Jezus - przewodnik ubogich

     Do kogo przemawiał, wędrując między miastem a wsią po drodze do swego celu podróży, jakim była Jerozolima? Mówił do ubogich, niewidomych, chromych i kalekich, trędowatych, załamanych, głodnych, grzeszników, jawnogrzesznic, celników i opętanych. Kiedy zaś zwracał się do pełnych buty możnych i potężnych, do uczonych i do bystrych, obnażał ich obłudę i ślepotę duchową.
     Ujawniał „tajemnice Królestwa niebieskiego” prześladowanym, sponiewieranym i uwięzionym, utrudzonym, motłochowi i tłumowi, „który nie wiedział nic o Prawie”. Jego najuważniejszymi słuchaczami byli ludzie najdalej zepchnięci na margines, którzy rozkoszowali się uwagą, jaką im poświęcał. Należeli oni do tych, którzy zajmowali ostatnie pozycje w wielkim wyścigu życia, lub których wcale do tego wyścigu nie dopuszczono. Stanowili najmniej ważną część społeczeństwa, niewykształconą i bezsilną, zawsze pozostającą w cieniu uczonych i elokwentnych elit: te zbłąkane dusze zapodziały się gdzieś na skraju życia, z dala od ciepła towarzystwa innych ludzi.
     Przeważająca część dzisiejszych polityków demokratycznych wykazuje troskę o wpływowe grupy mniejszościowe, których głosy są tak cenne. Kiedy występują w środkach masowego przekazu w imieniu zepchniętych na margines, postępują wedle reguł poprawności politycznej. Jezus nie był politykiem. Społeczeństwo, w jakim żył, nie rządziło się zasadami demokracji i nie udawało, że przestrzega praw mniejszości lub marginesu. Jeśli dana osoba została wykluczona, działo się tak z jej winy. Troska Jezusa o słabych nie była więc podyktowana względami politycznymi lub doraźnymi korzyściami. Nie wykorzystywał On nieszczęścia innych po to, by działać we własnym interesie i zdobyć władzę. Wręcz przeciwnie: tłum, który przez krótki czas Go uwielbiał, zażądał w końcu Jego krwi. Wydaje się, że Jezusa przyciągali biedni, cierpiący i odrzuceni, z którymi się utożsamiał, gdyż powodowało Nim z serca płynące współczucie. To dla nich przybył, a nie dla zamożnych, dla chorych, a nie zdrowych. Oto klucz do zrozumienia Jezusa i Jego znaczenia dla ludzkości. Tylko z własnej potrzeby, często skrywanej ze wstydem, a nie z udawanej samowystarczalności, możemy złączyć się z tym, co On nam przekazuje i kim jest.
Czytelnia: