Święty Hieronim
Pewnego dnia, kiedy święty Hieronim odmawiał Nieszpory wraz ze swoimi braćmi, wszedł do klasztoru lew i wszyscy uciekli ze strachu, z wyjątkiem Hieronima, który, przeciwnie, wyszedł mu naprzeciw, jakby chodziło o gościa. Wtenczas lew pokazał mu zranioną łapę, a święty wezwał braci i rozkazał ranę przemyć i pilnie odnaleźć przyczynę okaleczenia. Bracia posłuchali i spostrzegli, że łapa była napuchnięta, gdyż utkwił w niej wielki kolec, i wyleczyli lwa.
Kiedy lew był już zdrowy, nie pomnąc na swoją drapieżność pozostał z braćmi jako zwierzę domowe; a Hieronim pojął wówczas, że Bóg wysłał mu go nie po to, by wyleczył mu łapę, 1ecz by został na służbie w klasztorze. I poradziwszy się braci obarczył go obowiązkiem prowadzenia na pastwisko i pilnowania osiołka, który przynosił im drewno z lasu. Lew rychło okazał się pasterzem pilnym, nigdy nie odstępował osła ani na krok i miał na niego baczenie, kiedy ten skubał sobie trawę. Ponadto zawsze odprowadzał go do klasztoru o należnej porze - by sam mógł też coś zjeść i by osioł wykonał swoją pracę.
Pewnego dnia zdarzyło się, że kiedy osioł pasł się, lwa ogarnęła wielka senność i zasnął. Przechodzili tamtędy kupcy z karawaną wielbłądów, ujrzeli samotnego osła i zabrali go. Lew się obudził, a nie zobaczywszy osła zaczął biegać to tu to tam, głośno rycząc, lecz go nie znalazł, wrócił więc do klasztoru; wstydził się jednak tak bardzo, że nie śmiał wejść, jak to czynił zawsze.
Wtenczas bracia, widząc, że wrócił później niż zwykle i sam, pomyśleli, iż poczuł głód i pożarł osła, więc nie dali mu nic jeść, powiadając:
- Idź pożryj sobie drugą połowę osła i napchaj sobie brzuch, szkaradny żarłoku!
Jednak niektórzy bracia, myśląc, że lew jest niewinny, przeszli przez pastwiska, by zobaczyć, czy nie znajdą osła żywego albo przynajmniej resztek po nim, jeśli naprawdę nie żyje; lecz nie znaleźli nic i wróciwszy do klasztoru opowiedzieli o wszystkim Hieronimowi.
Musieli jednak mieć kogoś, kto pełniłby obowiązki osła, postanowili zatem, że rozkażą lwu, by tę pracę wykonywał i kiedy nacięli drzewa w lesie, ładowali je na bestię, ta zaś potulnie brata na siebie brzemię i niosła je do klasztoru.
Pewnego dnia, gdy lew zakończył już swą służbę i wyszedł, by pobiegać po lesie, być może w nadziei odnalezienia swego towarzysza, zobaczył, że nadciągają z daleka kupcy, wraz z obładowanymi wielbłądami, a na czele karawany osioł. W tamtych okolicach panuje bowiem zwyczaj, że kiedy podróżuje się z wieloma wielbłądami, przed karawaną idzie jako przewodnik osioł, który ma przywiązany do szyi sznur.
Lew, rozpoznawszy swojego towarzysza, rzucił się na kupców z przerażającym rykiem, przepłoszył ich, a potem nie przestając ryczeć i waląc wściekle ogonem o ziemię stanął przed wszystkimi obładowanymi wielbłądami i zmusił je, by szły za nim do klasztoru.Kiedy bracia ujrzeli, że nadchodzi lew z osłem i całą karawaną, pobiegli do Hieronima, by mu o tym powiedzieć, on zaś, choć wiedział przecież o wszystkim, co się stało, rzekł:
- Idźcie, moi bracia, przygotujcie wszystko dla gości, którzy wnet przybędą.
Nie skończył jeszcze mówić, kiedy nadbiegł posłannik.
- Przy bramie są goście, którzy pragną rozmawiać z opatem. - rzekł. A Hieronim kazał ich wprowadzić.
Wtedy owi goście, a byli to kupcy, rzucili mu się do stóp błagając o wybaczenie swojej winy.
- Możecie zabrać swoje rzeczy - powiedział im uprzejmie święty Hieronim - i nauczcie się na drugi raz, że nie wolno sięgać po cudze.
Kupcy błagali, żeby bracia zechcieli przyjąć połowę oliwy którą przewozili, i prosili tak długo, aż wreszcie święty zgodzi! się, bo nie chciał sprawiać im przykrości. Wtedy kupcy obiecali ze co roku będą dawali braciom taką samą miarę oliwy i także spadkobiercom przykażą to czynić.
Kiedy lew był już zdrowy, nie pomnąc na swoją drapieżność pozostał z braćmi jako zwierzę domowe; a Hieronim pojął wówczas, że Bóg wysłał mu go nie po to, by wyleczył mu łapę, 1ecz by został na służbie w klasztorze. I poradziwszy się braci obarczył go obowiązkiem prowadzenia na pastwisko i pilnowania osiołka, który przynosił im drewno z lasu. Lew rychło okazał się pasterzem pilnym, nigdy nie odstępował osła ani na krok i miał na niego baczenie, kiedy ten skubał sobie trawę. Ponadto zawsze odprowadzał go do klasztoru o należnej porze - by sam mógł też coś zjeść i by osioł wykonał swoją pracę.
Pewnego dnia zdarzyło się, że kiedy osioł pasł się, lwa ogarnęła wielka senność i zasnął. Przechodzili tamtędy kupcy z karawaną wielbłądów, ujrzeli samotnego osła i zabrali go. Lew się obudził, a nie zobaczywszy osła zaczął biegać to tu to tam, głośno rycząc, lecz go nie znalazł, wrócił więc do klasztoru; wstydził się jednak tak bardzo, że nie śmiał wejść, jak to czynił zawsze.
Wtenczas bracia, widząc, że wrócił później niż zwykle i sam, pomyśleli, iż poczuł głód i pożarł osła, więc nie dali mu nic jeść, powiadając:
- Idź pożryj sobie drugą połowę osła i napchaj sobie brzuch, szkaradny żarłoku!
Jednak niektórzy bracia, myśląc, że lew jest niewinny, przeszli przez pastwiska, by zobaczyć, czy nie znajdą osła żywego albo przynajmniej resztek po nim, jeśli naprawdę nie żyje; lecz nie znaleźli nic i wróciwszy do klasztoru opowiedzieli o wszystkim Hieronimowi.
Musieli jednak mieć kogoś, kto pełniłby obowiązki osła, postanowili zatem, że rozkażą lwu, by tę pracę wykonywał i kiedy nacięli drzewa w lesie, ładowali je na bestię, ta zaś potulnie brata na siebie brzemię i niosła je do klasztoru.
Pewnego dnia, gdy lew zakończył już swą służbę i wyszedł, by pobiegać po lesie, być może w nadziei odnalezienia swego towarzysza, zobaczył, że nadciągają z daleka kupcy, wraz z obładowanymi wielbłądami, a na czele karawany osioł. W tamtych okolicach panuje bowiem zwyczaj, że kiedy podróżuje się z wieloma wielbłądami, przed karawaną idzie jako przewodnik osioł, który ma przywiązany do szyi sznur.
Lew, rozpoznawszy swojego towarzysza, rzucił się na kupców z przerażającym rykiem, przepłoszył ich, a potem nie przestając ryczeć i waląc wściekle ogonem o ziemię stanął przed wszystkimi obładowanymi wielbłądami i zmusił je, by szły za nim do klasztoru.Kiedy bracia ujrzeli, że nadchodzi lew z osłem i całą karawaną, pobiegli do Hieronima, by mu o tym powiedzieć, on zaś, choć wiedział przecież o wszystkim, co się stało, rzekł:
- Idźcie, moi bracia, przygotujcie wszystko dla gości, którzy wnet przybędą.
Nie skończył jeszcze mówić, kiedy nadbiegł posłannik.
- Przy bramie są goście, którzy pragną rozmawiać z opatem. - rzekł. A Hieronim kazał ich wprowadzić.
Wtedy owi goście, a byli to kupcy, rzucili mu się do stóp błagając o wybaczenie swojej winy.
- Możecie zabrać swoje rzeczy - powiedział im uprzejmie święty Hieronim - i nauczcie się na drugi raz, że nie wolno sięgać po cudze.
Kupcy błagali, żeby bracia zechcieli przyjąć połowę oliwy którą przewozili, i prosili tak długo, aż wreszcie święty zgodzi! się, bo nie chciał sprawiać im przykrości. Wtedy kupcy obiecali ze co roku będą dawali braciom taką samą miarę oliwy i także spadkobiercom przykażą to czynić.
Leggende cristiane, Milano 1963, s. 113-114
Czytelnia: