego ludzka świadomość jest świadomością Jego Boskiego „Ja”, które pozwala Mu stwierdzić: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30). Żaden tekst w całej Ewangelii nie wskazuje na to, aby Chrystus uważał się za osobę ludzką, chociaż najchętniej mówił o sobie jako Synu Człowieczym. Już to bogate w sens wyrażenie wydaje się wskazywać — poza swym znaczeniem biblijnym i mesjańskim — na to, że Ten, który je do siebie odnosi, przynależy w rzeczywistości swojego Ja do innego porządku, nadrzędnego w stosunku do porządku zwykłych śmiertelników. W wyrażeniu tym rozbrzmiewa świadectwo własnej Boskiej tożsamości.
Warto w całym kontekście chrystologii wielkich Soborów przytoczyć na końcu słowa z Listu św. Leona Wielkiego papieża do biskupa Flawiana w Konstantynopolu (z r. 449): „Przychodzi więc Syn Boży na ten mizerny świat, zrodzony według nowego porządku nowym narodzeniem… Ten, który jest prawdziwym Bogiem, jest zarazem prawdziwym człowiekiem. Nie ma w tej jedności żadnego kłamstwa, gdyż mieści się w niej zarazem pokora człowieka i wzniosłość Bóstwa. Jak bowiem miłosierdzie nie zmienia Bóstwa, tak godność nie pochłania człowieczeństwa. Każda z tych postaci pełni to, co jest jej właściwe w jedności z drugą. Słowo spełnia to, co należy do Słowa, a ciało to, co jest właściwe ciału. Słowo jaśnieje cudami, ciało podlega zniewagom. Jak Słowo nie wycofuje się ze współudziału w Ojcowskiej chwale, tak i ciało nie opuszcza natury naszego rodzaju”.
Św. Leon odwołuje się następnie do wielu tekstów ewangelicznych, stanowiących podstawę jego doktryny, po czym kończy: „Nie ta sama natura mówi: «Ja i Ojciec jedno jesteśmy» (J 10,30) oraz «Ojciec większy jest ode Mnie» (J 14,28). Chociaż bowiem w Panu Jezusie Chrystusie istnieje jedna Osoba Boga i Człowieka, skądinąd pochodzi wspólna im zniewaga, a skądinąd wspólna chwała. Od nas (z naszej natury) pochodzi mniejsze od Ojca człowieczeństwo, z Ojca zaś — równe Ojcu Bóstwo”.
Ten tekst dogmatu chrystologicznego, choć wydaje się trudny, ukazuje i wyjaśnia tajemnicę Verbum caro factum zawartą w Prologu Janowym. Odczuwamy potrzebę, aby oddawać cześć tej tajemnicy wraz z tymi wielkimi ludźmi, którzy czcili ją studiując i rozważając na pożytek nasz i całego Kościoła.
Jan Paweł II
23.3.1988
23.3.1988
Czytelnia:
Jan Paweł II: