Zachwyt nad Twoją wolą
Gdy ci, których kochamy, proszą nas o cokolwiek, dziękujemy im, że nas poprosili.
Gdyby Ci się podobało, Panie, poprosić nas o jedną rzecz w całym naszym życiu, trwalibyśmy w zachwyceniu, a spełnienie ten jeden, jedyny raz Twojej woli stałoby się wielkim wydarzeniem naszego życia.
Ale ponieważ każdego dnia, każdej godziny, każdej minuty wkładasz nam w dłonie ten zaszczyt uważamy to za coś zwykłego i jesteśmy zblazowani, jesteśmy tym znużeni.
A jednak gdybyśmy rozumieli do jakiego stopnia Twoja tajemnica jest niezgłębiona stanęlibyśmy osłupiali, że możemy znać te iskierki Twojej woli jakimi są nasze obowiązki. Bylibyśmy olśnieni poznaniem wśród wielkiej oblekającej nas ciemności, niezliczonych, ścisłych, osobistych świateł Twoich wymagań.
W dniu, w którym byśmy to zrozumieli, poszlibyśmy w życie, jak jacyś prorocy, jakby jasnowidząc Twoje drobne opatrzności, jakby pośrednicy Twojego działania.
Nic nie byłoby mierne, bo wszystko byłoby zamierzone przez Ciebie.
Nic nie byłoby za ciężkie, bo korzenie wszystkiego tkwiłyby w Tobie.
Nic nie byłoby smutne, bo wszystko byłoby Twoją wolą.
Nic nie byłoby nudne, bo wszystko byłoby miłowaniem Ciebie.
Wszyscy jesteśmy powołani do zachwytu.
Wszyscy wezwani do wyjścia poza nasze plany, by godzina po godzinie wyłaniać się w Twoich zamiarach.
Nie jesteśmy nigdy porzuconymi nieszczęśnikami, ale błogosławionymi, których wezwałeś do wiedzy o tym, co Ci się podoba, do wiedzy o tym, czego oczekujesz od nas w każdej chwili.
Jesteśmy ludźmi, którzy są Ci trochę potrzebni, ludźmi, których gestów by Ci brakło, gdybyśmy nie chcieli ich czynić.
Kłębek przędzy do cerowania, list, który mam napisać, dziecko, które trzeba ubrać, mąż, którego trzeba rozchmurzyć, drzwi, które trzeba otworzyć, słuchawka, którą trzeba podnieść, migrena, którą trzeba wytrzymać - ileż odskoczni dla zachwytu, ileż mostów, po których możemy przejść od naszej ubogiej, naszej złej woli na pogodny brzeg Twego upodobania.
Gdyby Ci się podobało, Panie, poprosić nas o jedną rzecz w całym naszym życiu, trwalibyśmy w zachwyceniu, a spełnienie ten jeden, jedyny raz Twojej woli stałoby się wielkim wydarzeniem naszego życia.
Ale ponieważ każdego dnia, każdej godziny, każdej minuty wkładasz nam w dłonie ten zaszczyt uważamy to za coś zwykłego i jesteśmy zblazowani, jesteśmy tym znużeni.
A jednak gdybyśmy rozumieli do jakiego stopnia Twoja tajemnica jest niezgłębiona stanęlibyśmy osłupiali, że możemy znać te iskierki Twojej woli jakimi są nasze obowiązki. Bylibyśmy olśnieni poznaniem wśród wielkiej oblekającej nas ciemności, niezliczonych, ścisłych, osobistych świateł Twoich wymagań.
W dniu, w którym byśmy to zrozumieli, poszlibyśmy w życie, jak jacyś prorocy, jakby jasnowidząc Twoje drobne opatrzności, jakby pośrednicy Twojego działania.
Nic nie byłoby mierne, bo wszystko byłoby zamierzone przez Ciebie.
Nic nie byłoby za ciężkie, bo korzenie wszystkiego tkwiłyby w Tobie.
Nic nie byłoby smutne, bo wszystko byłoby Twoją wolą.
Nic nie byłoby nudne, bo wszystko byłoby miłowaniem Ciebie.
Wszyscy jesteśmy powołani do zachwytu.
Wszyscy wezwani do wyjścia poza nasze plany, by godzina po godzinie wyłaniać się w Twoich zamiarach.
Nie jesteśmy nigdy porzuconymi nieszczęśnikami, ale błogosławionymi, których wezwałeś do wiedzy o tym, co Ci się podoba, do wiedzy o tym, czego oczekujesz od nas w każdej chwili.
Jesteśmy ludźmi, którzy są Ci trochę potrzebni, ludźmi, których gestów by Ci brakło, gdybyśmy nie chcieli ich czynić.
Kłębek przędzy do cerowania, list, który mam napisać, dziecko, które trzeba ubrać, mąż, którego trzeba rozchmurzyć, drzwi, które trzeba otworzyć, słuchawka, którą trzeba podnieść, migrena, którą trzeba wytrzymać - ileż odskoczni dla zachwytu, ileż mostów, po których możemy przejść od naszej ubogiej, naszej złej woli na pogodny brzeg Twego upodobania.
Madeleine Delbrel, Zaufać Bogu.
Rozważania i opowiadania: